Wyczucie i odwaga trenera pozwoliła Turowi wygrać sobotni mecz z będącym faworytem zespołem z Radomia. Nasi pokonali rezerwy estraklasowej Rosy 76:70.
Jeszcze na 13 minut przed końcem gry goście prowadzili wyraźnie 52:40 i nic nie wskazywało na to, że Tur może odrobić taką stratę. Zwłaszcza, że gospodarze w początkowej fazie meczu mieli kiepsko nastawione celowniki i zdobywanie punktów przychodziło im z trudnością.
- Na papierze mamy szeroką kadrę, ale gra niektórych naszych zawodników wygląda czasem na sabotaż - zżymał się po meczu trener Andrzej Sinielnikow.
Błędy bielszczan z precyzją wykorzystywali rywale, którzy przyjechali w młodym, ale silnym zestawieniu, z kilkoma zawodnikami mającymi za sobą grę w ekstraklasie i I lidze, na czele z pozyskanymi z zespołów z Trójmiasta Damianem Jeszkem i Jakubem Schenkiem.
Jednak pod koniec trzeciej kwarty Sinielnikow wpuścił na parkiet pięciu swoich najbardziej doświadczonych zawodników, którzy potrafią dobrze grać w koszykówkę. Za rozgrywanie wzięli się Piotr Brzozowski z Kamilem Zakrzewskim, a wspomagał ich tercet: Andrzej Misiewicz, Arkadiusz Zabielski i Łukasz Kuczyński. Ten manewr diametralnie odmienił grę Tura.
- To taka liga. Zagraliśmy najsilniejszą piątką, w której jeden chłopak gra bez więzadeł, a drugi dobija czterdziestki. I to pozwoliło nam na odrobienie sporej straty - komentował Sinielnikow.
Akcje Tura świetnie rozprowadzał Brzozowski, który trafił też dwukrotnie z dystansu. Po jednym z takich rzutów, na 4 minuty przed końcem gry, gospodarze doprowadzili do remisu po 61. Potem osobiste trafili Zabielski i Zakrzewski, z dystansu rzucił Kuczyński i Tur wypracował sobie lekką przewagę punktową.
Po efektownym wsadzie centra gości Łukasza Sobuty na tablicy wyników zapisano 73:70. Po chwili Brzozowski trafił jeden z dwóch rzutów osobistych. Goście walczyli o zwycięstwo ze wszystkich sił. Po ich proteście w końcówce meczu sędziowie dodali dwie sekundy do ich akcji (z 15 na 17 sekund), ale najbardziej doświadczony w ich szeregach Robert Cetnar spudłował rzut z dystansu. W rewanżu Zakrzewski celnie zakończył kontrę Tura i zwycięstwo gospodarzy 76:70 stało się faktem.
Trzy dni wcześniej nasi koszykarze zagrali w Pucharze Polski z rozstawionym jako pierwszoligowiec Zniczem Pruszków i także wygrali 98:62. Satysfakcja z wygranej byłaby większa, gdyby pierwszoligowcy zagrali podstawowym składem. Z Pruszkowa przyjechała jednak drużyna osiemnastolatków i nie sprostała naszym drugoligowcom.
- Skład naszej ekipy oparty był na trzecioligowej drużynie UKS Komorów - przyznawali goście.
Na początku meczu młodzi zawodnicy z Pruszkowa prowadzili nawet 5:0, ale potem oddali pole Turowi.
Trener Sinielnikow mógł także dać pograć zmiennikom, którzy skwapliwie wykorzystywali tę szansę. W drugiej odsłonie gospodarze wyszli na parkiet z dwójką rozgrywających: Mateuszem Bębeńcem i Kordianem Jóźwiukiem i zdominowali pruszkowian grą szybkimi podaniami. Gromkie brawa od publiczności dostał Mirosław Wysocki, gdy na początku czwartej kwarty zaprezentował wsad po zespołowej kontrze, a potem zablokował akcję rywala.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?