O tym, że na prywatnej posesji w Klepaczach leży martwy łoś zaalarmowali nas w sobotę mieszkańcy. - W pobliżu mieszka dużo dzieci. Takie rozkładające się zwierzę nie jest więc bezpieczne - irytował się Piotr Dojlida z Klepacz.
Padlinę miała usunąć firma zajmująca się tego typu działalnością. Pracownicy byli już nawet na miejscu. - Stwierdziłem, że zwierzę znajduje się w bardzo trudnych warunkach i nie mam jak tam dojechać, by je wyciągnąć - relacjonuje Dariusz Krasowski z firmy Grot.
Czytaj więcej: Klepacze. Martwy łoś na posesji. Nikt nie chce go usunąć
Zwrócił się więc do pracownika magistratu w Choroszczy, by ten pomógł mu zorganizował niezbędny do tego ciężki sprzęt. - I tak się stało. Ale po dziesięciu minutach okazało się, że nie ma na to zgody burmistrza - opowiada przedstawiciel firmy.
Robert Wardziński, burmistrz Choroszczy, wszystkiemu zaprzecza. Podkreśla, że nikt z firmy Grot nie kontaktował się z nim w tej sprawie.
-To oni powinni zadbać o transport sami, a nie gmina - wyjaśnia burmistrz Wardziński.
Czytaj też:Samochód zderzył się z łosiem na ul. Popiełuszki w Białymstoku. Potem zwierzę jadło trawę (wideo)
W poniedziałek zapewniał nas, że w sobotę nikomu niczego nie zabraniał, ponieważ gmina ma podpisaną umowę z firmą Grot. Jej obowiązkiem jest wywóz padłych zwierząt z terenu gminy Choroszcz.
-Mamy podpisaną umowę na usuwanie padłych zwierząt niewiadomego pochodzenia, w tym dzikich i bezdomnych. Ponosimy za to koszty - tłumaczy burmistrz Choroszczy.
Martwe zwierzę w końcu udało się usunąć w poniedziałek. Dariusz Krasowski zorganizował transport oraz odpowiedni sprzęt.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?