Poprzednio sprawdzali dojazdy z osiedli do centrum. Teraz zajęli się przejezdnością samego śródmieścia, tak by rowerzysta nie musiał zsiadać z roweru czy korzystać z dalekich objazdów. I nie jest dobrze.
– Na pięć przykładowych relacji przez centrum przejezdna jest tylko jedna. A i to kończy się ślepo. Bo chodzi o przejazd ulicą Branickiego i aleją Piłsudskiego. Kończy się na wiadukcie Dąbrowskiego, gdzie nie ma ścieżki rowerowej – mówi Karol Mocniak z Rowerowego Białegostoku.
Według niego tam gdzie trzeba – jak właśnie w rejonie wiaduktu – ścieżek nie ma. A gdzie nie trzeba – są.
– Nie mam pojęcia, po co zbudowano je na ul. Nowowarszawskiej czy Lodowej na Zawadach. To przecież strefy uspokojonego ruchu. Tam rowerem można spokojnie jeździć po jezdni – podkreśla Mocniak.
Gdzie według Rowerowego Białegostoku aż prosi się o ścieżki i co powinny zrobić władze miasta? O tym wszystkim przeczytasz w czwartkowym (6 września) wydaniu Kuriera Porannego.
Emerytury dla matek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?