Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Płot wypada na drodze i dzieli gminy. Gdzie granica? Nie wiadomo.

Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Co z tego, że jest droga, skoro nie ma rowu? – pyta Mirosław Grygoruk, mieszkaniec wsi Kuriany. To właśnie jemu płot na drodze przeszkadza najbardziej.
Co z tego, że jest droga, skoro nie ma rowu? – pyta Mirosław Grygoruk, mieszkaniec wsi Kuriany. To właśnie jemu płot na drodze przeszkadza najbardziej. Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Według planów z Supraśla Mirosław Skibicki postawił płot właściwie. Według tych z Zabłudowa - wypada na drodze. Wszystko dlatego, że pomiary sobie, a mieszkańcy i tak własne ścieżki wytyczyli.

Płot postawiłem, jak tylko kupiłem działkę. Kilkanaście lat temu. I nikomu do tej pory nie przeszkadzał - mówi Mirosław Skibicki, właściciel działki w Kurianach. Tak było do czasu, aż gmina postanowiła wybudować obok drogę. Kiedy powstała, pojawił się problem.

- Nie chodzi o wiele. Raptem kilkadziesiąt centymetrów, może metr dwadzieścia. Ale to akurat jest fragment nowej drogi. Zresztą Kargul z Pawlakiem ganiali się z kosą, za miedzę przesuniętą o trzy palce - mówi Mirosław Grygoruk, mieszkaniec wsi Kuriany, sąsiad Skibickiego.

- Przecież ja mam plany geodezyjne, z których wynika, że wszystko jest w porządku. Nie muszę się na tym znać, od tego zatrudniam geodetę - oponuje Skibicki. - Mogę płot przestawić, to nie jest problem, ale niech przedstawią jakieś konkrety. Nie będę z nim tańczył w tę i z powrotem, bo sobie ktoś zmienił zdanie.

Nikt wcześniej nie narzekał

Obaj zgodnie przyznają jednak, że mogą się mylić. Bo chociaż wszystko jest na papierze, to nikt tak do końca nie wie, gdzie powinna być granica działki.

Nowa droga w Kurianach należy do gminy Zabłudów, podobnie jak działki po jej jednej stronie. Z drugiej jest już inna gmina, Supraśl. Plany geodezyjne różnią się od siebie. Ale do tej pory nie było problemu.

- Wiedzieliśmy o tym, ale nikomu to do tej pory nie przeszkadzało - przyznaje Marek Klimczuk z urzędu gminy w Zabłudowie.

W urzędzie gminy w Supraślu wszyscy są zaskoczeni kłopotami sąsiadów.

- Kuriany? Ale to już przecież grunty gminy Zabłudów. Problem z granicą? Pierwsze słyszę - odpowiada jedna z pracownic urzędu.

I pewnie dalej byłoby wszystko po staremu, gdyby nie sąsiad Skibickiego, Mirosław Grygoruk. Bo to właśnie jemu najbardziej przeszkadza płot na drodze.

Po co mi droga bez rowu?

Drogę oddano do użytku niedawno. Brakuje co prawda wjazdów na posesję, ale robotnicy mają je lada dzień dokończyć.

- Dwa tygodnie temu przyjechali urzędnicy, burmistrz, drogowcy. Było oficjalne oddanie drogi - opowiada Mirosław Grygoruk. - Ale jak można oddać taki bubel, kiedy tu jest płot na środku!

Działki od drogi dzieli zwykle rów. Zwykle, bo w Kurianach nie wszędzie tak jest. Płot w sadzie Mirosława Skibickiego stoi tak blisko drogi, że na rów już miejsca nie starczyło.

- Widzi pani tamte słupki? To są oznaczenia geodetów, pokazują, gdzie powinna sięgać droga. Przecież ten płot prawie metr za nie wystaje - denerwuje się Grygoruk.

O budowę drogi walczył kilka lat. - Wiosenne roztopy, jesienna plucha i nie ma jak dojechać do domu - tłumaczy.

W końcu gmina Zabłudów drogę zbudowała, ale bez rowu naprzeciwko.

- I co mi po niej, skoro nie będzie odprowadzała wody? - podkreśla pan Mirosław.

Płot trzeba przestawić

Pod jego naciskami gmina zaczęła się zastanawiać, co zrobić z płotem na drodze.

- Rzeczywiście, według naszych wyliczeń zbyt mocno wystaje on na drogę. Wystosowaliśmy pismo do pana Skibickiego, żeby przeniósł płot - mówi Marek Klimczuk. - Czekamy na jego odpowiedź.

Ale Skibicki nie będzie się śpieszył. On także ma pomiary geodezyjne działek, ale wynika z nich zupełnie coś innego.

- Ja też poczekam na jakieś konkrety, bo tu jest taki burdel w tych pomiarach, że jeszcze mi tę granicę mogą kilka razy przesunąć - odpowiada Skibicki. - Przecież tam stoją też słupy elektryczne, tuż przy moim ogrodzeniu. Jeśli ja go przestawię, one zostaną na środku drogi. Elektrownia też z jakichś planów korzystała. I co też mają złe?

I przyznaje, że to już nie pierwszy raz ma taki problem.

- Tu plany idą sobie, a drogi sobie. Jak ogradzałem inną działkę, kilometr dalej, cofnąłem płot, kosztem własnej działki, żeby było miejsce na drogę i jeszcze na pobocze. Po kilku latach mam drogę tuż za płotem. I jakoś gmina jej nie cofa - dziwi się Skibicki.

Są drogi i o 40 metrów przesunięte

O bałaganie w planach Kurian krążą już legendy. A mieszkańcy przyznają, że czasem trudno jest znaleźć geodetę, który podjąłby się pomiarów.

- Jak któryś usłyszy, że chodzi o działkę w Kurianach, to zaraz słyszę, że nie ma czasu - przyznaje Grygoruk.

Wszystko dlatego, że w mapach, którymi dysponuje gmina, jest bałagan.

- Tak mogło być, że ktoś w gminie kiedyś mógł się pomylić, wziąć stare mapy, źle narysować - przyznaje Klimczuk.

Teraz wszystko ma zostać wyjaśnione. Gmina chce skorzystać z map z 1937 roku. Aż o tyle, zdaniem urzędników, trzeba się cofnąć, żeby ustalić granicę.

- Zdarzają się przypadki, że droga jest przesunięta o 30-40 metrów. Na przykład w lesie albo gdzieś polu, a na właściwej drodze rosną pięćdziesięcioletnie drzewa. Dopiero w czasie budowy i wytyczania to wychodzi - tłumaczy Klimczuk. - Ludzie jeździli tak, jak im wygodnie. Jeden furmanką ominął kałużę. Potem był kolejny i następny, i tak już zostało.

I dodaje: - Jak tylko pan Skibicki płot przestawi, to my szybko rów wykopiemy. Naprawdę nie ma żadnego problemu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny