Dlaczego? Bo Narodowy Fundusz Zdrowia odmówił kontraktowania leczenia na tym oddziale. Tymczasem oddział musiał powstać, inaczej pod znakiem zapytania stanęłoby leczenie na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym.
Leczenie na oddziale może się odbywać, ponieważ NFZ w końcu zgodził się na jego kontraktowanie. Rzecz jednak w tym, że kontrakt jest kilkakrotnie niższy, niż oczekiwał szpital.
- Rocznie moglibyśmy przyjąć od 200 do 250 pacjentów przy pięciodniowym trybie leczenia - kalkuluje Bożena Grotowicz. - A doba leczenia na tym oddziale kosztuje od 10 do 12 tys. zł. Obliczyliśmy, że kontrakt powinien opiewać na około 3 mln zł.
NFZ kontrakt podpisał, ale na 400 tysięcy. To wystarczy zaledwie na kilka miesięcy leczenia.
- W dodatku, te pieniądze zostały "zdjęte" z innych naszych szpitalnych oddziałów - ubolewa dyrektor Grotowicz i dodaje: - NFZ obiecał nam, że kwota kontraktu zostanie podwyższona, więc mam nadzieję, że dotrzyma danego słowa.
Relacje, jakie zachodziły w ostatnim czasie między Narodowym Funduszem Zdrowia, a bielskim szpitalem nie przypominały współpracy. Już raczej zabawę w kotka i myszkę.
Na początku 2009 roku NFZ postawił konkretny warunek. Zakontraktuje leczenie na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, jeśli w szpitalu powstanie oddział anestezjologii i intensywnej terapii. Dyrekcja zrobiła wszystko, by tak się stało.
Prace trwały zaledwie cztery miesiące, a inwestycja w nowy oddział kosztowała 6,5 mln zł. Szpital zaciągnął kredyt, który będzie kosztował go kolejne 3 mln zł, a poręczyło go starostwo powiatowe. Pod koniec października mógł oddział zacząć przyjmować pacjentów. Niestety, tak się nie stało.
- Otrzymałam wtedy informację, że ani w 2009 roku, ani w następnym roku nie ma szans na uruchomienie oddziału - mówi Bożena Grotowicz, dyrektor bielskiego szpitala. - A w naszym szpitalu przypada najmniej tego typu łóżek, w przeliczeniu na liczbę mieszkańców.
Bielski oddział dysponuje pięcioma takimi łóżkami, jednymi z nowocześniejszych nie tylko w województwie, ale i w kraju. Dopiero gdy sprawa nabrała medialnego rozgłosu (mówiła o niej nawet w ogólnopolska telewizja), w sprawie coś drgnęło.
Obecnie na oddziale znajdują się pacjenci. Pierwszych dwóch już opuściło oddział.
- Jeden z nich znalazł się tutaj, bo nastąpiło zatrzymanie krążenia, drugi został przewieziony z oddziału obserwacyjno-zakaźnego - dodaje dyrektor Grotowicz. - Obaj pacjenci byli w tak złym stanie, że nie wiadomo, czy dowieziono by ich do Hajnówki czy Białegostoku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?