Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowe prawo: Konserwator zabytków może więcej

Tomasz Mikulicz
Widok z lotu ptaka na Rynek Kościuszki. To w centrum mieści się najwięcej zabytkowych obiektów.
Widok z lotu ptaka na Rynek Kościuszki. To w centrum mieści się najwięcej zabytkowych obiektów. Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Konserwator zabytków będzie miał więcej do powiedzenia w sprawie ochrony obiektów ujętych w ewidencji. Trudniej będzie taki budynek zburzyć czy przebudować. Nie wszyscy właściciele są z tego zadowoleni, bo mieszkanie w zabytkowym domu to często po prostu kłopot.

Zmiany w ustawie jeszcze bardziej zaostrzają bzdurne przepisy - tak Anna Tkaczyk- Litwińczuk z domu przy ulicy Mazowieckiej 52 w Białymstoku komentuje najnowszą nowelizację ustawy o ochronie zabytków i opiece nad nimi.

Najbardziej zmieniła się sytuacja obiektów, które są ujęte w ewidencji zabytków, lecz nie ma ich wpisanych do ich rejestru, ani nie leżą na obszarze wpisanym do rejestru. W Białymstoku jest ich 80.

Nowe przepisy wprowadzają wymóg, by urzędnicy miejscy, wydając decyzję o warunkach zabudowy, na przykład na przebudowę takiego obiektu, pytali o zdanie konserwatora zabytków. Wcześniej nie było takiej konieczności i służby konserwatorskie nie miały możliwości, by chronić takie budynki.

- Trudno jednoznacznie określić, czy zmiany są korzystne. Na pewno dzięki nim przebudowy obiektów ujętych w ewidencji nie będą się odbywały bez zgody konserwatora - mówi Zofia Cybulko, zastępca podlaskiego konserwatora zabytków.

Dodaje, że nowe przepisy utrudnią jednak życie właścicielom takich budynków. - A pamiętajmy, że nie mogą oni ani odwołać się od decyzji o ujęciu obiektu w ewidencji, ani starać się o dotacje na ewentualne remonty - podkreśla Cybulko.

Ewa Drozdowska, która mieszka w domu przy ulicy Wiktorii 3 na Bojarach twierdzi, że mimo wszystko, to dobrze, że wprowadzono takie zmiany. - Nie będzie więcej takiej sytuacji, że na drewnianych, pięknych elewacjach wiekowych domów pojawi się na przykład siding. Nasze dziedzictwo musi być przecież chronione - przekonuje.

Innego zdania jest Anna Tkaczyk-Litwińczuk, współwłaścicielka domu przy ulicy Mazowieckiej 52, który niedawno został objęty jeszcze poważniejszą formą ochrony i znalazł się w rejestrze zabytków. - Przecież ten dom się praktycznie rozpada. Z komina wypadają cegły, a deski coraz bardziej próchnieją. Nie stać mnie na odnowę, a i ze sprzedażą też będę miała problem. Wiadomo, że nikt nie chce kupić zabytku, bo to bardziej kłopot niż nobilitacja - żali się Tkaczyk-Litwińczuk.

Od decyzji konserwatora odwołała się do ministra kultury. Gdy ten podzielił zdanie podlaskich służb konserwatorskich, wniosła sprawę do sądu.

- O zabytkach łatwo sobie pogadać stojąc z boku, gorzej jest w nich mieszkać - przekonuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny