Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pies przewodnik. Zatrzyma się przed samochodem, podniesie rękawiczkę

Jacek Chlewicki [email protected]
Kasia Tomasiak idąc ze swoją labradorką czuje się pewniejsza
Kasia Tomasiak idąc ze swoją labradorką czuje się pewniejsza Jacek Chlewicki
Wyszkolenie psa przewodnika kosztuje nawet 30 tysięcy złotych, ale za te pieniądze niewidomy dostaje wierną parę oczu, która wskaże, gdzie upadły klucze, która ławka w parku jest wolna oraz co najważniejsze, w którym miejscu można bezpiecznie przejść przez ulicę.

Gdy wchodzę do mieszkania Katarzyny Tomasiak, piękna labradorka retriever nawet nie reaguje na mój widok. Dziewczyna instynktownie wyczuwa, że chcę pogłaskać psa, ale w porę mnie ostrzega. Takiego psa nie mogą dotykać postronne osoby. Przez większość dnia zwierzak jest w pracy. Wszyscy inni ludzie oprócz Kasi to przeszkody, które musi starannie omijać.

- Nieraz pokazał, że za moje życie byłby w stanie poświęcić własne - mówi Kasia.

Raz, podczas przechodzenia przez ulicę, cofający się samochód, o mało co by na nią nie wjechał.

- Wtedy labradorka wyskoczyła przed moje kolana i zaczęła piszczeć. Kierowca posłyszał pisk i zdołał się zatrzymać. Gdyby nie to, zapewne by na nas wjechał. Słyszałam - dodaje Kasia - że kiedyś pies zdekoncentrował się reakcją przechodnia i pewna pani niewidoma uderzyła głową w słup, który zwierzak powinien bez problemu ominąć.

Poza godzinami pracy labradorka uwielbia aportować, biegać, szaleć z innymi zwierzętami czy zwyczajnie leniuchować. Ma też problemy z porannym wstawaniem.

- W łóżku dzielimy się poduszką - śmieje się Kasia.

Pies przewodnik to nie GPS!

Kasia jest niewidoma od urodzenia. Przez dziewiętnaście lat radziła sobie bez psa przewodnika. Najczęściej poruszała się z białą laską lub razem ze znajomymi, bo tak było po prostu wygodniej. Do samego końca nie wierzyła, że będzie miała psiego pomocnika.

- Kluczowym elementem, który decydował o przyznaniu psa był egzamin z orientacji przestrzennej - mówi. - W nieznanym mieście, a była to Warszawa, należało się przemieszczać z białą laską i udowodnić, że jest się osobą zrehabilitowaną, bo jak mówiono na szkoleniu "pies przewodnik to nie GPS".

Jeżeli istnieje miłość od pierwszego wejrzenia, to wygląda ona właśnie tak. Kasia stała wraz z rodziną i czekała, aż zjawi się trenerka z psem. Gdy labradorka wyłoniła się zza rogu i zobaczyła Kasię, niespodziewanie zerwała się ze smyczy i podbiegła do dziewczyny łasząc się do niej i liżąc po twarzy.

- Przywitała się tylko ze mną, jakby wiedziała, że będziemy razem pracować.

Dzisiaj ma 6 lat. Z Kasią jest od 4.

- Pomaga mi nie tylko w poruszaniu się - opowiada Kasia. - Wprowadziła także do mojego życia mnóstwo pozytywnych zmian. Poznała z ludźmi, z którymi pewnie nigdy bym się nie poznała i pokazała miejsca, w których pewnie nigdy bym sama nie była.
Omija przeszkody

Kasia wie, gdzie chce dotrzeć i zna drogę do celu, ale to pies omija przeszkody, a na komendę wskazuje schody czy wejścia do budynków.

- Pies sam musi podejmować decyzję - wyjaśnia Gabriela Drwięga, szkoleniowiec z Fundacji Psi Uśmiech. - To czy pies ominie stojący na chodniku samochód z prawej czy z lewej strony jest już jego samodzielną decyzją.

Osoba niewidoma często może nie zdawać sobie sprawy, że właśnie ominęła jakąś przeszkodę.
Dobrze wyszkolony pies przewodnik powinien sygnalizować nierówności na drodze, krawężniki, schody i przejścia dla pieszych. Na przystanku autobusowym wskaże wolne miejsce czy w trakcie marszu poda upuszczoną rękawiczkę.

