Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mariusz Dybizbański - zabójca został Wolontariuszem Roku

Adam Willma [email protected]
został Wolontariuszem Roku mimo odbywanej kary za zabójstwo.
został Wolontariuszem Roku mimo odbywanej kary za zabójstwo. Adam Willma
Organizatorzy nie spodziewali się, że nagroda dla Wolontariusza Roku zostanie przyznana skazanemu na 25 lat za zabójstwo.

W1996 roku sąd orzekł, że dla Mariusza Dybizbańskiego nie ma miejsca na wolności. Dostał 25 lat, podobnie jak dwóch współsprawców. Więcej nie można było. Trzeci trafił za kraty na 15 lat. Inaczej się nie dało.

To była brudna historia, w której nawet po latach trudno dopatrzyć się okoliczności łagodzących. Dla Mariusza zaczęła się od soku brzoskwiniowego. Miał 17 lat i w głowie plan, żeby zostać prezenterem muzycznym, jak Niedźwiedzki czy Sierocki z Teleekspresu. A raczej marzenie, bo wiedział, że i tak zostanie fotografem, jak wszyscy w rodzinie. Didżejem mógł być ewentualnie w klubie, który założyli z bratem. Wyposażyli dyskotekę, zarabiali na niej tak, że po płyty jeździli z walizką. OMD, Pet Shop Boys, Depeche Mode. Za jedną fuchę na dyskotece w Poznaniu zgarniało się ponad 3,5 starych milionów. Żyć nie umierać.

Z sokiem brzoskwiniowym było tak, że Mariusz wracał wieczorem do rodzinnego miasteczka po treningu karate. Naszło go na sok, więc po drodze wpadł do dyskoteki. Zaczepił go Jasiu, kolega. Że jedzie nazajutrz na giełdę do Poznania i czy się Mariusz zabierze. Pojechali, łazili pół dnia. Kiedy się pojawił pomysł, żeby zgarnąć samochód, dokładnie nie wiadomo.

Wiadomo, że w końcu wpadł im w oko czarny volkswagen, że w pewnym momencie, podczas próbnej jazdy zatrzymali się przy lesie. Kierowca dostał pięścią w twarz. Taśma klejąca na usta i do bagażnika. Ktoś rzucił hasło, żeby rozmawiać tylko po rosyjsku, więc nieudolnie naśladowali Rosjan. Wymyślili, że do zabicia najbardziej nadaje się Śliwa. Zadzwonili, przyjechał. Ciało zostawili w lesie. Później wracali jeszcze parę razy. Żeby zakopać i zatrzeć ślady.

W sądzie jeden przerzucał winę na drugiego. To dlatego czwarty z nich, który nie brał bezpośrednio udziału w zabójstwie, wylądował za kratkami z 15-letnim wyrokiem.

Babcia

Więzienie było jak głęboka studnia. Na początku gniew. Tak reaguje prawie każdy - że niesprawiedliwie, że za wysoki wyrok. Psychologowie dokładnie znają tę reakcję obronną. Zbrodniarz sam uznaje się za ofiarę, a niekiedy wręcz zaczyna wierzyć w swoją niewinność.

- Poznałem to uczucie. To najprostszy schemat, koło ratunkowe, którego można się złapać - mówi Mariusz. - Dziś czuję swoją winę zdecydowanie bardziej niż kiedyś. Żal mi tylko Michała. Ten facet naprawdę nie wiedział co się święci, a gdy zrozumiał, natychmiast wrócił do domu. Odsiedział za to 9 lat.

W więzieniu Mariusz miał sporo szczęścia. Kolega z celi wziął go na bok, wyjaśnił, co znaczy grypsowanie. Poradził, żeby nie wchodził w ten interes. - Miałem 17 lat i żadnego pojęcia o subkulturze więziennej.

Wiedział jedno, że według kodeksu po 8 latach będzie mógł się starać o przedterminowe zwolnienie. Ale posłowie kolejnych kadencji zaczęli podwyższać poprzeczkę. Najpierw dowiedział się, że posiedzi co najmniej 12,5 roku. Później, że wniosek będzie mógł złożyć po 15 latach. To jest perspektywa, w której człowiek przestaje planować.

Trzeba pozwolić planować innym. Na widzenie przyjechała dziewczyna Mariusza. Mówiła o prawdziwej miłości. I o tym, że właśnie zaszła w ciążę. Z innym.

Ale jeszcze bardziej bolała wizyta ukochanej babci. Postanowiła, że sama przyjedzie, zobaczy na własne oczy. Odwiedziła Mariusza w więzieniu w Potulicach. Pół wieku wcześniej, za Niemca, sama tu siedziała. Mariusz: - Było mi tak strasznie wstyd, bo pamiętałem dokładnie te opowieści, jak za nadgryzienie cebuli na polu dostała 10 batów.

Jeż

W więzieniu mniej się dzieje. Życie zaczyna się wraz ze światłem żarówki o 5,45, kończy się gdy żarówka gaśnie - o 21,45. Pracę w więziennym radiowęźle przyjął jak wybawienie: - W celi człowiek skazany jest na stały kontakt z czterema osobami. Nie ma możliwości się ukryć. W radiowęźle mogłem przez dwie godziny nikogo nie słuchać i do nikogo się nie odzywać.

Puszcza muzykę, filmy, obsługuje telewizję kablową, informuje o jadłospisie na kolejny dzień.

Choroba kręgosłupa umożliwiła Dybizbańskiemu opuszczenie celi na dwa lata. Tę zaległość musi odrobić. Ale dzięki niej znalazł się w świecie który odjechał do przodu na parę kilometrów: - Niesamowite wrażenie. Wychodzisz przed bramę i instynktownie czekasz na polecenia. Wszystko dzieje się dziś szybciej niż w świecie, z którego przyszedłem do więzienia. Bo przecież w moim świecie nie było wszechobecnego internetu, a telefon komórkowy kojarzył się z wielką cegłą Centertela. Najbardziej niesamowita była linia horyzontu - coś, czego w więzieniu nie zobaczysz. I jeż, który przeszedł sobie koło mnie jak gdyby nigdy nic. Po powrocie z przerwy zaangażował się w wolontariat.

- Gdybym miała użyć jednego słowa dla opisania Mariusza, użyłabym słowa "smutny", bo ten smutek go przenika. Drugim słowem byłoby "perfekcjonista", bo on niczego, w co się zaangażuje, nie jest w stanie robić na pół gwizdka - mówi Joanna Nowicka z Europejskiego Centrum Wspierania Inicjatyw Społecznych. Ma 24 lata, prawie tyle, co wyrok Mariusza. - Ja oczywiście wiem o jego przeszłości, ale nie zamierzam go stygmatyzować - dodaje Joanna. - Gdy pracujemy razem z dziećmi, jest dla mnie kolegą. I człowiekiem całkowicie oddanym pracy w wolontariacie. I jeszcze jedno - on nigdy nie pyta o to, co będzie z tego miał.

- Mam ten komfort, że nie siedzę w skórze rodziny człowieka, który zginął - mówi Mariusz Sieraczkiewicz ze stowarzyszenia Projekt Włocławek. - Jest kolegą, z którym po prostu lubię przebywać. To niesamowite, jak ten człowiek łapie kontakt z dziećmi. Nie mam żadnej wątpliwości co do jego resocjalizacji. Ten człowiek już w życiu przestępstwa nie popełni.

Statystyki potwierdzają przeświadczenie Sieraczkiewicza. - Zdecydowana większość zabójców już nigdy nie wchodzi w konflikt z prawem. Co więcej - dla zdecydowanej większości z nich zabójstwo było pierwszym przestępstwem w życiu. I będzie ostatnim. Zupełnie inaczej wygląda np. ze sprawcami kradzieży, dla których wyrok jest tylko przerwą w karierze - mówi kapitan Ryszard Seroczyński, wychowawca we włocławskim więzieniu.

Jacek Pekról, który całe zawodowe życie spędził w więziennictwie (m.in. jako dyrektor toruńskiego Aresztu Śledczego) jest przekonany, że Dybizbański należy do tych, którzy wykorzystali swoją szansę: - W jego przypadku mamy do czynienia nie tylko z resocjalizacją, ale i część jego socjalizacji, jako młodego chłopaka przypadł na czas odsiadywania wyroku.

Według Pekróla to nie przypadek, że resocjalizacja zabójców należy do najbardziej udanych: - Człowiek, który trafia na tyle lat do więzienia, po etapie buntu, dochodzi do wniosku, że musi ułożyć sobie dom za kratami. Tylko w ten sposób może zachować swoje człowieczeństwo. Pytanie jak długo za tymi kratami go trzymać? I nie ma na to łatwych odpowiedzi. Bo resocjalizacja to tylko jeden z aspektów - jest też kwestia kary i oczekiwań poszkodowanych bliskich.

Profesor Marian Filar zwraca uwagę na inny wymiar sprawy: - Zabójstwo wyzwala w człowieku ogromne napięcie i stawia w obliczu najpoważniejszych moralnych ocen. Do tego dochodzi czas - dużo czasu na potykanie się ze swoimi własnymi myślami.

W 2014 roku Dybizbański będzie mógł starać się o przedterminowe zwolnienie. Negatywny scenariusz przewiduje odsiadkę do 2024 roku.

- Ja już niczego nie liczę. Boję się tylko jednego - że zanim wyjdę, umrze ten świat, któremu mam coś ważnego do powiedzenia.

W przyszłym roku Dybizbańskiego czeka duża próba - po raz pierwszy od lat, to on będzie oceniał innych. Prezydent Włocławka włączył go do kapituły, która wyłoni Ośmiu Wspaniałych.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny