Maciej Raciniewski, politolog, dziennikarz radiowy i... sprzedawca na rynku w Bielsku Podlaskim zwraca uwagę, że w południowej części województwa podlaskiego każde miasteczko ma swój dzień targowy. W związku z tym handlujący zaczynają swoją wędrówkę w poniedziałek od Brańska, we wtorek są w Zabłudowie, w środę w Hajnówce, a czwartek spędzają w Bielsku. - Bielski ryneczek chętnie odwiedzany jest także w soboty - uzupełnia sprzedawca. - Handel zaczyna się od wczesnych godzin rannych. To z jednej strony tradycja, ale też podejście praktyczne: miejsc handlowych jest mało, a chętnych do ich zajęcia sporo.
Pan Maciej przyznaje, że czasem sprzedających jest więcej, niż kupujących. Jednak zdaniem Andrzeja Kondeja, doradcy marketingowego, bazary z żywnością mają zdecydowanie lepsze perspektywy niż np. z odzieżą: - W tej drugiej branży handel targowiskowy ma raczej tendencję zanikającą, bo wiadomo, że większość klientów przejmują jednak sieciówki, które potrafią być tanie - mówi. - A poza tym również mamy tu za konkurencję sektor secondhandów, które potrafią być bardzo ładne i outletów, które są dla rynków konkurencją "twarzą w twarz".
Zdaniem analityka znaczącym czynnikiem utrzymania w naszym regionie bazarów odzieżowych jest zainteresowanie nimi klienteli ze Wschodu. To ona jest głównym odbiorcą towaru na terenach przygranicznych, ale też na największym bazarze Polski północno-wschodniej - przy ul. Kawaleryjskiej w Białymstoku.
Oddzielnym tematem jest natomiast branża spożywcza.
- Tu mamy wyraźny trend w kierunku żywności z Polski, postrzeganej jako lepsza i zdrowsza
- ocenia Andrzej Kondej. - Zwłaszcza rośnie popularność regionalnych wyrobów. Widać to szczególnie w największych miastach Polski. Bo takie, jak Białystok, mają jednak jeszcze tę swoją nie do końca wielkomiejską specyfikę, że ludzie zaopatrują się w takie frykasy u krewnych i znajomych na wsi lub z mniejszych miejscowości, gdzie rodzina produkuje je w domach i przydomowych ogrodach.
Andrzej Kondej zwraca uwagę, że nawet portugalska Biedronka poszła w tę stronę i reklamuje się przede wszystkim poprzez sprzedaż polskich produktów. Bo po latach zachłyśnięcia się kolorowymi artykułami z Zachodu, doceniamy to, co nasze. - Myślę, że spełnia się teza, którą kiedyś już postawiłem, że podstawą handlu detalicznego jest różnorodność - mówi ekspert. - Konsument ma różne potrzeby. Gdy ma pięć minut, wyskakuje do pobliskiego sklepu. Większe potrzeby spełnia w hipermarkecie. Czasem wyskakuje się na ryneczek. Teraz dominują dyskonty, ale w Polsce format małych sklepów ma się dobrze. Podobnie, jak we Włoszech, bo obie te nacje widocznie lubią kupować blisko. I wielkie sieci dostosowują się do tego.
Targowiska
Z danych GUS i Eurostatu wynika, że na terenie Unii Europejskiej tylko Włosi mają wyższe przychody z targowisk od Polaków. Na Półwyspie Apenińskim udział handlu na targowiskach w sprzedaży detalicznej wynosi 2 proc, a u nas - 1,7. A jak podaje "Rzeczpospolita" za firmą PMR, w pierwszym kwartale tego roku 30 proc. Polaków wskazywało bazary jako miejsce zakupu odzieży. I jest to wzrost o 2 proc. wobec ubiegłego roku.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?