Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ojciec zostawił dwulatka w mercedesie i poszedł do banku. Straż miejska szukała go niemal godzinę (wideo)

r
Dwulatek niemal godzinę sam spał w mercedesie.
Dwulatek niemal godzinę sam spał w mercedesie. fot. Wojciech Oksztol
Ojciec zostawił dwuletniego syna w zamkniętym mercedesie na prawie godzinę. W tym czasie załatwiał sprawy w banku.
Dziecko nawet nie płakało – próbował tłumaczyć strażnikom miejskim nieodpowiedzialny tata. Na zdjęciu (od lewej): mł. strażnik Patrycjusz Szymański i
Dziecko nawet nie płakało – próbował tłumaczyć strażnikom miejskim nieodpowiedzialny tata. Na zdjęciu (od lewej): mł. strażnik Patrycjusz Szymański i aplikant Karol Marczuk. Fot. Wojciech Oksztol

Dziecko nawet nie płakało - próbował tłumaczyć strażnikom miejskim nieodpowiedzialny tata. Na zdjęciu (od lewej): mł. strażnik Patrycjusz Szymański i aplikant Karol Marczuk.
(fot. Fot. Wojciech Oksztol)

- O co chodzi? Przecież nic się nie stało. Dziecko było bezpieczne - tłumaczył ojciec dwulatka. Nic się nie stało, bo jego syna przez prawie godzinę pilnowała straż miejska. Kiedy tatuś załatwiał swoje sprawy w banku, dziecko spało w zamkniętym samochodzie.

Strażnicy miejscy dostali zgłoszenie, że przy Lipowej ktoś zaparkował samochód na zakazie. Był poniedziałek, parę minut po godzinie 13. Srebrny mercedes stał tuż przed przejściem i blokował ruch.

- Podeszliśmy bliżej i zauważyliśmy, że na tylnym siedzeniu śpi dziecko - opowiada mł. strażnik Patrycjusz Szymański.

Auto było zamknięte. Maluch ubrany w kurtkę siedział w foteliku. Mundurowi zaczęli więc szukać rodziców w okolicznych sklepach. Bez rezultatu.

- Myśleliśmy, że może wyszli na chwilę, ale nikogo nie znaleźliśmy - mówi aplikant Karol Marczuk.

Strażnicy wezwali policję, a sami czekali przy aucie. Chłopczyk się obudził. Nie płakał, tylko wyglądał przez okno.

Parę minut przed 14 pojawił się ojciec. Był bardzo zaskoczony, że ktoś zainteresował się jego synem.

- Nie było mnie tylko chwilę. Wyszedłem do banku. Przecież zaglądałem tutaj - próbował tłumaczyć. Ale zdaniem strażników, przynajmniej od 45 minut nikogo przy aucie nie było. Do ojca nie docierało, że gdyby nie strażnicy, jego dziecku mogłoby się coś stać.

Mężczyzna dostał mandat za złe parkowanie. Wkrótce stanie przed sądem rodzinnym. Jeśli prokurator udowodni mu, że dziecku groziło niebezpieczeństwo, może trafić na rok do więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny