Kilka lat temu przeczytaliśmy z Małgosią w "Kurierze Porannym", że w pod białostockiej wsi małe kotki czekają na nowych właścicieli. Pojechaliśmy
od razu. Okazało się, że do wzięcia są dwa kotki.
Śliczny, mały kocurek o aparycji gwiazdora z reklam Whiskasa uśmiechał się do nas kusząco i zachęcająco. Ale my chcieliśmy dziewczynkę. Długo czekaliśmy,
aż spod krzaków, z gęstych pokrzyw i łopianów wychyliło się nieśmiało chude, nerwowe, ze sterczącymi uszami straszydełko. Oboje baliśmy się przyznać, że bardzo nas na pierwszy rzut oka rozczarowała. Udając przed sobą nawzajem zachwyt nad niebanalną urodą kociczki, przekonując się, że jest piękna, zabraliśmy
ją do domu.
Minęły lata... Dzisiaj Jadzia (primo voto Bromba) jest atrakcyjną, postawną, bystrą, dowcipną kocicą - a z temperamentu to właściwie tygrysicą. Przeżyliśmy
z nią mnóstwo śmiesznych, groźnych, niezapomnianych przygód. I jestem pewien, że jeszcze wiele wspólnych przeżyć nas czeka. Jadzia to podręcznikowy przykład takiego kociego "brzydkiego kaczątka".
Krzysztof Bil-Jaruzelski, radny
kilka lat / kotka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!