Dokładnie 8 lat temu Barbara Piekut rozpoczęła prace nad swoją pierwsza kolekcją. Wtedy jeszcze nie myślała o biznesie.
- Nie przeliczałam, czy mi się to opłaci. Dziś z perspektywy czasu cieszę się, że właśnie tak się to odbyło, bo gdybym dłużej wszystko analizowała, mogłabym się nigdy nie odważyć wystartować w tak trudnej branży – wspomina projektantka.
I tak oto po wielu latach rysowania do szuflady, za naprawdę skromne oszczędności, kupiła tkaniny i tak zaczęła powstawać jej pierwsza kolekcja, którą dziś wspomina z szerokim uśmiechem na twarzy. Pierwszy pokaz swoich sukni Barbara Piekut zaprezentowała na styczniowym Balu Sportu w Hotelu Gołębiewski w Białymstoku.
- Dla pewności wszystkie modele odszyłyśmy w moim rozmiarze, żeby w najgorszym wypadku zostać z kilkunastoma nowymi sukienkami w szafie. Kolekcja się jednak spodobała, w szafie nic nie zostało – mówi z uśmiechem projektantka.
PRAWNIK CZY PROJEKTANT?
Rodzice Barbary całe życie ciężko pracowali, by wykształcić swoje dzieci. Dla samej Barbary moda była bardziej rozrywką, sposobem wyrażenie siebie, nigdy wcześniej nie myślała o niej w kategoriach zawodowych. Chciała być prawnikiem, tak przynajmniej twierdziła od najmłodszych lat. W liceum zaczęła brać pod uwagę ASP, jako kierunek studiów, ale tata szybko wybił jej z głowy "wymysły” podając z 10 solidnych powodów, dla których studia prawnicze są gwarancją dobrej, bezpiecznej przyszłości, godnej płacy bez przesiadywania nocami przy maszynie do szycia.
I tak oto z absolwentki I LO Barbara stała się studentką prawa na UwB, cały czas rysując jednak do szuflady i projektując sobie i koleżankom sukienki na większe wyjścia.
- Uwielbiałam second handy za niepowtarzalność ubrań, które można tam było znaleźć i z pasją oddawałam się przerabianiu ich, by stworzyć coś, czego nikt nie będzie miał – tłumaczy.
Pracując zawodowo, Barbara postanowiła pójść na warsztaty projektowania z Grażyną Hase w ramach Fashionable East i to właśnie od niej usłyszała, że nigdy nie jest za późno, by pójść za głosem serca i zacząć realizować swoją pasję. Nie zastanawiając się długo, postanowiła wyjść ze swojej strefy komfortu i odszyć rysowane do szuflady projekty sukienek.
- Zrobiłam to dla siebie, bez rozpisywania skrupulatnego biznesplanu, działałam intuicyjnie- podążałam za głosem serca, nie rozsądku. I tak oto wypłynęłam moja malutka tratwą na nieznane wody- z dnia na dzień ucząc się, jak wiosłować. Nie myślałam o celu mojej podróży- cieszyłam się z samego faktu, że płynę – wspomina.
Tu oglądasz: Pokaz mody Barbara Piekut – MO.YA fashion (lipiec 2015)
DLA GWIAZD, ALE NIE TYLKO
Dziś w sukniach Barbary Piekut chodzą polskie gwiazdy, jednak jak mówi projektantka, współpraca z gwiazdami sama w sobie niczym się nie różni od projektowania dla zwykłych klientek.
– Do wszystkich projektów podchodzę zawsze tak samo – staram się dać z siebie 100%. Jedyna rzecz, która je różni to często sam charakter sukni – ta na czerwony dywan musi być spektakularna, mniejszy nacisk kładzie się na jej użytkowość, mogę więc pozwolić sobie na większą awangardę, nutę szaleństwa, puścić wodze wyobraźni.
Pierwszą gwiazdą, z jaką projektantka miała przyjemność współpracować była Justyna Steczkowska.
- Gdy Justyna do mnie zadzwoniła i powiedziała o tym koncercie z Jose Carrrerasem, łza popłynęła mi po policzku – nie mogłam uwierzyć, ze spotkał mnie taki zaszczyt. Podczas koncertu myślałam, ze serce mi zaraz wyskoczy – widok mojej sukni na scenie to było spełnienie marzeń!
Przez ostatnie osiem lat projektantka szyła między innymi dla Pauliny Sykut-Jeżyny, Kasi Cerekwickiej, Ani Piszczałki, Agnieszki Kaczorowskiej, Ani Dec, Joannie Racewicz, Izie Zwierzyńskiej, czy Monic Zamachowskiej. Dziś Barbara ma na koncie pokazy nie tylko w Polsce, ale też podczas bardzo istotnych modowych wydarzeń w Mediolanie, Berlinie czy Paryżu.
- Gdyby osiem lat temu ktoś powiedział, że uda mi się pokazać swoją twórczość w Berlinie – nie uwierzyłabym. Zaproszenie do Mediolanu pojawiło się zaraz po nim i było jeszcze większym zaskoczeniem, a Paryż to istne spełnienie marzeń! O Paryżu marzy każdy projektant! - dodaje.
Barbara, jak sama mówi, projektuje dla kobiet pewnych swojej kobiecości i ceniących jej doświadczanie. Podczas ostatniego pokazu w rodzinnym Białymstoku podkreślała, że zależy jej by pokazać, że modą należy się cieszyć bez względu na wiek czy rozmiar, bo każda z nas chce wyglądać pięknie i czuć się wyjątkowo. Dlatego modelkami, które prezentowały suknie MO.YA fashion były zwykłe kobiety.
Dla mnie kobieta na wybiegu nie jest tylko „wieszakiem” na ubrania – to jej energia, osobowość składają się na spójna całość. Zależało mi na tym, by pokazać to na wybiegu. Taka formuła pokazu odbiła się szerokim echem, dostałam tak wiele wiadomości z gratulacjami, ze z pewnością to nie ostatnia prezentacja w takiej formie – tłumaczy nam projektantka.
Z BIAŁEGOSTOKU NA ŚWIAT
W pracowni Barbary Piekut powstają głównie suknie ślubne oraz takie na specjalne okazje. Wszystkie kreacje z metką MO.YA fashion, w większości tworzone są ręcznie, są nie do podrobienia 1:1.
- Klientki cenią mój styl, żartując czasem, że „koronka” to powinno być moje drugie imię. To dla mnie zawodowy zaszczyt, że wiele klientek przyjeżdża po swoje suknie ślubne z bardzo daleka, specjalnie do mnie. Miałam przyszłe panny młode z Austrii, Belgii, Islandii, Wielkiej Brytanii, Niemiec, czy USA i dla każdej z nich suknie powstają tutaj, w Białymstoku. Jestem dumna, że moje suknie powstają tu, na miejscu i na każdym etapie tworzenia mam realny wpływ na to, jak będą wyglądały.
Czytaj cały wywiad: Barbara Piekut: "Moja praca jest spełnieniem moich marzeń". Pierwszy projekt ukazał się dokładnie 8 lat temu!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?