Dina Iwaniakowa i Raisa Malikowa przez 65 lat szukały grobu swojego ojca - Afanasija Borysowicza Malikowa. Odnalazły go dwa lata temu na bielskim cmentarzu wojennym. - Bałyśmy się, że nigdy nam się to nie uda - mówiły starsze kobiety, płacząc nad wspólną mogiłą żołnierzy.
Ich ojciec zginął w sierpniu 1944 r. w walce pod pobliskim Topczewem. Tam został pochowany, a po wojnie jego ciało ekshumowano i wraz z prochami innych żołnierzy radzieckich przeniesiono na cmentarz wojenny w Bielsku.
- Dopiero przy pomocy rosyjskiego i polskiego Czerwonego Krzyża dowiedziałyśmy się, gdzie leży ciało naszego taty - opowiadały panie Dina i Raisa.
Podobnych historii jest więcej, a duża część pytań trafia do pracowników bielskiego magistratu.
- Najczęściej ludzie poszukują grobów swoich przodków lub chcą potwierdzić, że przed laty mieszkali oni w naszym mieście - mówi Janusz Porycki, kierownik referatu spraw obywatelskich Urzędu Miasta w Bielsku Podlaskim.
W ubiegłym roku bielscy urzędnicy pomagali w odnalezieniu informacji o żołnierzu, których poszukiwał jego syn Marsel Zagitow z dalekiej rosyjskiej Ufy.
- Mój ojciec Mirzagitow Mugallim zginął podczas II wojny światowej. Przez długi czas nie wiedzieliśmy, gdzie został pochowany. Dopiero w styczniu 2011 r. dostaliśmy informację z Centralnego Archiwum Wojskowego - pisał w liście do magistratu Marsel Mugallimowicz Zagitow.
Okazało się, że grób znajduje się na cmentarzu wojennym.
- Żołnierz zginął w czasie wojny na terenie powiatu bielskiego, a jego prochy złożono na cmentarzu podczas ekshumacji w latach 50. - mówi Janusz Porycki. - Muzułmańska rodzina żołnierza odwiedziła Bielsk w lipcu ubiegłego roku. Był syn, wnuk z żoną i dwójka prawnuków.
Dla gości z Ufy było to wielkie przeżycie, dlatego napisali list z podziękowaniami dla bielszczan.
- Wzruszyła nas życzliwość mieszkańców. Dziękujemy, że zachowaliście pamięć i pielęgnujecie groby naszych przodków - napisał Marsel Mugallimowicz Zagitow. - To cenne, gdy na świecie dzieje się wiele zła, a siły zewnętrzne próbują siać nieprzyjaźń między naszymi krajami.
Międzynarodowe poszukiwania nie ograniczają się tylko do poległych żołnierzy. Często dotyczą także byłych mieszkańców miasta, o których pamiętają ich potomkowie, rozsiani po całym świecie. Pasjonująca jest m.in. historia rodziny Bernackich - Żydów z przedwojennego Bielska Podlaskiego.
- Nawiązał ze mną kontakt człowiek, który zna wnuczkę Samuela Bernackiego - bielskiego Żyda, którego przed śmiercią ocaliło wcielenie do Armii Czerwonej - opowiada Arseniusz Artysiewicz, ceniony bielski znawca historii i genealogii. - Ojciec Samuela był szewcem. W przedwojennej książce adresowej dotyczącej Bielska jest tylko jeden zapis o szewcu Nachmanie Bernackim. Jego zakład znajdował się w centrum przy ul. Mickiewicza, a rodzina mieszkała na posesji za dzisiejszą szkołą nr 4.
Z ustaleń Arseniusza Artysiewicza wynika, że po wejściu do Bielska Armii Czerwonej, Nachman Bernacki został szefem miejscowej spółdzielni szewskiej, a jego syna Samuela Rosjanie wcielili do wojska.
- W biednych żydowskich rodzinach komunizowanie było bardzo popularne, a w tym wypadku uratowało Samuelowi życie. Cała jego rodzina, która pozostała w Bielsku, zginęła później z rąk Niemców. Samuel ocalał, a jego potomkowie do dziś żyją w Rosji - opowiada Artysiewicz.
Zawierucha wojenna pozbawiła wiedzy o przeszłości wielu ludzi. Dziś starają się ją poznać także przy pomocy nowych narzędzi, np. Internetu.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?