O tym, że jego drużyna jest w dołku, otwarcie mówi już nawet trener Michał Probierz. - To są trudne momenty dla nas i mamy duży kryzys - zaznaczył na pomeczowej konferencji opiekun żółto-czerwonych.
Probierz próbował coś zmienić i zaskoczył ustawieniem wyjściowego składu. Na ławce rezerwowych zostawił prawie wszystkich piłkarzy, którzy byli na zgrupowaniach reprezentacji narodowych. Wyjątkiem był bramkarz Bartłomiej Drągowski. W podstawowej jedenastce wybiegł też Przemysław Frankowski, który nie grał z powodu urazu w meczach kadry do lat 21.
- Przemek bardzo dobrze wyglądał na treningach. Chcieliśmy zrobić wszystko, aby dać tych, którzy trenowali - tłumaczy białostocki szkoleniowiec.
Szybko jednak okazało się, że skład nie został dobrany dobrze i trzeba dokonać korekt. Padło na Alvarinho, który już w 33. minucie został zmieniony przez Konstantina Vassiljeva.
- Chcieliśmy dać szansę Alvarinho, ale grał bardzo słabo. Popełniał bardzo dużo strat na początku - przyznaje się do błędu szkoleniowiec Jagi.
W tym momencie było już 0:1. Goście nadziali się na kontrę Górnika, której nikt nie umiał przerwać. Jest to o tyle zastanawiające, że piłkarze z Łęcznej holowali piłkę przez kilkadziesiąt metrów i nie znalazł się nikt, kto byłby w stanie ich zatrzymać, jeśli nie skutecznym odbiorem, to faulem.
Mało tego, nauka poszła w las, bo w bardzo podobnych okolicznościach padła druga bramka dla miejscowych.
- Nie możemy tak łatwo tracić piłkę w środku pola, a do tego zabrakło nam asekuracji - mówi kapitan białostockiego zespołu Rafał Grzyb.
Na szczęście Górnik nie jest ligowym potentatem, tylko ekipą z dolnej połówki tabeli i też popełnia proste błędy. Pierwszego gola jagiellończykom sprezentował obrońca Leandro, który jak dziecko pozwolił się wymanewrować Frankowskiemu, a ten trafił z ostrego kąta.
Wkrótce po przerwie był już remis. Tym razem na wysokości zadania nie stanął golkiper z Łęcznej Silvio Rodic, który nie wiedzieć czemu podniósł nogę, pod którą przetoczyła się futbolówka, uderzona przez Piotra Grzelczaka.
Wydawało się, że w tym momencie Górnik jest zamroczonym bokserem, którego trzeba tylko dobić celnym ciosem. Niestety, po raz kolejny dała o sobie znać radosna twórczość żółto-czerwonych w poczynaniach defensywnych. Nikt nie doskoczył do Tomasza Bonina, bardzo źle ustawiony przy prawym słupku Bartłomiej Drągowski nie zdążył z interwencją i gospodarze znów prowadzili. Tym razem jednak nie pozwolili już sobie wydrzeć zasłużonego zwycięstwa i Jaga wróciła do Białegostoku z niczym.
Górnik Łęczna (2) 3
Jagiellonia Białystok(1) 2
Bramki: 1:0 - Śpiączka (29), 2:0 - Piesio (39), 2:1 - Frankowski (43), 2:2 - Grzelczak (52), 3:2 - Bonin (66).
Górnik : Rodic I - Mierzejewski, Bielak, Bozic, Leandro, Bonin, Nikitovic (32. Tymiński I), Pruchnik I, Nowak, Piesio (88. Sasin), Śpiączka (82. Świerczok).
Jagiellonia: Drągowski - Modelski I (79. Cernych), Madera, Augustyniak, Tomasik, Frankowski I (62. Świderski), Grzyb, Romanczuk, Alvarinho (33. Vassiljev), Mackiewicz I, Grzelczak.
Sędziował: Krzysztof Jakubik (Siedlce). Widzów: 3816.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?