Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jagiellonia Białystok. Pokonali swoją słabość (wideo)

Wojciech Konończuk
Tak piłkarze Jagiellonii cieszyli się z drugiego gola, strzelonego przez Alexisa Norambuenę.
Tak piłkarze Jagiellonii cieszyli się z drugiego gola, strzelonego przez Alexisa Norambuenę. Andrzej Zgiet
Inauguracja nowego sezonu w Białymstoku nie była wielkim widowiskiem. Ale liczy się tylko to, że Jagiellonia pokonała Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1, chociaż przez ponad godzinę nic na to nie wskazywało. Na szczęście końcówka należała do gospodarzy.

Jeśli grając tak słabo potrafiliśmy zwyciężyć, to śmiało możemy ogrywać w Białymstoku potentatów - podsumował na konferencji prasowej trener białostoczan Tomasz Hajto.

Szkoleniowiec gospodarzy nie zmienił składu z wygranego 8:1 meczu pucharowego z Sokołem Ostróda, jeśli nie liczyć powrotu do defensywy Thiago Cionka.

Gol w 18. sekundzie

Ale Podbeskidzie to nie trzecioligowcy i żółto-czerwoni boleśnie przekonali się o tym już w 18. sekundzie, a warto dodać, że to nasza drużyna rozpoczynała mecz. Tomasz Frankowski źle podał do Macieja Maskuszewskiego, dziecinnie dali się ograć Luka Pejovic, a potem Cionek, Michał Pazdan nie zdążył za Fabianem Pawelą i ten płaskim uderzeniem zaskoczył debiutującego w ekstraklasie Łukasza Skowrona.

- Piłka była niedaleko moich rąk, ale chyba nic nie mogłem zrobić. Nie zdenerwowałem się tam szybko puszczonym golem w debiucie, bo wiedziałem, że muszę mieć chłodną głowę. Potem było już lepiej - opowiada Skowron.

Rzeczywiście, były golkiper Radomiaka Radom jeszcze przed przerwą popisał się dwiema znakomitymi paradami, ratując Jagę od kolejnego nieszczęścia.

Gospodarze też mieli swoje szanse i to bardzo dobre. W 19. minucie z rzutu wolego kąśliwie uderzył inny z białostockich debiutantów - Maciej Gajos. Richard Zajac odbił z trudem piłkę, a potem miał wiele szczęścia, kiedy trafił w niego futbolówką dobijający Tomasz Kupisz. Gajos wkrótce był znów bliski szczęścia, ale po jego uderzeniu głową znów górą był Zajac.

Oprócz tych akcji goście grali uważnie i sprytnie. Wybijali rywali z rytmu, a a gdy im to się nie udawało, przerywali akcje Jagiellonii taktycznym faulami, daleko od własnego pola karnego. Poniewierany był szczególnie przejawiający największą na boisku ochotę do gry Maciej Makuszewski. Co prawda szybko dwaj obrońcy - Damian Byrtek i Marek Sokołowski, złapali żółte kartki, ale wyrównanie nie padało.
Najważniejsze, że wpadło

Druga połowa była podobna. Białostoczanie niby przeważali, częściej byli przy piłce, ale długo nic z tego nie wynikało. Z czasem jednak gracze Podbeskidzia zaczęli płacić utratą sił za agresywny pressing i zaczęli nie nadążać za rezerwowymi rywali - Dawidem Plizgą i Niką Dzalamidze.

Wyrównanie padło w niegroźnej zdawałoby się sytuacji. Z prawej strony piłkę w pole karne wrzucił Makuszewski, a Plizga uderzył ją bez przyjęcia tak precyzyjnie, że wpadła ona przy długim słupku do siatki.

- Szczerze mówiąc, to uderzenie wcale nie tak miało wyglądać. Próbowałem strzelić pod poprzeczkę, ale najważniejsze, że wpadło - mówi Plizga, który wrócił do drużyny po trzytygodniowej przerwie spowodowanej kontuzją i miał największy wkład w zwycięstwo.
Żołto-czerwoni poszli za ciosem i na efekty nie trzeba było długo czekać. Łatka i Zajac nie zrozumieli się i zamiast zażegnać niebezpieczeństwo sprokurowali rzut rożny. Po chwili Jaga miała kolejny korner, a do odbitej przed pole karne futbolówki dopadł Alexis Norambuena i uderzył po ziemi. Piłka otarła się jeszcze o nogi jednego z obrońców i wpadła do bramki tuż przy słupku.

Powinny wygrać wyżej

Dla mającego najdłuższy staż w Jadze Chilijczyka z palestyńskim paszportem było to dopiero pierwsze trafienie z gry w lidze w żółto-czerwonych barwach. Wcześniej zdobył bramkę z rzutu karnego.

Potem sędzia Adam Lyczmański wyrzucił z boiska Makuszewskiego, o co pretensje miał do niego Hajto. Bydgoski arbiter, który w przeszłości dwukrotnie skandalicznie skrzywdził Jagę, z wyjątkiem tej pomyłki nie prowadził meczu źle, i - co najważniejsze - nie wypaczył jego wyniku.
Podbeskidzie nie było w stanie już nic z robić, a gospodarze mogli i powinni podwyższyć prowadzenie, bo wyprowadzili kilka bardzo groźnych kontr, którym zabrakło wykończenia.
Najważniejsze jednak, że nasi piłkarze pokonali własną słabość i zdobyli trzy punkty w meczu, w którym im nie szło.

Wyniki

Jagiellonia Białystok - Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1 (0:1). Bramki: 0:1 - Pawela (1), 1:1 - Plizga (72), 2:1 - Norambuena (78). Żółte kartki: Makuszewski, Norambuena - Byrtek, Sokołowski, Łatka, Nather. Czerwona kartka: Makuszewski (81., za drugą żółtą). Sędziował: Adam Lyczmański (Bydgoszcz). Widzów: 3 744.

Jagiellonia: Skowron - Norambuena, Cionek, Pazdan, Pejovic, Kupisz, Grzyb, Tymiński (46. Plizga), Makuszewski, Gajos (54. Dzalamidze), Frankowski (66. Tarnowski).

Podbeskidzie: Zajac - Sokołowski, Bucko, Byrtek, Król, Szczęsny (57. Malinowski), Łatka (84. Cohen), Nather, Ziajka, Pawela (43. Chmiel), Demjan.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny