Białostoczanie w trzech ostatnich meczach nie zdobyli choćby punktu i na własne życzenie skomplikowali swoją sytuację. Wciąż są zagrożeni spadkiem z ekstraklasy.
- Jeszcze dwa tygodnie temu, przed wyjazdem do Wrocławia na mecz ze Śląskiem wiedziałem, że walka o pozostanie w lidze nie jest zakończona - mówi Probierz.
Potrzeba jednego zwycięstwa
Szkoleniowiec chyba jednak nie przewidział, że jego zespół w konfrontacji ze Śląskiem, a szczególnie z niżej notowanymi - Odrą Wodzisław i Lechią, nie zdobędzie nawet "oczka".
W konsekwencji tych porażek, na konferencji prasowej po spotkaniu w Gdańsku Probierz ogłosił, że oddaje się do dyspozycji zarządu klubu.
- Do utrzymania się potrzebujemy jednego zwycięstwa. Zostały nam trzy mecze, więc może zespół wymaga wstrząsu i jestem w stanie poświęcić swoją osobę, jeśli miałoby to w jakiś sposób pomóc drużynie - argumentował jeszcze w piątek Probierz.
Zarząd klubu nie potraktował jednak tej zapowiedzi poważnie i utrzymuje, że posada szkoleniowca nie jest zagrożona.
- Rozumiem rozgoryczenie trenera Probierza, ale jesteśmy razem i będziemy go dalej wspierać - tłumaczy prezes Trąbiński. - Poza tym mecz w Gdańsku przegraliśmy w dziwnych okolicznościach - dodaje.
Wiele kontrowersji wywołała sytuacja z 34. minuty spotkania, kiedy to Thiago Cionek tuż po zdobyciu wyrównującej bramki ujrzał drugą żółtą kartkę i musiał opuścić boisko. Sędzia Piotr Wasielewski ukarał cieszącego się po swoim pierwszym golu w ekstraklasie Brazylijczyka, który naciągnął koszulkę na głowę, co jest niezgodne z regulaminem.
- Może nie mieści się to w przepisach, ale moim zdaniem, decyzja arbitra jest sprzeczna z duchem gry. Podobną sytuację mieliśmy tydzień temu, kiedy zawodnik Legii Takesure Chinyama też się podobnie cieszył, ale sędzia go oszczędził - mówi Probierz. - Jestem byłym piłkarzem i doskonale rozumiem Cionka, więc nie winię go za taką reakcję - dodaje.
Kilku innym zawodnikom przydałaby się jednak od trenera ostra słowna reprymenda. Najbardziej zawiódł bramkarz Piotr Lech, który mówiąc delikatnie, nie popisał się przy żadnej ze straconych przez białostoczan bramek.
- Nie zamierzam przeprowadzać żadnej rewolucji w składzie. Nerwy to zły doradca, a nam jest potrzebny spokój i co najwyżej wnikliwa analiza - komentuje trener Jagi.
Probierz wnioski zaczął wyciągać już dzień po spotkaniu z Lechią i dość pracowicie spędził miniony weekend.
- Obejrzałem wszystkie nasze dotychczasowe mecze i byłem także na spotkaniu drużyny z Młodej Ekstraklasy - opowiada szkoleniowiec. - Przed nami jeszcze trzy potyczki, w tym dwie na własnym boisku, i zrobimy wszystko, aby w tym sezonie utrzymać ligę, a w przyszłym szybko odrobić minus 10 punktów - dodaje.
Inni też grają słabo
Szkoleniowiec może patrzeć w przyszłość z umiarkowanym optymizmem, bo drużyny najbardziej zagrożone spadkiem przegrały swoje mecze. Jagiellonia ma przewagę sześciu punktów nad Górnikiem Zabrze i Cracovią Kraków oraz pięciu nad 14. w tabeli Arką Gdynia.
- Jak widać, nie tylko my mamy problem z występami na obcych boiskach. Taki Górnik też jest zupełnie inną drużyną, kiedy gra u siebie - tłumaczy Probierz. - Inna sprawa, że w kilku ostatnich meczach nie wykorzystaliśmy sytuacji stuprocentowych, po których powinniśmy prowadzić na wyjeździe, a wówczas wszystko mogłoby mieć całkiem inny przebieg - kończy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?