Krzysztof Piątek z dramatyczną serią minut bez gola. Co się dzieje z reprezentantem Polski? Blisko 1000 minut bez gola!

Kilka lat temu Piątek błyszczał w barwach Genoi czy zaraz później Milanu, do którego trafił za rekordowe wówczas 35 mln euro. Teraz napastnik występuje w tureckim Basaksehirze, choć trzeba przyznać, że furory tam nie robi. Co się stało, że jego kariera potoczyła się w taki sposób i zaliczył tak nieprawdopodobny zjazd?

W Italii Piątek strzelał jak na zawołanie. Do perfekcji opanował wykończenie. Dzięki temu był prawdziwym lisem pola karnego, jak napastnik starego stylu. W sezonie 2018/19 trafił łącznie 30 goli - 19 w Genoi, a 11 w Milanie w rundzie rewanżowej.

Jesień 2019 roku była zdecydowanie słabsza, bo w Mediolanie zdobył 5 goli, co spowodowało, że klub chciał się go pozbyć. Gamechangerem było także sprowadzenie przez "Rossonerich" Zlatana Ibrahimovica zimą 2020 roku, który wypchnął Polaka z klubu.

Jego, czyli Piątka kariera w Niemczech, gdzie trafił wyglądała bardzo blado. Miał kłopoty ze złapaniem formy w Hercie Berlin. 13 goli - tylko tyle strzelił w 53 meczach dla ekipy ze stolicy Niemiec. Wiosnę 2022 roku spędził na wypożyczeniu we Fiorentinie. Początek miał obiecujący. Trafił aż 6 goli w pierwszych 9 meczach, witając się z "Violą" golem w debiucie przeciwko Napoli w Pucharze Włoch (5:2). Sęk w tym, że na sześciu golach zakończył strzelanie. Po sezonie wrócił do Berlina, ale otrzymał jasny komunikat, że o minuty w kolejnym sezonie będzie trudno.

Piątek chciał załapać się na katarski mundial. Dlatego w poszukiwaniu regularnej gry znalazł zatrudnienie w czwartym włoskim klubie - w Salernitanie. Łącznie jednak dla "Koników Morskich" strzelił 4 gole w 33 meczach. Dziś widzimy gołym okiem, jak rozmienia się na drobne.

Przed sezonem Herthę opuścił definitywnie i zasilił turecki Basaksehir. Nad Bosforem radzi sobie jednak kiepsko. Dostaje regularnie szansę gry i regularnie też zawodzi. Zagrał w 6 meczach tureckiej ekstraklasy, dostał łącznie 445 minut. Nie trafił do siatki ani razu...

Jeśli dodamy do tego minuty z Salernitany (365 minut), to łącznie daje 810 minut bez strzelonej bramki. Dość znamienny jest również fakt, że w ostatnim ligowym meczu z Fenerbahce (gdzie błyszczał Sebastian Szymański, który strzelił dwie bramki, a jego drużyna wygrała 4:0), Polak został zmieniony już w 30 minucie. Wraz z innym ofensywnym piłkarzem Dimitriosem Pelkasem był ofiarą zmiany taktyki, bo już wtedy jego drużyna przegrywała 0:3...

Trudno wierzyć w to, że szybko Piątek odzyska formę i znów zacznie strzelać bramki jak kilka lat temu. Najpewniej znów zostanie pominięty jeśli chodzi o powołania do reprezentacji. Zwłaszcza, że konkurencja nie śpi, a Piątek nie daje absolutnie żadnych sportowych argumentów. Lepiej powołać w formie młodego, głodnego Filipa Marchwińskiego z Lecha Poznań.

Więcej o POLAKACH ZA GRANICĄ