Na Podlasiu nie brakuje entuzjastów mroźnych kąpieli. Od 2003 roku działa Podlaski Klub Morsów, który obecnie liczy około 200 osób. Zimą można ich spotkać nad zalewem w Wasilkowie. Także Sokółka słynie z amatorów lodowatych kąpieli.
W Uhowie koło Łap powstała kolejna grupa zapaleńców, którzy nie boją się złej pogody, przenikliwego zimna i ogarniającego duszę strachu. Zresztą, warto przypomnieć, że to właśnie w Łapach mieszka słynny mors Zbigniew Falkowski. W styczniu ubiegłego roku wziął udział w III Światowym Festiwalu Morsowania. I jako jedyny z tysiąca zawodników ośmielił się wejść do specjalnego akwarium z lodem. Spędził tam dokładnie 2 godziny, 2 minuty i 13 sekund.
Oczywistym więc było, że w Łapach znajdą się naśladowcy słynnego morsa. Na pomysł, by zebrać ich nad brzegiem Narwi wpadł Adam Protasiewicz, dyrektor łapskiego Ośrodka Kultury Fizycznej.
- Dwa, trzy lata temu słyszałem, że są u nas osoby, które morsują. Teraz skrzyknąłem ich razem, w niedzielę, w samo południe - opowiada Protasiewicz.
Udostępnił morsom szatnię do rozbierania się, a także koksownik, przy którym można się ogrzać. Protasiewicz rozkręcił morsowanie w Łapach, chociaż sam przyznaje, że nie lubi zimnych kąpieli.
Z biegiem czasu grupa odważnych zaczęła się rozrastać. Inni pozazdrościli im kondycji i dołączali do grona śmiałków.
- Czego się nie robi dla zdrowia, by dociągnąć do setki. Taka kąpiel regeneruje i odświeża. Świetnie jest też w przerębli. Czuję się tak, jakbym dopiero się urodził - śmieje się Leszek Moczydłowski z Łap.
Nad Narew, co niedzielę przyjeżdżają ludzie z Wysokiego Mazowieckiego oraz Szepietowa. Dla popluskania się w zimnej wodzie są gotowi przejechać 30 kilometrów. Tak jak Krzysztof Kostro z Szepietowa. Jeszcze rok temu miał problemy z kręgosłupem.
- Koledzy namówili mnie na tę przygodę. Pamiętam jak wszedłem pierwszy raz do wody. Myślałem, że zaraz będą mnie z niej wyciągać. Nie wierzyłem wtedy, że kąpanie się zimą to taka dobra rzecz - wspomina Krzysztof Kostro.
Na pytanie, czy nie jest mu zimno, odpowiada pewnie machając ręką. - A gdzie tam! Teraz jest zdecydowanie lepiej niż latem. I od tej pory nie wiem, co to jest ból kręgosłup. Ale najlepiej kąpać się, jak woda zamarznie, w przerębli - podkreśla mężczyzna.
Morsy z Uhowa mogą powiedzieć bardzo dużo o zaletach zimowych kąpieli. Pluskanie się w lodowatej wodzie to najlepszy sposób na zgubienie zbędnych kalorii, dobre zdrowie i ogromną porcję endorfin, czyli hormonów szczęścia.
Jacek Łapiński, były radny sejmiku wojewódzkiego, niedoszły burmistrz Łap, zapewnia, że morsowanie jest zdrowe i przyjemne.
- Jestem bardziej odporny. Nie przeziębiam się już - zapewnia. I po chwili apeluje: Morsuj się, kto może, bo zimna woda zdrowia doda. I bądź zdrów jak ryba! W tym tkwi cała tajemnica.
- Wejście do wody dla organizmu to jakby przebiec tysiąc metrów - porównuje Łukasz Romanowicz. - Wystarczy przełamać się i spróbować.
Ale morsowanie pozytywnie uzależnia. Kto raz spróbuje, ten przepadł. Skusi się na więcej kąpieli. - Mniej się choruje, katar nie atakuje tak jak kiedyś. Zawsze jest zimno, ale o tym się nie myśli - mówi Anna Żebrowska, księgowa z Szepietowa. Morsowaniem zaraził ją jej chłopak - Jakub Ptaszyński.
W niedzielę morsy z Uhowa przy symbolicznej lampce bąbelek życzyły sobie prawdziwej zimy ze śniegiem i tęgim mrozem. Bo jak przekonywali, najlepiej się kąpie w przerębli, a im jest zimniej, tym przyjemniej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?