
Ratujemy ludziom życie - mówi pan Andrzej. - Czasami w zamian słyszymy wyzwiska.
(fot. fot. Bogusław F. Skok)
Pijany pacjent rzucił się na mnie i poturbował - mówi pan Andrzej, ratownik medyczny. Pobił go człowiek, któremu ratował życie. Przez co dwa tygodnie nie mógł pracować. Napastnikowi jednak nie ujdzie to płazem, bo ratownik medyczny ma takie same prawa jak funkcjonariusz publiczny.
- Odpiął pasy i rzucił się na mnie z rekami - opowiada pan Andrzej, ratownik medyczny. - Krzyczał i bluzgał, próbował mnie pobić.
Tak wygląda smutna rzeczywistość pracy białostockich ratowników medycznych. Pan Andrzej nieraz już miał do czynienia z agresywnymi pacjentami. Tym razem jednak przez jednego z nich nie przez dwa tygodnie nie mógł pracować.
Dwóch pijanych w płocie
- Karetka stacjonowała w Michałowie - wspomina ratownik. - Około 15 dostaliśmy wezwanie do wsi Bondary. Samochód wjechał w płot.
Na miejscu okazało się, że w rozbitym aucie siedziało dwóch pijanych pasażerów. Policja zrobiła notatkę i oddała poszkodowanych do karetki. Jeden miał rozcięte czoło, drugi narzekał na ból głowy. W sąsiedztwie policjantów pacjenci byli grzeczni i logicznie odpowiadali na pytania. Dramat rozpoczął się dopiero w połowie drogi do Białegostoku.
- Ten, który leżał na noszach w pewnym momencie zaczął bluzgać i był bardzo wulgarny - opowiada pan Andrzej. - Wyzywał nas i krzyczał, że nas pobije.
Krzyczał, wyzywał, rzucił się na mnie!
Odpiął pasy i rzucił się na ratownika. Ten zasłonił się ręką. Próbował wyzwolić się z uścisku.
- W końcu pomógł mi kierowca, albo policjant, który jechał za nami - przypomina sobie ratownik.
Bez pracy przez pijaka
Po tym zajściu pan Andrzej musiał wziąć dwa tygodnie zwolnienia. Miał wybity palec, otarcia na plecach i szyi, stłuczona klatkę piersiową. Nie mógł pracować z niesprawną ręką. Poza tym jest pracownikiem kontraktowym. Kiedy siedzi w domu, nie otrzymuje żadnego wynagrodzenia.
- Mam na utrzymaniu żonę i 3,5-letniego synka, który właśnie poszedł do przedszkola - mówi pan Andrzej. - Co by było, gdybym przez taką sytuacje musiał iść na dłuższe zwolnienie? Poszedłbym na ulicę żebrać, bo ZUS trzeba płacić. Pacjent ma wytłumaczenie, bo był pod wpływem alkoholu. On może wszystko a ja nic?
- Jeśli ratownik uczestniczy w akcji ratowniczej, ma takie same prawa jak funkcjonariusz publiczny - mówi Bogdan Kalicki, dyrektor białostockiego pogotowia. - To jest jak z przysłowiowym zdjęciem orzełka policjantowi. Funkcjonariusz podlega szczególnej ochronie prawnej.
Nie podnoś ręki na funkcjonariusza!
- Znieważenie funkcjonariusza publicznego podczas pełnienia obowiązków służbowych podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności, albo pozbawienia wolności do roku - mówi Adam Kozub, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Białymstoku.
Natomiast za napaść na funkcjonariusza publicznego kodeks karny przewiduje nawet do 3 lat więzienia. Dlatego ratownicy powinni zgłaszać wszelkie takie sytuacje, a napastnicy truchleć przed prokuraturą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?