Zabrałem z Izby już prawie wszystkie eksponaty. Zostało tylko kilka rzeczy. Zostawiam ten budynek dla mieszkańców wsi. Jak chcą, to niech tam robią swoje osiemnastki, piętnastki i tańce na rurze przy nowoczesnej muzyce. Jestem ostatnią osobą, która chciałaby mieszkańcom tej wsi przeszkadzać w czymkolwiek. Ja się stąd wynoszę. Nie będę tam, gdzie mnie nie chcą - mówi rozgoryczony Jan Ancypo, szef Stowarzyszenia Izba Regionalna w Janowszczyźnie.
Czara goryczy przelała się tydzień temu. Wtedy w Izbie Regionalnej miała obradować komisja rolnictwa przy radzie miejskiej. Jej członkowie nie mogli jednak do niej wejść, bo była zamknięta. Wtedy w stronę Jana Ancypo posypały się zarzuty, że nikogo nie wpuszcza do Izby. Ten twierdzi, że nikt o zebraniu po prostu go nie powiadomił, a wszystko odbyło się za jego plecami.
Nie kryje też żalu do niektórych mieszkańców Janowszczyzny. To właśnie przez ich oskarżenia podjął decyzję o wyprowadzce. Zarzucali mu, że Izba jest zawsze zamknięta i że nie mają do niej swobodnego dostępu.
O tym, że takie sytuacje się zdarzały mówi Beata Grynczel, sołtys Janowszczyzny.
- Kiedyś tam się spotykaliśmy. Były organizowane zabawy sylwestrowe, przyjęcia z różnych okazji. Był nawet stół bilardowy dla młodzieży. Teraz nikt tam nie chodzi, bo Izba jest zamknięta na klucz - mówi pani sołtys.
- Nikt nigdy w oczy mi tego nie powiedział. O takich pomówieniach dowiadywałem się z forów internetowych lub osób trzecich. Nigdy nie było takiej sytuacji, że odmawiałem komuś dostępu do Izby. Kto chciał, mógł tam organizować przyjęcia. Nawet w tym roku w Izbie odbyło się przyjęcie komunijne. Ale jeśli chodzi o alkoholowe balangi, to trudno żeby takie imprezy odbywały się w muzeum - mówi Jan Ancypo.
Izbę Regionalną prowadził przez dwanaście lat. W budynku gminnym zgromadził dawne sprzęty, a wnętrze Izby urządził w stylu wiejskiej chaty. Dzięki jego staraniom, o Janowszczyźnie zrobiło się głośno. O Izbie pisały gazety, pokazywały ją ogólnopolskie stacje telewizyjne.
- Dzięki moim staraniom Janowszczyzna wypłynęła, stała się sławna. Wypromowałem ją. A teraz wieś tak mi się odwdzięcza - nie kryje żalu Jan Ancypo.
Od samego początku działał sam. Jak twierdzi, nikt poza dwoma czy trzema osobami z Janowszczyzny nie angażował się w prace nad Izbą.
- Tyle pracy w to włożyłem, wszystko robiłem sam. Mieszkańcy wsi nie angażowali się prawie w ogóle. A teraz mają do mnie pretensje. A ja byłbym najszczęśliwszy, gdyby wokół Izby gromadzili się tutejsi mieszkańcy. Ale ich nigdy nie było - przekonuje twórca Izby Regionalnej.
Jan Ancypo nie zamierza jednak zaprzestać swojej działalności na rzecz promocji kultury wiejskiej. Już szuka nowego miejsca dla Izby Regionalnej.
- Nie skończę tej działalności, bo to moje życie i pasja. Mam już trzy potencjalne lokalizacje: swój pusty dom w Pawełkach i jeszcze dwa budynki w innych miejscowościach. Do Janowszczyzny na pewno nie wrócę - zapewnia Jan Ancypo.
Do nowej Izby zabierze tylko część eksponatów. Te, za zdobycie których płacił z własnej kieszeni. Sprzęty, które podarowali mu ludzie oddaje ich właścicielom.
Takim obrotem spraw zaskoczony jest burmistrz Sokółki Stanisław Małachwiej. W czwartek, kiedy z nim rozmawialiśmy podkreślał, że likwidacja Izby w Janowszczyźnie byłaby najgorszym scenariuszem z możliwych.
- Izba jest znana w całej Polsce i jeśli mieszkańcy wsi tego nie rozumieją, to bardzo przykro. Szkoda, że pan Janek podjął decyzję o jej przeniesieniu, ale widać po prostu nie wytrzymał. Ze swojej strony mogę zapewnić, że na pewno gmina będzie starała się pomóc w poszukiwaniu nowej siedziby dla Izby - zapewnia burmistrz.
W tym tygodniu ma odbyć się zebranie w Janowszczyźnie. Będzie ono poświęcone funkcjonowaniu Izby Regionalnej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?