- Pies przyzwyczajony jest do codziennego wysiłku, stresu i pracy - podkreśla Gabriela Drwięga. - Nie ma pojęcia, że inne psy w tym czasie leniuchują godzinami leżąc na kanapie. Dlatego gdy właściciel zostaje na dłużej w domu, bo na przykład jest chory, pies za wszelką cenę domaga się swojej pracy.

Nikt nie prowadzi dokładnych statystyk, które powiedziałby, ile osób niewidomych w Polsce korzysta z pomocy psów przewodników. Gabriela Drwięga zna trzy takie osoby w Białymstoku. Z kolei Kasia uważa, że w Polsce może ich być trochę ponad stu.

Do pracy w charakterze psa przewodnika nadają się tylko osobniki określonych ras. U nas najpopularniejsze są labradory retrievery i owczarki niemieckie, chociaż te ostatnie w wielu krajach od dawna nie są już brane pod uwagę. Są obciążone chorobami, a poza tym starsi ludzie mogą kojarzyć takie psy z okresem II wojny światowej.

- Pełne przygotowanie czworonoga obejmujące zakup psa z hodowli, socjalizację, trening i kursy, zgranie z osobą niewidomą oraz dalsze doszkalanie to koszt kilkudziesięciu tysięcy złotych - mówi Gabriela Drwięga.
W Polsce istnieje kilka możliwości, aby osoba niewidoma dostała psa przewodnika bezpłatnie. Wystarczy zwrócić się do odpowiedniej organizacji lub fundacji, które z własnych środków wyszkoli i przekaże psa osobie zainteresowanej.

Zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 2010 roku pies przewodnik może wejść do każdego miejsca użyteczności publicznej. Musi być oznakowany, a właściciel powinien mieć też przy sobie książeczkę szczepień i odpowiedni certyfikat. Ale nawet to, jak mówi Kasia, nie gwarantuje spokojnego wejścia z psem do sklepu, restauracji, galerii handlowej czy kina. Pracownicy lub ochroniarze czasami zwyczajnie nie znają przepisów.

- Ostatecznie i tak wchodzę tam gdzie chcę, bo mam do tego prawo. A jeżeli ktoś wzywa policję, to na swoje ryzyko, bo może dostać mandat - nawet 500 zł.

Nie przeszkadzaj, bo pracuję!

Kolejnym problemem, z którym musi się zmagać każdy pies przewodnik oraz jego właściciel, są przechodnie. Ludzie bez zgody właściciela głaszczą psy, zaczepiają, dotykają, zachęcają do zabawy, a nawet próbują karmić. Kasia pamięta, że kiedyś pewien pan w autobusie rzucił dla psa parówkę, bo jego zdaniem wyglądał na niedożywionego.

- Niejednokrotnie byłam świadkiem jak osobie niewidomej wysiadającej z autobusu wyrwano smycz, aby przytrzymać zwierzę, "żeby nie uciekło" - dodaje Gabriela Drwięga. - Pies nie ucieknie nigdy. Wróci na pierwsze wołanie swego pana.

Takie większe czy mniejsze reakcje przechodniów dekoncentrują i rozpraszają psa, a tym samym powodują zagrożenie zdrowia, a nawet życia osoby niewidomej, dla której pies jest przewodnikiem.

Każdy pies przewodnik musi w pewnym wieku odejść na emeryturę, nawet wtedy, kiedy jest teoretycznie jeszcze całkiem młodym psem. Wynika to z faktu, że czworonogi pomagają swoim niewidomym właścicielom kosztem własnego zdrowia. - Stres, dysplazja stawów biodrowych i łokciowych, zniszczone łapy - wylicza Gabriela Drwięga.

Labradorka, która już teraz ma problemy ze stawami, w najlepszym razie odejdzie na emeryturę za cztery lata, w najgorszym - już za rok. Kasia nie zamierza się z nią rozstawać, więc prawdopodobnie odda ją rodzicom. Na pewno jednak postara się o nowego psa przewodnika.

- Jednak to ona będzie dla mnie zawsze tym najlepszym psem. Takiego drugiego już nie będzie. W dużej części zawdzięczam jej to, co mam dzisiaj.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny