Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Od Sekwany po Moskwę

(bal)
"Kinga" zatrudnia około 90 osób. Ma tyle zleceń, że nie nadąża z produkcją, dlatego wciąż szuka wykwalifikowanych szwaczek. Rocznie firma ubiera w biustonosze i majtki 400 tysięcy kobiet w Europie.

Majtki i biustonosze z logo firmy można kupić zarówno w poznańskich, czy wrocławskich butikach, jak i w paryskich galeriach handlowych.

W Unii jest łatwiej
Połowa bielizny, którą produkuje, firma "Kinga" idzie na eksport: do Niemiec, Francji, Ukrainy i Rosji, a konkretnie - do Moskwy. - Od kiedy jesteśmy w Unii, jest łatwiej. Odeszły długie procedury celne, odprawy. To było dla nas utrudnienie i dla naszych kontrahentów - mówi Kinga Lesisz, właścicielka firmy.
Wiele krajów rezygnowało ze współpracy, właśnie ze względu na bariery celne. Teraz wyciągają ręce, bo białostocki towar. "Kinga" pertraktuje właśnie z klientami z krajów skandynawskich i Beneluksu.
Przed wejściem do UE białostoccy producenci obawiali się, że zaleje nas bardzo tania, lecz kiepska bielizna szyta w Chinach. Obawy się nie potwierdziły. - Jesteśmy konkurentem dla renomowanych firm zachodnich. Francja zrobiła właśnie szczegółowe badania polskiego rynku bieliźniarskiego, bo nas się boi - mówi Kinga Lesisz.

Od garażu do marki
"Kinga" powstała jedenaście lat temu. - W małym garażu pracowały cztery szwaczki i ja - opowiada Kinga Lesisz.
Pierwsza kolekcja była skromna. Białe, klasyczne biustonosze. Kinga Lesisz wiedziała, że od powodzenia tej partii zależy przyszłość firmy. Szukała rynków zbytu, chodziła osobiście od hurtowni do hurtowni. Pukała do drzwi. - Dziś to do mnie pukają - stwierdza.
Teraz "Kinga" zajmuje całe piętro w ogromnym budynku. Tam mieści się szwalnia, biuro projektowe, magazyny z tkaninami. W planach jest budowa własnej siedziby.

Polki mają najlepszy gust
Firmy szukają na rynku miejsca dla siebie. "Kinga" szyje dla młodych, kobiet. - Nasza specjalność to biustonosze typu "push up", czyli podnoszące, modelujące biust - mówi Kinga Lesisz.
One stanowią 80 proc. produkcji, reszta to biustonosze miękkie.
Jej kolekcje są kolorowe. Niebieskie, różowe, ecru, bordo, w kolorze fuksji, a nawet zielone.
Gusty są różne. Inna bielizna jedzie do Francji, inna do Niemiec. Francuski lubią bowiem miękkie biustonosze, Niemki są bardziej konserwatywne i wybierają tradycyjne fasony. A Polki? - Mają najlepszy gust. Lubią nowinki - mówi szefowa "Kingi".

Konkurujemy cenami
- Robimy dobrą bieliznę, ale w rozsądnych cenach. Konkurujemy z francuskimi, włoskimi i hiszpańskimi firmami cenowo. Bo surowce wszyscy mamy takie same - mówi Kinga Lesisz.
Materiały i koronki "Kinga" zamawia w fabrykach zachodnich, głównie francuskich, włoskich, niemieckich, tych samych, co najlepsze europejskie firmy gorseciarskie. Ale jej wyroby są tańsze. Bieliznę "Kingi" dostaniemy - w kolekcjach ekonomicznych - 40-50 zł za biustonosz i 25 zł za majteczki i w liniach luksusowych - 90 zł za biustonosz i 40 zł za majteczki.
W handlu nie tylko trzeba uszyć dobry jakościowo produkt. Ważna jest promocja. "Kinga" urządziła sesję zdjęciową w Tunezji i na Santorini, bo tylko tam jest dobre światło. Efekt doskonały. Jej bielizna zdobi modelki w "Playboy'u", "CKM".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny