- To w zasadzie trudno nazwać meczem kontrolnym, bardziej gierką, bo zagramy w niepełnym wymiarze czasowym - dwa razy po 30 minut - tłumaczy Michał Probierz, trener Jagi. - Akurat tak się złożyło, że razem z Pogonią jesteśmy zakwaterowani blisko siebie i możemy skorzystać z tej okazji. To będzie szansa bardziej dla młodych zawodników - dodaje.
Szkoleniowiec białostockiego zespołu mocniejszy skład szykuje na sobotę, kiedy to jego podopieczni zmierzą się z wiceliderem ligi słowackiej - Slovanem Bratysława. To będzie ostatni sprawdzian i zarazem próba generalna przed rozpoczynającą się w przyszły weekend wiosenną częścią rozgrywek naszej ekstraklasy.
- Nie lubię określeń próba generalna. Dla nas najważniejszy jest mecz w Warszawie z Legią 14 lutego i to wtedy będzie prawdziwa próba. Wszystko, co zdarzy się po drodze, ma nas do tego przygotować - podkreśla Probierz.
Jeśli tak, to niezłym przetarciem był wtorkowy mecz kontrolny z rumuńskim Botosani, przegrany 2:3. Miejscowy arbiter zdecydowanie przebił sędziującego choćby ostatni mecz Legii z Jagiellonią w Warszawie - Pawła Gila. Ten ostatni w maju kontrowersyjnymi decyzjami pozbawił białostoczan szans na wygraną przy Łazienkowskiej. To, co wyprawiał jednak turecki rozjemca w meczu z Rumunami, było jeszcze bardziej dziwaczne. Jego decyzje trudno określić innym mianem niż cyrk, czy kabaret. Dość powiedzieć, że cztery z pięciu bramek nie powinny być w tym sparingu uznane.
- W sumie to dobrze, że mieliśmy okazję w czymś takim uczestniczyć, bo zbieramy w ten sposób niezbędne doświadczenie. Takie sędziowskie kontrowersje jak w ostatnim meczu, czy też awaria oświetlenia w poprzednim, pokazują, że musimy pracować nad tym, by zachować nerwy na wodzy i nie tracić koncentracji bez względu na wszystko. Dlatego pozytywnie oceniam to, co się dotychczas wydarzyło - przyznaje Probierz.
Szkoleniowca nie martwią porażki w meczach kontrolnych. Przegrana z Botosani była już piątą na siedem rozegranych zimą spotkań. Gorzej, że nadal widać problemy z defensywą. W drugiej potyczce z rzędu jagiellończycy stracili przynajmniej trzy bramki, a wiadomo, że zabezpieczenie tyłów było dla białostoczan priorytetem w obecnym okresie przygotowawczym.
- Meczu z Botosani w ogóle nie brałbym pod uwagę, bo dwie bramki dla rywali zostały uznane niesłusznie. Jednej w ogóle nie było - bo Krzysiek Baran stał nogami na linii i łapiąc piłkę musiałby się chyba odwrócić, żeby przekroczyła ona linię. Inna sprawa, że w tej sytuacji się zdekoncentrował, bo powinien złapać futbolówkę od razu i pół metra bliżej, a wtedy nie byłoby całej sprawy. Co do drugiego gola, to był półtorametrowy spalony i w takich momentach od nas niewiele już zależy - wyjaśnia Probierz.
Opiekun Jagi skupia się na pozytywach, a tych jest według niego sporo. Piłkarze na treningach pracują solidnie, pogoda dopisuje, a co za tym idzie, warunki mają idealne i wszystko idzie zgodnie z planem. Choć minęły już dwa tygodnie, odkąd są na zgrupowaniu, to wszyscy dzielnie znoszą pobyt nad Bosforem.
- Na pewno nie jest im łatwo, bo to jest długi obóz i każdy odlicza już dni do powrotu. Ale zostało jeszcze kilka dni i już jest bliżej niż dalej. Każdy wie i rozumie, że przyjechaliśmy tutaj do pracy, a nie na wypoczynek - kończy Probierz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?