Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Szubzda. Święty Mikołaj w Rovaniemi to komercja

Julita Januszkiewicz [email protected] tel. 85 74 89 518
Święty Mikołaj w Rovaniemi przebywa w otoczeniu elfów. Często wdaje się z nimi w pogawędki.
Święty Mikołaj w Rovaniemi przebywa w otoczeniu elfów. Często wdaje się z nimi w pogawędki.
W Rovaniemi na kole podbiegunowym w Finlandii przez cały rok czuje się magiczną atmosferę Bożego Narodzenia. Mikołaj przyjmuje gości i odpowiada na listy. - Tym wszystkim oczywiście rządzi komercja - mówi Krzysztof Szubzda, który odwiedził Świętego w sierpniu.

Wejścia do Świętego Mikołaja uważnie pilnuje elf, a gdy ten jest gotowy, otwiera ciężkie drzwi z napisem “Święty jest tu" i prowadzi gości w głąb budynku. Jest tu naprawdę bajkowo. Na ścianach ukazują się błękitne śnieżynki i białe zaspy. Dalej jest już tajemniczo. Droga wiedzie wśród sprężyn ogromnego zegara. To właśnie dzięki niemu Mikołaj może zatrzymać czas, by w wigilię zdążyć objechać całą kulę ziemską i rozwieźć dzieciom upragnione prezenty. Przed drzwiami stoi kolejka chętnych. Bo każdy bez względu na wiek chce zobaczyć Mikołaja i wyznać mu swoje życzenia.

To była krótka pogawędka

- Podziwiając wielkie skrzypiące wahadła do zatrzymywania czasu, stare sanie i olśniewające choinki, spacerowałem ostrożnie wielkimi schodami, na których leżał czerwony dywan. Tak dotarłem do poczekalni - opowiada Krzysztof Szubzda, białostocki satyryk.

W końcu jego oczom ukazał się cudowny widok. W głębokim fotelu siedział uśmiechnięty starzec. Dokładnie taki sam, jak na świątecznych pocztówkach oraz w bajkach. Miał długą siwą brodę. Ubrany był w czerwony kubrak i czapkę z długim pomponem oraz grube robione na drutach skarpety.

Krzysztof Szubzda spotkanie z Mikołajem wspomina sympatycznie. Przez chwilę mógł poczuć się jak dziecko. Zdradza, że był nieco spięty. Bo spodziewał się, że Święty zapyta go, czy ostatnio był grzeczny.

- Siedział w fotelu i przywitał nas radosnym “priwiet". Potem ustaliliśmy wspólnie, że nie jestem z Rosji. I na wieść o tym, że przyjechałem z Polski, od razu zapytał “kak mienia zawut". Przyznałem się, że jestem z branży i wiem co to znaczy przebierać się w czerwony strój - wspomina żartobliwie Krzysztof Szubzda.

W Rovaniemi położonym w dalekiej Laponii, na północy Finlandii, gdzie mieszka Mikołaj, był w sierpniu. I choć to pora wcale nie świąteczna, ruch tam był jak w Boże Narodzenie. A Święty przyjmuje gości nawet w środku lata.

Wyjazd to był impuls

Krzysztof Szubzda chciał tam pojechać z córką. Ale nie udało się, pojawiły się niespodziewane przeszkody. Mimo to nie zrezygnował ze swoich planów.

- Decyzja o wyjeździe była spontaniczna - wyznaje. - Pewnego dnia wyżywając się na siłowni, wpadłem na pomysł, że do Laponii jednak pojadę za siebie i za małą.

Do swojego pomysłu przekonał akurat ćwiczącego obok kolegę. I dosłownie, tak jak stali, wyruszyli w podróż.

- To był impuls - przyznaje Szubzda. - A, że akurat na siłownię bierze się zwykle majtki, ręcznik i żel pod prysznic, wszystko więc wskazywało, że jesteśmy nie tylko gotowi, ale i nawet spakowani. Więc odłożyliśmy sztangi i udaliśmy się do Laponii - dodaje uśmiechając się.

Podróż była spontaniczna i pełna wrażeń. Krzysztof z kolegą jechali szesnastoletnią toyotą avensis w kolorze butelkowej zieleni. Dojechali do Kowna, a stamtąd Via Baltica - aż do stolicy Estonii, do Tallina. Potem przesiedli się na prom i popłynęli do Helsinek, do Finlandii.

- A tu oczywiście obraliśmy kierunek na słynne w Polsce Lahti. Jest tam skocznia narciarska, na której Adam Małysz odnosił swoje największe sukcesy. Miasteczko jest trochę większe od Sokółki - dodaje Krzysztof Szubzda.

Dalej jechał z kolegą na Północ. I tak po trzech dniach długiej podróży dotarli do Laponii. To położona w północnej Finlandii, tuż za kołem polarnym kraina. Miejsce dzikie i słabo zaludnione, do którego dostępu broni surowy klimat i groźna przyroda. Latem słońce nie zachodzi nad Laponią przez dwa, trzy miesiące. Natomiast zimą jasno jest tylko przez parę godzin dziennie. Temperatura spada poniżej minus 30 stopni.

- Na szczęście, byliśmy tam w sierpniu i na ziemi nie było ani jednego płatka śniegu. Ludzie mieli na sobie lekkie kurtki - wspomina Krzysztof.

Stąd Mikołaj wyrusza w świat

Laponia słynie przede wszystkim z tego, że w jej stolicy Rovaniemi mieszka najprawdziwszy Święty Mikołaj. Trafił on tam w latach 20. ubiegłego wieku, kiedy pewien fiński dziennikarz zwany Wujem Markusem, zaczął opowiadać, że siedzibą staruszka jest Korvantunturi. To niewysoka góra, której trzy wierzchołki przypominają kształtem ucho. Według legendy, miało ono wysłuchiwać świątecznych życzeń. I to właśnie podobno stąd Mikołaj ruszał saniami zaprzysiężonymi w renifery.

Jednak w 1940 roku, po wojnie sowiecko-fińskiej, Finlandia zmuszona była oddać Rosji znaczną część swego terytorium. Dziennikarze i władze znaleźli wtedy Mikołajowi nowy dom, czyli Rovaniemi.

Około osiem kilometrów na północ od miasteczka przebiega koło podbiegunowe. Tam znajduje się owa słynna Wioska Świętego Mikołaja. Powstała w latach 80. ubiegłego wieku. Do bajkowego siedliska można dojechać autobusem lub samochodem. A nawet dolecieć samolotem, bo dwa kilometry stąd jest oficjalne lotnisko Świętego Mikołaja.

Jego rezydencja jest wspaniała. Można ją poznać po pięknych domkach ze strzelistymi wieżyczkami oraz bramie wjazdowej.

- W całej wiosce słychać było głośne kolędy, co w połowie sierpnia wprawiło mnie w nieco dziwny nastrój. Tak wstąpiliśmy do wypełnionej nastrojowym światłem chałupy. Jednak wcześniej minęliśmy “facilities", czyli dużo sklepów - opisuje Krzysztof Szubzda.

Komercyjny park rozrywki

Największą atrakcją Wioski Mikołaja jest oczywiście samo spotkanie ze Świętym. Podobno wielki zegar na wejściu do jego domu pokazuje, czy Święty jest aktualnie w trakcie drzemki, spędza czas z panią Mikołajową, czy też może już ugościć oczekujących.

Szacuje się, że rocznie odwiedza go ponad ćwierć miliona ludzi z całego świata.

- Pogawędka z prawdziwym Mikołajem była z pewnością przyjemna, bo spotykałem dotychczas samych przebierańców i farbowańców. Każdy święty fałszywiec coś mi tam jednak dawał. Tylko ten ponoć najprawdziwszy na świecie dał mi nauczkę, że za frajdę magicznej wizyty trzeba zapłacić. I to aż 50 euro - nie kryje zaskoczenia Krzysztof Szubzda.

Tyle bowiem kosztuje pamiątkowe zdjęcie z Mikołajem. Mogą je zrobić jedynie elfy. To niezwykłe postacie, które towarzyszą Świętemu.

- W chacie jest zakaz fotografowania, a w samym gabinecie jest to zupełnie niemożliwe. Nie robiłem więc zdjęć - stwierdza Szubzda, a płacić za nie aż tyle, nie chciałem.

Tylko wstęp do wioski jest darmowy. Dodatkowe atrakcje już nie. Bo to miejsce, gdzie kręci się biznes.
Wioska Mikołaja to komercyjny park rozrywki, jednak poczucie magii świąt kosztuje tu niemało. Ale łatwo poddać się tu perfekcyjnie stworzonemu nastrojowi.

- Podczas spotkania Mikołaj objął mnie i pokazał palcem w aksamitnej rękawiczce, gdzie będziemy się uśmiechać. Wtedy najśliczniejsza elfica świata, ubrana w sukieneczkę i kokieteryjną pelerynkę, zaproponowała mi fotografię, za którą trzeba było płacić. Przez chwilę wojowały we mnie różne mikołajkowe pokusy, ale oparłem się im - opowiada śmiejąc się Krzysztof.

W Rovaniemi znajduje się jednak wiele atrakcji, z zobaczenia których trudno zrezygnować. To chociażby Santa Park, gdzie stworzono m.in. Szkołę Elfów, piekarnię “Pana Imbira", gdzie można kupić wykwintne świąteczne smakołyki czy szkoła elfickiej kaligrafii.

Jak podają internetowe biura podróży, cena biletu do Mikołajowego parku rozrywki zależy od sezonu. Zimą dla dorosłych kosztuje 29 euro, a dla dzieci - 25 euro. Oczywiście kwitnie tu też handel. Można kupić różne pamiątki z obowiązkowym wizerunkiem Świętego oraz gadżety. A za odpowiednią opłatę elfy wyślą prezent w wybranym terminie, na przykład wprost na święta. Nie brakuje też kawiarni oraz restauracji. Sam Święty też ją ma.

Listy z całego świata

Najbardziej niezwykłe miejsce w wiosce to Poczta Świętego Mikołaja. Tu też ruch panuje przez cały rok. Na słynny adres: Tähtikuja 1, Rovaniemi 96930 Arctic Circle przychodzi ponad pół miliona listów rocznie.
Najwięcej wysyłają ich Brytyjczycy, Japończycy i Chińczycy, ale także Polacy. W rovaniemskiej poczcie nie spotkamy jednak zwykłych urzędników. Sortowaniem przesyłek zajmują się elfy. Oni także odpowiadają na maile do Mikołaja.

I tu również rządzi komercja. Można wysłać własną kartkę ze specjalnym znaczkiem i otrzymać stempel tej niepowtarzalnej poczty. Świąteczna kartka kosztuje 7 euro i jest dostępna w jedenastu językach.
Na Krzysztofie Szubździe rovaniemska poczta nie zrobiła jednak większego wrażenia.

- Kanadyjski Święty Mikołaj może przynajmniej poszczycić się unikalnym kodem pocztowym HOH OHO. Uzasadnia on autentyczność Mikołaja. Fińska poczta nie zapadła w mojej pamięci - przyznaje Szubzda.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny