W każdym kraju - cywilizowanym, demokratycznym i wolnorynkowym - leki są dostępne tylko w aptekach - przekonuje Przemysław Sajewski, magister farmacji.
I nie ma wątpliwości, że plany ministerstwa zdrowia, żeby ograniczyć sprzedaż leków w sklepach spożywczych, drogeriach, kioskach czy na stacjach benzynowych trzeba jak najszybciej wprowadzić w życie. - To powrót do cywilizacji - mówi.
Ministerstwo uważa, że leki, które przecież mogą wywoływać niepożądane działania i interakcje, nie powinny być tak powszechnie dostępne jak do tej pory.
- Leki szkodzą. Leki zabijają - mówi Przemysław Sajewski.
I dlatego tak ważne jest, by zawsze kupujący mógł poprosić o poradę specjalistę. A tacy są przecież tylko w aptekach.
- W sklepach pracują przecież osoby, które nie mają przeszkolenia w tym zakresie - mówi Jarosław Mateuszuk z Okręgowej Izby Aptekarskiej w Białymstoku.
Ważne jest też, w jaki sposób i w jakich warunkach przechowywane są leki. - W aptekach jest zachowana odpowiednia temperatura, klimatyzacja. W kioskach smażą się na półce. A na stacjach benzynowych znajdziemy je między piwem, powidłem a siekierką - denerwuje się Przemysław Sajewski.
I co najważniejsze - najczęściej sprzedaje się tam leki bez jakiejkolwiek kontroli.
- Inspekcja Farmaceutyczna, która jest uprawniona do kontroli produktów leczniczych, kontroluje je w aptekach i punktach aptecznych. No i oczywiście w hurtowniach - wyjaśnia Jarosław Mateuszuk. - Ale inspektor farmaceutyczny samodzielnie nie może wejść do placówki obrotu pozaaptecznego, która sprzedaje produkty lecznicze. Może wejść tylko w obecności inspektora z inspekcji handlowej. A takich kontroli jest bardzo niewiele. W związku z tym nie wiemy, czy tam są produkty autentyczne, czy są w terminie ważności, czy prawidłowo przechowywane.
Dlatego właśnie tak ważne jest, by plany ministerstwa weszły w życie. Jednak na to trzeba jeszcze trochę poczekać. Poprzedzić je bowiem mają konsultacje społeczne. Poza tym - ministerstwo nie chce jednak całkowicie wycofać leków ze sklepów i stacji benzynowych. Nawet po wprowadzeniu nowych przepisów będzie tam można kupić popularne leki przeciwbólowe - ale o małym stężeniu i w niewielkich opakowaniach, zawierających dwie lub cztery tabletki. Z półek nie znikną też suplementy diety, na przykład witaminowe czy z magnezem.
A klienci? Ci nie są zadowoleni z planowanych zmian. Bo przyzwyczaili się, że poratować się w przypadku bólu głowy czy brzucha mogą w każdej chwili.
- Ludzie często kupują u nas leki przeciwbólowe - przyznaje Monika Leonik, sprzedawczyni w sklepie spożywczym przy ul. Warszawskiej.
- Apteki są przecież czynne nie dłużej niż do 20. A gdy głowa rozboli później? Całodobowych sklepów czy stacji benzynowych jest przecież w Białymstoku o wiele więcej niż takich aptek - mówi Halina Kędzierska. Białostoczanka przyznaje, że często wkłada do koszyka paracetamol. - Kilka tabletek zawsze muszę mieć w torebce. Na wszelki wypadek - tłumaczy.
Podobnie jak ona uważa większość Polaków. Badania na ten temat przeprowadziła w listopadzie Federacja Konsumentów. Wynika z nich, że aż dwie trzecie z nas uważa, że leki bez recepty nadal powinny być dostępne także w innych niż apteki punktach sprzedaży. Najczęściej kupujemy środki na ból głowy, przeziębienie i zapalenie gardła. Ponad połowa z tych, którzy kupują je nie w aptekach - nie konsultuje swoich decyzji z lekarzem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?