Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie ma cwaniaka na warszawiaka i białostoczanina

Włodzimierz Jarmolik
Włodzimierz Jarmolik
Włodzimierz Jarmolik archiwum
Roman Kubiak był na początku lat 30. drobnym, białostockim kombinatorem. Kantował ludzi jak się dało. Raz był akwizytorem tekstyliów, innym razem domokrążcą sprzedającym krawaty. W końcu przeniósł się do Warszawy.

W stolicy Kubiak spotkał koleżkę po fachu Alfonsa Cyniana. Cwaniactwa Cynian uczył się w Paryżu. Tam szczególnie zaimponowali mu miejscowi farmazoni, którzy potrafili wcisnąć handlarzom złomu wieżę Eiffla na surowce wtórne. Po powrocie do kraju, wyedukowany już hochsztapler Cynian postanowił przeszczepić różne pomysły z bruku paryskiego na warszawski. W pewnym momencie dołączył do niego eksbiałostoczanin Kubiak. Tworzyli odtąd nierozerwalną parę. Jak podawała międzywojenna prasa, Cynian potrafił był sprzedać jakiemuś naiwniakowi nawet kolumnę Zygmunta.

Oto tylko dwa przykłady działającej z fantazją cwaniackiej spółki. Pisał o tym m.in. w swoich wspomnieniach Henryk Lange, kierownik Urzędu Śledczego w przedwojennej Warszawie. Pewnego jesiennego dnia 1930 roku do chłopa spod Garwolina, który właśnie sprzedał korzystnie konia i oblewał transakcję w małej knajpce na Kercelaku, przysiadło się dwóch solidnie wyglądających jegomościów. Zaczęli ze sobą rozmawiać o nader korzystnej okazji wydzierżawienia tramwaju. Jeden miał już ponoć za sobą tę niezwykłą transakcję.

Włościaninowi słuchającemu mimo woli rozmowy spodobał się ten pomysł. Postawił kolejkę swoim sąsiadom i zaczął wypytywać o szczegóły. Rolnik dowiedział się więc, że tramwaj można wydzierżawić, ale do tego potrzebne są stosunki w warszawskiej hipotece. Ile to będzie kosztowało, zapytał rzeczowo chłop. Dziwnym zbiegiem okoliczności podana suma była zbliżona do ceny uzyskanej za konia. Na stole pojawiła się nowa flaszka, tym razem zamówiona przez przedsiębiorczych warszawiaków. Po kilkunastu minutach klient farmazonów był już ugotowany.

Cynian i jego pomagier Kubiak zataszczyli niebawem podpitego chłopa do warszawskiej hipoteki, żeby sporządzić niby akt dzierżawy tramwaju. Tam w gąszczu korytarzy i tłumu ludzi garwoliński wieśniak całkiem zgłupiał. Dał Cynianowi pieniądze na łapówkę dla właściwego urzędnik, a razem z Kubiakiem pokrzepiał się wódeczką w pobliskim bufecie. Wkrótce też dostał do ręki dwa nic nie warte świstki, za to z dużymi pieczęciami i adresem remizy tramwajowej. Mógł od razu obejrzeć swój pojazd. Jakież było jego zdziwienie, kiedy kierownik zajezdni nie uznał jego pretensji do jednego z tramwajów. Przesłuchiwany później przez policję poznał co prawda w albumie przestępców fizjonomię jednego z oszustów, pieniędzy jednak nie odzyskał. Musiał wracać do siebie bez nich, bez konia i bez nadziei na duże zarobki związane z cwaniacką dzierżawą.

Tymczasem Cynian i Kubiak nie próżnowali. Kolejnym obiektem ich zainteresowań stała się nieukończona kolejka żelazna na szlaku Warszawa - Młociny. Cynian udał się pewnego razu na miejsce budowy. Miał ze sobą podrobioną legitymację inżyniera z Dyrekcji Kolei. Przedstawił kierownikowi odcinka fałszywe pełnomocnictwo, wynajął grupę robotników, sprowadził konne platformy i przystąpił do rozbierania toru. Podkłady sprzedawał lub rozdawał na miejscu, zaś szyny przywoził do Warszawy, gdzie zbywał je na targowisku złomu. Cały miesiąc trwała ta fantastyczna afera, aż w końcu ktoś doniósł na policję o dziwnym zachowaniu inżyniera kolejowego. Policja najpierw zasięgnęła informacji w Dyrekcji Kolei, gdzie z ogromnym zdziwieniem przyjęto wiadomość o rozbiórce toru. Przecież prace miały być kontynuowane. Świadczyło to o sporym bałaganie w kolejowej instytucji.

Cynian i Kubiak zostali aresztowani wiosną 1931 roku. W maju rozpoczął się ich proces. 40-letni król cwaniaków warszawskich, jak określała Cyniana prasa, już po raz piąty stawał przed wymiarem sprawiedliwości. Ostatecznie Sąd Okręgowy w Warszawie skazał pana Alfonsa na 3 lata więzienia, zaś pana Romana na 1 rok. Trzeba przyznać, że za tak mistrzowskie roboty nie była to wygórowana kara. Ale mimo wszystko cwaniactwo nawet najbardziej fantazyjne nie popłacało. Prędzej czy później i tak były kratki.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny