Kradzież w kościele w Turośni Kościelnej. Małżeństwo z Łap zabrało relikwię bł. ks. Jerzego Popiełuszki. Parze grozi 7,5 roku więzienia

Doszło do świętokradztwa, ale w dzisiejszych czasach można się wszystkiego spodziewać – mówi ks. Andrzej Kramkowski, proboszcz parafii Świętej Trójcy .

Posługę duszpasterską w Turośni Kościelnej pełni od dziewięciu miesięcy. Jak mówi w ciągu dnia kościół jest zamykany, otwarte pozostaje wejście do kruchty, by wierni mogli się pomodlić.

Tak też było w ostatnią sobotę, gdy doszło do kradzieży relikwiarza. Jego zniknięcie proboszcz zauważył nazajutrz. Od razu powiadomił policję.

- Jak też księdza arcybiskupa i parafian– dodaje ksiądz proboszcz. - Dzięki wskazówkom parafian złodzieje zapewne zostali ujęci

.

Zatrzymali ich w poniedziałek policjanci z Łap. Okazało się, że świętokradztwa dopuściło się małżeństwo z Łap: 40 - latek i jego o 4 lata młodsza żona. Para już usłyszała zarzut kradzieży. Oboje w warunkach recydywy. Teraz za swój czyn odpowiedzą przed sądem. Za kradzież grozi 5 lat więzienia, a w przypadku recydywy kara ta może zostać podwyższona o połowę.

Policjanci odzyskali skradziony relikwiarz o wartości 2 tys. zł. Jednak w wymiarze religijnym jest on bezcenny.

- Zawiera kroplę krwi błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki – wyjaśnia ks. Andrzej Kramkowski. Relikwia zamordowanego przez oficerów PRL-owskiej bezpieki kapelana Solidarności do świątyni w Turośni Kościelnej została przywieziona z Warszawy.

To niejedyny relikwiarz przechowywany w kościele pw. Świętej Trójcy.

- Gdyby zostały skradzione, byłaby to niepowetowana strata – mówi ks. proboszcz

Dlatego w przyszłości w planach jest instalacja monitoringu.

- Będzie bezpiecznie, a świątynia otwarta – dodaje ks. Andrzej Kramkowski.