Miasto nie zaoszczędzi na łagodnej zimie

Zima jak na razie jest w tym roku bardzo łagodna. Wydaje się więc, że miasto sporo na niej zaoszczędzi, bo nie musi wydawać na odśnieżanie tyle pieniędzy, ile trzeba byłoby wyłożyć przy obfitych opadach. Na zimowe utrzymanie władze zaplanowały wydać maksymalnie około 11 mln zł.

Jak się jednak okazuje, na wielkie oszczędności raczej nie mamy co liczyć. - Sezon zimowego oczyszczania zaczyna się 15 listopada, a kończy 15 kwietnia. Szacujemy, że na koniec grudnia 2013 roku wydatki wyniosły 2 mln 700 tys. zł i były o około 300 tys. zł niższe niż w tym samym okresie zeszłego sezonu - mówi Urszula Mirończuk, rzeczniczka prezydenta.

I wylicza, co robiły służby odpowiedzialne za zimowe utrzymanie miasta w tym sezonie. Do tej pory przeprowadzono siedem akcji czynnych, pięć interwencyjnych i 30 biernych. Interwencyjna polega na posypaniu ulic środkami chemicznymi m.in. w sytuacjach gołoledzi lub spadku temperatury poniżej 0 st. Celsjusza przy mokrej jezdni. Akcja czynna oznacza utrzymanie przejezdności ulic przy pomocy piaskarko-solarek. Natomiast bierna polega na pozostawaniu w stanie gotowości.

Co ciekawe, za trwającą przez dobę akcję czynną w jednym z sześciu sektorów, na które podzielone jest miasto, trzeba zapłacić średnio 9 tys. zł. Natomiast za akcję bierną miasto płaci tylko o tysiąc złotych mniej.

- Gotowość do podjęcia akcji w ciągu godziny też kosztuje - przekonuje Andrzej Karolski, dyrektor departamentu ochrony środowiska w białostockim magistracie. - Trzeba utrzymać 33 pługopiaskarki, ponad 20 ciągników. Jest też 120 osób, które tam gdzie trzeba gotowe są odśnieżać ręcznie.

Efekt jest taki, że słono płacimy również wtedy, kiedy śnieg nie pada. Pokusiliśmy się o proste wyliczenie. Skoro miasto ma około 11 mln zł na odśnieżanie, a sezon trwa pół roku, to miesięcznie mamy zarezerwowaną kwotę około 1 mln 840 tys. zł. Po dwóch miesiącach od rozpoczęcia sezonu, czyli 15 stycznia, powinniśmy teoretycznie wydać maksymalnie około 3 mln 680 tys. zł. A ponieważ wydaliśmy 2 mln 700 tys., to z naszego wyliczenia wynika, że mamy około 980 tys. zł oszczędności.

Władze miasta zwracają jednak uwagę, że takie wyliczenia mogłyby mieć sens tylko wtedy, kiedy przez całą zimę pogoda byłaby taka jak dotychczas.

- A pamiętajmy, że w zeszłym roku śnieg sypnął nawet w kwietniu. Trudno więc powiedzieć czy uda się coś zaoszczędzić - studzi radość prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski.

Prezydentowi wtóruje Andrzej Karolski. - O ewentualnych oszczędnościach będzie można powiedzieć coś konkretnego najwcześniej w połowie marca.

Jednak nawet w zeszłym sezonie, z długą i śnieżną zimą, udało się zaoszczędzić 1 mln 800 tys. zł. Władze miasta liczą, że w tym roku uda się "ugrać" na zimie nieco więcej.

- Na razie trudno mówić o oszczędnościach, ale jeśli będą, mamy konkretny cel, na który moglibyśmy je wydać - mówi prezydent Truskolaski. - Zostaną przeznaczone na budownictwo komunalne. Tu potrzebna jest każda złotówka.

Jak się dowiedzieliśmy, 31 grudnia zeszłego roku Białystok dostał 8 mln zł dofinansowania z Banku Gospodarstwa Krajowego na budowę trzech bloków komunalnych przy ul. Bema. Aby inwestycja doszła do skutku, musimy jednak w ciągu dwóch lat wyłożyć 16 mln zł wkładu własnego. Teraz mamy zarezerwowany tylko 1 milion na ten cel.