Ekstraklasa nie znalazła jesienią sposobu na zatrzymanie Konstantina Vassiljeva - lider klasyfikacji strzelców i asyst niemal w każdym meczu miał bezpośredni udział w bramkach zdobywanych przez Jagiellonię. Ostatnim zespołem, który miał szansę ograniczyć zapędy Estończyka w tej rundzie, był Piast Gliwice. Pomocne miało być to, że zarówno trener Radoslav Latal jak i jego piłkarze dobrze znają możliwości Vassiljeva, który w sezonie 2014/2015 pomógł gliwiczanom utrzymać się w Ekstraklasie. Ale nawet dogłębna wiedza na temat stylu gry i zachowań Vassiljeva nie uchroniła Piasta od porażki na Podlasiu.
To Estończyk popisał się kluczowym dośrodkowaniem w pole karne przy akcji, po której białostoczanie objęli prowadzenie. Piłka odbiła się jeszcze od Fiodora Cernycha, a z bliskiej odległości skierował ją do siatki Taras Romanczuk, który świetnie obrócił się z piłką i pokonał Jakuba Szmatułę. Bramka na 1:0 nie była jednak wyłącznie zasługą zagrania Vassiljeva, a wynikała przede wszystkim z wyraźnej przewagi Jagiellonii.
Czytaj też: Konstantin Vassiljev najlepszy w Europie! (zdjęcia, wideo)
Gospodarze częściej utrzymywali się przy piłce i nie mieli problemów ze stwarzaniem zagrożenia w polu karnym Piasta. Gliwiczanie z kolei nie popisali się ani jedną akcją, po której Marian Kelemen i białostoccy obrońcy mieliby podwyższone ciśnienie. Druga połowa rozpoczęła się podobnie jak pierwsza – od kolejnych szans dla gospodarzy.
Piastowi dopisało szczęście, bo po bardzo ładnym strzale Piotra Tomasika z rzutu wolnego piłka trafiła w poprzeczkę. Widząc słabą postawę swojej drużyny, Latal postawił wszystko na jedną kartę i wprowadził na boisko Martina Bukatę czy Josipa Barisicia. W akcjach gliwiczan brakowało jednak dynamiki, a Romanczuk i powołany do reprezentacji Polski Jacek Góralski łatwo rozbijali ich ofensywne próby. Być może gościom zabrakło... odpowiednika Vassiljeva.
Występujący na pozycji środkowego pomocnika Michał Masłowski spisał się znacznie gorzej niż w spotkaniu z Termaliką, bo zarówno w podaniach jak i strzałach z dystansu brakowało mu dokładności. Nie pomógł nawet eksperyment Latala, który w drugiej połowie na kilkadziesiąt minut przesunął do ataku... obrońcę, Edvinasa Girdvainisa. W efekcie przez 90 minut Piast oddał w Białymstoku zaledwie jedno celne uderzenie, które w dodatku nie sprawiło Kelemenowi żadnych problemów.
W samej końcówce Jagiellonia przypieczętowała zwycięstwo drugim golem. Z głębi pola świetnym podaniem popisał się Romanczuk, a akcję z zimną krwią wykończył Przemysław Frankowski, zdobywając swoją piątą bramkę w tym sezonie. Piast Gliwice kończy rundę jesienną z dorobkiem 17 punktów. To dwa razy mniej niż po 15 kolejkach w poprzednim sezonie, gdy gliwiczanie mieli na swoim koncie 34 punkty i spoglądali z góry na resztę ligowej stawki.
Mecz Jagiellonia Białystok 2-0 Piast Gliwice
Taras Romanczuk 33', Przemysław Frankowski 89'
Jagiellonia: Marián Kelemen - Łukasz Burliga (71' Dmytro Chomczenowski), Ivan Runje, Guti, Piotr Tomasik - Przemysław Frankowski, Jacek Góralski, Rafał Grzyb, Taras Romanczuk, Fedor Černych (78' Karol Świderski) - Konstantin Vassiljev (89' Damian Szymański)
Piast: Jakub Szmatuła - Tomasz Mokwa, Edvinas Girdvainis (76' Josip Barišić), Marcin Pietrowski, Hebert, Paweł Moskwik (66' Patrik Mráz) - Uroš Korun, Radosław Murawski, Michał Masłowski - Bartosz Szeliga, Saša Živec (59' Martin Bukata) żółta kartka: Murawski
sędziował: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)
widzów: 8260
Czytaj też:Jagiellonia Białystok. Gdzie są byłe gwiazdy Jagi? Zobacz ich losy [GALERIA]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?