Myślę, że we wrześniu będę musiała wyłożyć na podręczniki i inne wyposażenie około tysiąca złotych - mówi białostoczanka Edyta Charkiewicz, mama dwojga uczących się dzieci. - Dla mnie to dramat, biorąc pod uwagę, że zarabiam 1400 złotych.
Koniec roku szkolnego oznacza, że rodzice już muszą myśleć o wydatkach na kolejny. Najdroższe jak zwykle będą podręczniki. Szkoły już wywieszają wykazy potrzebnych książek.
- Byliśmy zaskoczeni liczbą podręczników, które są potrzebne - mówi Marzena Twardowska, która wybrała się w piątek do białostockiej Szkoły Podstawowej nr 49, aby poznać listę niezbędnych książek dla syna, idącego do zerówki.
- Zdajemy sobie sprawę, że kupno podręczników to poważna pozycja w domowych budżetach - przyznaje Jolanta Dzikiewicz, wicedyrektor SP 49. - A gdzie jeszcze zeszyty, plecak, buty i inne przybory.
- W ubiegłym roku wydałam na książki 700 zł, razem z tymi do nauki języków - wyjawia Małgosia Denysiuk, uczennica II LO w Białymstoku. - Dla rodziców to był spory wydatek.
Dlatego wiele szkół organizuje jeszcze w czerwcu kiermasze używanych książek. Podczas nich dzieci nawzajem kupują od siebie książki taniej, niż kosztowałyby nowe w księgarni. Zainteresowanie nimi jest ogromne. W ubiegłym roku chętnych było tak wiele, że cały szkolny korytarz w SP 49 był zajęty i trzeba było dostawiać dodatkowe stoliki i krzesła.
- Ja mam stałego klienta na swoje podręczniki, czyli młodszego o rok sąsiada - mówi zadowolony Karol Depczyński, uczeń SP 49.
- Sprzedaję co rok swoje książki i dzięki temu mam pieniądze na kolejne - dodaje Julka Masalska. - Ale też nie kupuję nowych, tylko używane.
Pod tym względem w najgorszej sytuacji są uczniowie obecnych klas czwartych w podstawówkach i pierwszych w szkołach średnich. Uczą się według nowych programów. A to oznacza, że nie mogą skorzystać z podręczników klas poprzednich. Taka sytuacja jest np. w rodzinie Edyty Charkiewicz.
- Starsza córka nie może sprzedać swoich używanych podręczników, bo idzie takim rocznikiem, że akurat była reforma. Jej książki były tylko na rok. A że nie zawsze było nas stać na kupno nowych, to niektóre kserowała, inne dostawała od znajomych - mówi kobieta.
Wicedyrektor Dzikiewicz zna ten ból, bo ma syna w pierwszej klasie technikum.
- Dlatego w ubiegłym roku nie zmieściłam się z wydatkami w tysiącu złotych - przyznaje. - I aż się boję, co będzie w tym roku.
Do końca nie wiadomo nawet jeszcze, z jakich książek będą korzystać reformowane uczniowskie roczniki - niektóre podręczniki nie są jeszcze zaakceptowane przez ministerstwo edukacji. Dlatego nie wszystkie są już do kupienia - brakuje ich w białostockich hurtowniach książek. Księgarze podejrzewają, że niektóre nawet jeszcze nie są wydrukowane.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?