Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lepszy zasięg = gorsze życie

Piotr Czaban
O problemach mieszkańców z budową masztu na terenie stadionu opowiada przed kamerą Dariusz Skowroński
O problemach mieszkańców z budową masztu na terenie stadionu opowiada przed kamerą Dariusz Skowroński Fot. Piotr Czaban
Przy ulicy Sportowej w Wasilkowie wrze. - Dlaczego pan nas oszukał? - pytali burmistrza mieszkańcy okolicznych domów.

Sprawa dotyczy około 80-metrowego masztu telefonii komórkowej Ery, który ma tu stanąć bez zgody mieszkańców. Pozwolenie przyklepał burmistrz Antoni Pełkowski.

- Dlaczego nie chce zbudować tego masztu obok siebie? - pytała Ewa Kuźma, która mieszka tuż przy stadionie. - Miałby pan taki dobry zasięg.

O maszcie, który ma stanąć na terenie stadionu, mieszkańcy dowiedzieli się przypadkowo, jak mówi Kazimierz Hapoń ze Sportowej, około 9 miesięcy temu.

- Od razu z sąsiadami podpisaliśmy protest, który trafił do gminy. Po tym sprawa masztu przycichła. Byłem przekonany, że jest już załatwiona. We wtorek dowiedzieliśmy się, że nic nie jest załatwione, że w dalszym ciągu inwestycja ma być prowadzona i maszt ma stanąć niedaleko naszych domów - mówił Kazimierz Hapoń.

Życie w mikrofalówce

- Maszt ma stanąć w miejscu, gdzie codziennie młodzież rozgrywa mecze, gdzie są organizowane festyny. Tamtędy ludzie chodzą na spacery. 40 metrów od tego masztu są już domy. Coś tu nie gra - twierdzi Kazimierz Hapoń. - Nie trzeba być profesorem, żeby wiedzieć, co to są fale elektromagnetyczne. Mają szkodliwy wpływ na zdrowie ludzi.

Kto jest winien? Mieszkańcy nie mają wątpliwości, że to burmistrz.

- Jeżeli to on o tym zadecydował, bez żadnego zawiadomienia, bez żadnych konsultacji z ludźmi, to uważam to za podłość. Tu chodzi o igranie zdrowiem i życiem ludzi - nie owijał w bawełnę Kazimierz Hapoń.

Chytry wybieg

Co zrobić, żeby pominąć zdanie ludzi, którzy będą mieszkali tuż przy maszcie, a przy okazji nie złamać prawa? I na to są sposoby.

- Lokalizacja tej wieży jest tak ustawiona, że nie graniczy bezpośrednio z żadną z naszych działek - tłumaczył Kazimierz Hapoń. - Jest oddzielona od prywatnych domów działką gminną. I w związku z tym nikt nie musiał pytać nas o zgodę.

A gmina nie protestuje, bo zarobi na tym, jak mówi burmistrz, 900 zł miesięcznie (pieniądze mają wesprzeć KS Wasilków), a i wasilkowianie będą mieli "lepszy zasięg".

Decydujące starcie?

Ludzie są zrozpaczeni. W czwartek w obecności mediów i dwóch radnych (Mai Siwickiej-Bejtman i Pauliny Zawadzkiej) doszło w gminie do konfrontacji licznej grupy mieszkańców z burmistrzem. Było gorąco.

Burmistrz Antoni Pełkowski przyznał, że dobrze by było, gdyby spełniło się życzenie mieszkańców. Jednak machina biurokratyczna już ruszyła. Starostwo wydało zgodę na budowę. Pozostała kwestia odwołania.

Protestujący ludzie boją się, że ich zdanie nie będzie brane pod uwagę. Przecież to nie ich działki bezpośrednio graniczą z masztem, tylko gminne.

Era nie chce słyszeć o zmianie lokalizacji.

Co radzi burmistrz? - Powinniście ubiegać się o to, byście zostali uznani przez starostwo jako strona w postępowaniu. My (gmina - dop. red.) ponownie wystąpimy do inwestora, aby znaleźć inną, mniej kontrowersyjną lokalizację - mówił Pełkowski.

- Wiadomo, że uprawomocnienie się decyzji o pozwoleniu na budowę jest nie do przejścia - odpowiadał Dariusz Skowroński ze stowarzyszenia Zielony Wasilków.

- Jeśli nie jesteśmy stroną, to czy starosta weźmie nasze zdanie pod uwagę? - dopytywał się Roman Jóźwiak.

- Nie wiem - odpowiadał burmistrz. - Jedynie wojewoda może stwierdzić, czy jesteście stroną.

- Burmistrz stworzył dżina, a my mamy z tym walczyć - mówił zdenerwowany Roman Jóźwiak. - Jestem tutaj może dziesiąty raz i nie przynosi to żadnego skutku. Pan doskonale wie, że starostwo nie uzna nas za stronę, ponieważ tak pan zlokalizował budowę tego masztu, że od innych działek jest oddzielona 3-metrowym pasem ziemi, której właścicielem jest gmina. Od początku pan o tym wiedział. Pan nas oszukuje.

- To jest pana ocena - odpowiada Antoni Pełkowski.

- Dla pana jest to tylko jakaś decyzja, a dla nas jest to walka o byt - mówi Roman Jóźwiak. - Prosimy pana dzisiaj w obecności mediów, radnych, mieszkańców, żeby pan się z tego wycofywał.

- Dzisiaj nie mogę się z niczego wycofać - odpowiadał burmistrz.

- Przed wyborami obiecywał pan, że inwestycja zostanie wstrzymana - przypomniał Roman Jóźwiak. - Jesteśmy zdeterminowani, żeby ta wieża nie powstała, i żeby ten, kto to spowodował, poniósł konsekwencje.

Priorytety

W trakcie dyskusji padł, również ze strony burmistrza, argument o dofinansowaniu przez Erę miejscowego klubu piłkarskiego.

Mieszkańcy byli tym oburzeni. - To my złożymy się po te 10 zł i uzbieramy miesięcznie taką samą kwotę, którą damy na klub. Nasze straty będą większe niż te 900 zł. Gmina też traci na wartości pozostałych działek. Pan mówi, że inwestor to, inwestor tamto… Czy tu najważniejszy jest inwestor?

- Obecnie inwestor ma prawomocną decyzję lokalizacyjną - odpowiadał burmistrz. - Nie wypieram się, że ją podpisałem i że ona została wydana. Jak wydawałem decyzję lokalizacyjną, było ogłoszenie o tym w Internecie, na tablicy ogłoszeń. Nikt z mieszkańców Wasilkowa nie zareagował. Dopiero jak decyzja się uprawomocniła, wtedy dopiero co poniektórzy się obudzili.

- Jest to kolejny przykład w kraju, kiedy następuje konflikt społeczeństwa z władzą. My nie chcemy z nią walczyć. My przyszliśmy do pana, żeby pan nam pomógł. Prawo nie może być budowane przeciwko ludziom. To pan jest naszym przedstawicielem, powinien pan nas bronić i nam pomóc - komentował Kazimierz Hapoń.

Odwołujcie się

Antoni Pełkowski podkreślił, że najważniejsze to odwołanie się mieszkańców do starostwa.
- Pan mówi działajcie, a sam siedzi spokojnie - usłyszał odpowiedź Romana Jóźwiaka.

- Jest jeszcze wiele możliwości, żeby powstrzymać tę budowę - mówił burmistrz. - Dobrze, że w tej sprawie są zaangażowane media, bo to też pokaże inwestorowi, że jest determinacja mieszkańców.

Obecne na spotkaniu radne obiecały, że temat masztu zostanie poruszony na najbliższym posiedzeniu Komisji Ładu Przestrzennego i Infrastruktury Technicznej.

- Jeżeli wszystkie drogi prawne nie zablokują budowy masztu przy Sportowej, to mieszkańcom pozostaje "wyciągnąć śrutówki, siekierki" i rozpocząć protest - powiedział nam Kazimierz Hapoń.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny