Daliśmy z siebie wszystko w tym meczu. Nie przegraliśmy, a to też jest sztuka. Szkoda oczywiście, że nie udało się zwyciężyć, ale remis pozostawia nas w grze o najwyższe cele. Do zakończenia sezonu pozostały dwie kolejki, więc kilka ciekawych spotkań przed nami, a coś mi mówi, że jeszcze mogą być niespodzianki - mówi Konstantin Vassiljev, pomocnik Jagi.
Przed rozpoczęciem spotkania piłkarze obu ekip znali wynik z Poznania, gdzie Lech zremisował z Lechią Gdańsk. To mogło też wpłynąć na wydarzenia boiskowe w Białymstoku. Żółto-czerwoni wiedzieli, że uniknięcie porażki utrzyma ich mimo wszystko w grze o tytuł, natomiast legionistom takie rozstrzygnięcie pozwalało nadal mieć los w swoich rękach. Dlatego nikt nie chciał przede wszystkim stracić gola, stąd zachowawcza gra niemal przez całe spotkanie z obu stron.
- Ten punkt będzie na wagę mistrzostwa Polski - przekonuje bramkarz Legii Arkadiusz Malarz.
Golkiper stołecznego zespołu przyznał, że legioniści nie grali w Białymstoku dobrego meczu i wynik jest jedynym pozytywem. Zwracał natomiast uwagę, że złożyły się na to różne czynniki, które im przeszkadzały rozwinąć skrzydła.
- Nie wiem, może zabrakło wody, albo ktoś zapomniał przyciąć murawę - to jego opinia na temat rzekomo tępego boiska przy Słonecznej. - Oglądaliśmy też polowanie na Vadisa Odjidję-Ofoe. Belg wyróżnia się w naszej lidze i czasami rywale starają się go wyprowadzić z równowagi. To trochę słabe - to oczywiście o Jacku Góralskim, który wyłączył z gry największą gwiazdę ekstraklasy i doprowadził do tego, że sędzia przedwcześnie odesłał Belga do szatni.
Górala potępiał też szkoleniowiec Legii Jacek Magiera, który na pomeczowej konferencji prasowej poświęcił mu jedno zdanie, bynajmniej niezbyt pochlebne.
- Jeśli Vadis wyleciał z boiska, to nic by się nie stało, gdyby taki sam los spotkał Góralskiego - przekonuje Magiera, którego zdaniem pomocnik Jagi w kilku momentach zachowywał się niesportowo.
To jednak odosobniona opinia, bowiem zdaniem absolutnej większości obserwatorów, Góralski był najlepszym piłkarzem niedzielnego meczu. Komplementował go teżVassiljev w rozmowie z klubową telewizją.
- Jacek pokazał w tym meczu najwyższy poziom. Ofoe trafił na zawodnika, który był w stanie podjąć z nim walkę fizyczną. To go wkurzyło i pokazał też swoją drugą stronę, jak nie należy się zachowywać. Szkoda tylko, że tego nie wykorzystaliśmy - nawiązywał do liczebnej przewagi w końcówce.
Niestety, gola strzelić się nie udało i to jest największy minus niedzielnego spotkania, bowiem to już druga potyczka z rzędu w rundzie finałowej, w której jagiellończycy nie grzeszą skutecznością. Optymistyczne natomiast jest, że w tym sezonie żółto-czerwonym już dwukrotnie zdarzały się takie serie, po których jednak podnosili się najpóźniej w trzecim meczu. W tym przypadku można więc przyjąć, że w niedzielę w Niecieczy w końcu coś wpadnie do siatki rywala. Jeśli białostoczanie tam wygrają, to będzie oznaczać, że do ostatniej kolejki będą w grze o mistrzostwo Polski.
- Trzeba robić swoje i nie patrzeć na innych. Skupiamy się na wygraniu dwóch pozostałych meczów i będziemy walczyć do końca o pierwsze miejsce - zapewnia Guti, który razem z Ivanem Runje w popisowy sposób zatrzymywał w niedzielę ataki legionistów.
Niestety, Chorwat - podobnie jak Taras Romanczuk i Łukasz Burliga - otrzymali w niedzielę żółte kartki, które wykluczają ich z najbliższego meczu w Niecieczy. Co prawda, trener Michał Probierz zapowiedział odwołanie od upomnienia Runje, który jego zdaniem bronił w zamieszaniu arbitra, ale nie wiadomo, czy te argumenty przyjmie Komisja Ligi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?