Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejny kontrowersyjny list metropolity Sawy. Duchowny stanął po stronie Ukraińskiej Cerkwii Prawosławnej

Jakub Wróblewski
Jakub Wróblewski
Metropolita Sawa po raz kolejny wywołał masę kontrowersji swoim listem.
Metropolita Sawa po raz kolejny wywołał masę kontrowersji swoim listem. Fot. Piotr Łozowik/Archiwum
Prawosławny Polski arcybiskup Sawa wydał kolejny list, który wzbudził masę kontrowersji. Metropolita pisze w nim m.in. o „prześladowaniu Cerkwi” przez ukraińskie władze. O liście arcybiskupa oraz sporze w ukraińskim prawosławiu porozmawialiśmy z dr. Pawłem Wróblewskim.

Kontrowersyjny list metropolity Sawy

To nie pierwszy list metropolity, który wywołał olbrzymie kontrowersje. Na początku roku wydał list skierowany do patriarchy Cyryla w 14 rocznicę objęcia przez niego zwierzchnictwa na rosyjską Cerkwią Prawosławną. W Polsce list wywołał ogromne oburzenie oraz głosy krytyki. Po wpływem opinii publicznej 4 lutego opublikował list, w którym przeprosił za wcześniejszy list.

Czytaj też:List metropolity Sawy wywołał zgorszenie– podkreśla pochodzący z Michałowa Patryk Panasiuk, prezes Fundacji Hagia Marina

Spór o Ławrę Peczerską

31 marca metropolita Sawa wydał kolejny list, tym razem w obronie Ukraińskiej Cerkwii Prawosławnej. Na początku marca władze ukraińskie nakazały opuścić Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej powiązanej z patriarchatem moskiewskim teren Ławry Peczerskiej. Ławra jest jednym z symboli duchowych i narodowych Ukrainy. Przebywający na jej terytorium mnisi są związani ze strukturami, które Ukraina oficjalnie uznała za część Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. W liście do duchownych Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej metropolita Sawa pisze: "To, co dzisiaj dzieje się z Ławrą Kijowsko-Peczerskiej, innymi ośrodkami monastycznymi, świątyniami i Waszą Uczelnią, jest wyrazem wielkiego zniewolenia i prześladowania Cerkwi."

O liście oraz sporze o Ławrę Peczerską porozmawialiśmy z dr. Pawłem Wróblewskim, kierownikiem Pracowni Badań Prognostycznych nad Przemianami Religijnymi oraz wicedyrektorem Instytutu Filozofii Uniwersytetu Wrocławskiego.

Skąd wynika obecny konflikt w ukraińskim prawosławiu?

Ukraińcy walczą o niepodległość swego państwa także na froncie religijnym. Militaryzacji prawosławia dokonali jednak rosyjscy agresorzy – jest to po prostu jawny proces desakralizacji religii. Widać więc, że Kremlowi nie chodzi o obronę prawosławia w Ukrainie, a wykorzystanie go do celów skrajnie politycznych. Plan ten nie powiódł się, ponieważ Ukraińcy ogłosili autokefalię, czyli pełną niezależność od Moskwy i zyskali przychylność Patriarchatu Konstantynopola. Bieżąca odsłona tego konfliktu, który zaczął rozwijać się dynamicznie wskutek wojny, wiąże się z planem usunięcia przez państwo ukraińskie mnichów z Ławry Peczerskiej. Trzeba dodać, że rząd ukraiński ma pełny prawny tytuł do dysponowania tym obiektem.

Dlaczego Ławra Peczerska jest areną sporu?

– Ławra jest miejscem, gdzie od XI wieku wzrastało życie monastyczne przywiedzione z Góry Athos – jest jednym z symboli duchowych i narodowych Ukrainy. Dobrze, że Ukraińcy chcą wracać do bizantyjskich korzeni, a jednocześnie jest zrozumiałe, że społeczeństwo sprzeciwia się uwikłaniu religii w wojnę. Przebywający na jej terytorium mnisi są związani ze strukturami, które Ukraina oficjalnie uznała za część Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. Wiadomo także, że w katakumbach ławry stacjonowały rosyjskie oddziały specjalne, które brały udział w walkach ulicznych w Kijowie w pierwszej odsłonie agresji. Nie wszystkie okoliczności tych zajść są jasne, nie są jednak jedynymi formami wsparcia tego środowiska dla działań Federacji Rosyjskiej. Jest także oczywiste, że nie wszyscy mnisi z Ławry Peczerskiej popierają rosyjski atak.

Czy współpraca hierarchii Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej z Rosją była/jest powszechna?

Wszelkie generalizacje nie oddają właściwego stanu rzeczy, dlatego należy ich unikać. Hierarchia UCP miała wiele okazji do zamanifestowania swojej lojalności wobec wiernych i państwa ukraińskiego. Niestety, wielu z nich wybrało drogę kolaboracji z siłami agresora i poniosło prawne tego konsekwencje, m.in. w formie pozbawienia obywatelstwa Ukrainy czy różnych sankcji. Inni sami, w obawie przed wymiarem sprawiedliwości, zbiegli do Federacji Rosyjskiej. Pozostaje mieć nadzieję, że będą coraz liczniejsi, którzy pójdą za zwykłymi ludźmi i przystąpią do Prawosławnego Kościoła Ukrainy, powołanego przez Konstantynopol w oparciu o wspólnoty, które wcześniej w bardzo nieelegancki sposób pozbyła się Moskwa. Wierzę, że autentyczność świadectwa wiary zwycięży wszystkie podejmowane przez Kreml próby wykorzystania prawosławia do bezbożnych celów.

Jak Pan odniesie się do listu wystosowanego przez metropolitę Sawę do rektora Kijowskiej Akademii Teologocznej? Czy list skierowany przez metropolitę jest zasadny?

List, bez względu na jego treść, wskazuje na to, jak bardzo potrzeby jest dalszy dialog i to nie tylko w sensie deeskalacji bieżących napięć w prawosławiu ukraińskim – są one przecież skutkiem spiętrzonych zaszłości. Jeśli tego nie zrobimy, inni dokonają to za nas i niekoniecznie w naszym interesie – takie luki w relacjach społecznych wykorzystuje Kreml. Musimy zatem nauczyć się odpowiedzialnie diagnozować i rozwiązywać przyczyny takich sporów z religią w tle, a nie doraźnie tylko ich skutki. Mandat moralny do prowadzenia dialogu wygasł dla patriarchy Cyryla – nie wolno uprawomocniać działań tych, którzy uderzają w podstawy chrześcijaństwa, usprawiedliwiając wojenny horror. Myślę, że list metropolity Sawy nie ma takiej wymowy, jest jednak wyrazem słabości wobec narracji narzucanej przez Moskwę. O tym, że promoskiewska Cerkiew w Ukrainie, szybko tracąca wiernych, a wraz z nimi także użytkowane nieruchomości, jest rzekomo prześladowana, słyszeliśmy jeszcze przed rozpoczęciem wojny i przed próbą rozliczenia przez państwo ukraińskie kolaborujących z rosyjskim agresorem duchownych, w tym wielu biskupów. Uważam, że działanie metropolity Sawy na rzecz regulacji sytuacji mnichów z Ławry Peczerskiej jest celowe, jednak popadanie w ton wypowiedzi sprzyjający polityce wyznaniowej Federacji Rosyjskiej czyni te starania całkowicie niewiarygodnymi, ma także wpływ na malejący autorytet Cerkwi w polskim społeczeństwie. Putinowi chodzi o wszczęcie międzynarodowej histerii, aby wymusić na rządzie ukraińskim odstąpienie od stosowania konstytucyjnych środków prawnych, jakie są w pełni proporcjonalne do kryminalnego uwikłania licznych przedstawicieli prawosławia zależnego od Moskwy. Tym samym rząd Ukrainy, jako nierealizujący swoich konstytucyjnych prerogatyw, traciłby wiarygodność przed swoimi obywatelami. Rosja chce tym sposobem skłócić Ukraińców i wpłynąć na wyniki wojny wszystkimi możliwymi środkami.

Czytaj też:Presja opinii publicznej zmusiła metropolitę Sawę do przeprosin za list wysłany do patriarchy Cyryla

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny