Marta Przeździecka
Nauczył ją dziadek
Marta Przeździecka, 18 lat, szachy, klub: Jaćwież Suwałki. Szachy, wbrew obiegowej opinii, nie są dyscypliną łatwą, w której bez kłopotów odnosi się sukcesy. Tym większą niespodzianką była w ubiegłym roku eksplozja talentu Marty Przeździeckiej, która została wicemistrzynią kraju seniorek i spisała się najlepiej z Polek podczas olimpiady szachowej.
- Grać nauczył mnie mój dziadek. Na początku była to tylko zabawa, ale szybko zaczęłam poważnie traktować to, co robię - opowiada zawodniczka.
Sukces na krajowych mistrzostwach był o tyle niespodziewany, ze rok wcześniej Przeździecka była... ostatnia.
- Sama byłam ogromnie zdziwiona, bo przyznam szczerze, że przystępowałam do gry z ogromnymi obawami, by znów nie skończyć na szarym końcu. A okazało się, że dopiero po dodatkowych partiach przegrałam walkę o złoty medal - dodaje 18-latka z Andrzejewa, która uczy się w Łomży, a uprawia szachy w Suwałkach.
Przeździecka już osiągnęła sporo, ale nie wiąże przyszłego życia z szachami.
- Teraz najważniejsza jest dla mnie matura, którą zdaję w tym roku. Z szachów kobiecych nie da się raczej utrzymać. Pod tym względem mężczyźni mają lepiej. W przyszłości chciałbym zawodowo mieć coś wspólnego z chemią. Może zostanę laborantką - kończy szachistka.
Paweł Skowroński
Marzy o Pekinie
Paweł Skowroński, 22 lata, kajakarstwo. Największym sukcesem zawodnika UKS Dojlidy Białystok w tym roku w gronie seniorów było wicemistrzostwo świata w C-4 na 500 metrów i czwarta lokata na 1000 metrów. Oprócz tego Podlasianin ma na koncie wiele bardzo cennych osiągnięć wśród młodzieżowców (do 23 lat). Z mistrzostw Europy Skowroński wrócił ze złotym medalem, który wywalczył na 1000 metrów w C-1. Do tego dołożył brązowy "krążek" w czwrórce na 500 metrów. W mistrzostawch Polski wygrał w jedynkach rywalizację na 10 km, a w młodzieżowym championacie kraju był dwa razy drugi na 500 i 1000 metrów.
Skowroński kajakarstwo uprawia od 12 lat, a jego trenerem jest ojciec - Ireneusz. - Tata wciągnął mnie w tę dyscyplinę. Nigdy nie żałowałem, że zacząłem ją uprawiać. Swoją przyszłość też wiążę z kajakarstwem. Studiuję wychowanie fizyczne w Kolegium Nauczycielskim w Białymstoku. Na razie chcę trenowac tak długo, dopóki zdrowie mi pozwoli - opowiada białostoczanin.
Skowroński równie dobrze radzi sobie w C-1, co w C-4.
- W jedynkach wśród seniorów ciężko jest się przebić. Konkurencja jest olbrzymia. W czwórce natomist ekipa, z którą trenuję i wywalczyłem wicemistrzostwo świata, jest naprawdę dobra. Myślę, że jesteśmy w stanie wiele jeszcze zdziałać. Za dwa lata są Igrzyska Olimpijskie. Marzy mi się występ w Pekinie - mówi kanadyjkarz.
Maciej Hasiec
Robi to, co lubi
Maciej Hasiec, 21 lat, zapaśnik. Młody, dobrze zapowiadający się zawodnik, który dzięki świetnym wynikom przebił się do kadry narodowej. Hasiec w tym roku zdobył złoty medal Młodzieżowych Mistrzostw Polski w stylu wolnym w wadze 96 kg. Największą niespodziankę sprawił podczas MMP w stylu klasycznym w kategorii 120 kg. Startując sporadycznie w tym stylu, wygrał w eliminacjach i półfinale z dużo cięższymi specjalistami w tej dziedzinie. W finale uległ wicemistrzowi Polski seniorów Łukaszowi Banakowi, zdobywając srebrny medal.
Hasiec uprawianie zapasów rozpoczął w 1996 roku w UKS "Jedynka" Łomża.
- Moim pierwszym instruktorem był nauczyciel wychowania fizycznego Andrzej Lutrzykowski. Po dwóch latach zacząłem jeździć na zawody. Nigdy nie miałem takiego momentu, że chciałem zrezygnować. Robię to, co lubię - opowiada zapaśnik.
Hasiec wszystko w swoim życiu podporządkował zapasom. To jego największa pasja. Dużo czasu spędza na treningach, bo marzy o Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie.
- Chciałbym jak najszybciej robić postępy - takie, które pozwolą mi już niedługo zaistnieć w kadrze narodowej i walczyć na zawodach wielkiej rangi. Czeka mnie wiele pracy, ale wierzę, że się uda - zapewnia młodzieżowy mistrz Polski.
Kompania Doomsday
Kompania Sądu Ostatecznego
Kompania Doomsday - grupa teatralna, założona przez ówczesnych studentów (dzisiaj w większości absolwentów) Akademii Teatralnej im. Al. Zelwerowicza, Wydział Sztuki Lalkarskiej w Białymstoku. Wyprodukowali dwa spektakle: "Until Doomsday. Ballada o Latającym Holendrze" i "Salome", które były z powodzeniem grane na tournee w Polsce i Niemczech. Obecnie trwają przygotowania do realizacji trzeciego przedstawienia w koprodukcji z Niemcami. Dziełem ludzi związanych z Kompanią Doomsday jest również Przegląd Inicjatyw Teatralnych "Białysztuk". W ramach kilku edycji imprezy odbyły się czytania dramatu współczesnego, pokazano szereg interesujących spektakli, wystąpili ciekawi przedstawiciele sceny muzycznej - m.in. Maria Peszek. "Białysztuk" był imprezą non profit, wymyśloną i zorganizowaną przez grupę zapaleńców. Młodzi artyści działają też w grupie teatralnej Akcja DZRT, przygotowują własne spektakle, grają gościnnie m.in. w Białostockim Teatrze Lalek i Teatrze Dramatycznym im. Aleksandra Węgierki. Są artystami w każdym calu - żyją sztuką i ze sztuki (ich głównym, a w przypadku części aktorów jedynym źródłem dochodów jest przygotowywanie spektakli i granie).
Tomasz Gilewicz i Wojciech Blaszko
Z ulicy na salony
Tomasz Gilewicz (kończy reżyserię teatralną) i Wojciech Blaszko (tancerz breakdance, choreograf) - to oni są pomysłodawcami spektaklu "Morosophus", wystawionego na scenie Teatru Dramatycznego w Białymstoku, do tej pory granego z powodzeniem na lokalnej scenie, zdobywającego nagrody na festiwalach ogólnopolskich. "Morosophus" to nie tylko spektakl - to manifest i prezentacja fenomenu, jakim jest kultura ulicy. Breakdance, jazda na desce czy robienie graffiti nie należy do oficjalnego nutu kultury. Twórcy "Morosophusa" postanowili to zmienić, a przynajmniej pokazać, że to, czym się zajmują nie jest gorsze, nie jest wybrykiem, wandalizmem, lecz - używając ich języka - zajawką (pasją) na całe życie. Udało się im się namówić do współpracy instytucjonalny teatr - wprowadzić kulturę ulicy na salony kultury wysokiej. "Morosophus" to warte uwagi osiągnięcie artystyczne, niesamowity mix tańca, slamu (poezja improwizowana na żywo), jazdy na desce i malowania po murach. Ale chyba ważniejsze jeszcze jest to, że "Morosophus" to wyłom w stereotypowym myśleniu (zwykle negującym) o kulturze ulicy i jej twórcach.
Wojciech Blaszko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?