Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jabari Harris zostaje w Lowlanders Białystok na kolejny sezon

Tomasz Dworzańczyk
Jabari Harris (w żółtej  koszulce), podpora białostockich Lowlandersów, ma nadzieję, że  w nowym sezonie znów powalczy z kolegami o podium
Jabari Harris (w żółtej koszulce), podpora białostockich Lowlandersów, ma nadzieję, że w nowym sezonie znów powalczy z kolegami o podium Wojciech Wojtkielewicz
Amerykański rozgrywający Jabari Harris zostaje w Lowlanders Białystok na kolejny sezon. 23-letni quarterback przyznaje, że jest pod wrażeniem rozwoju futbolu amerykańskiego w naszym kraju.

Długo trzeba było Cię przekonywać do pozostania w Białymstoku na kolejny rok?

Szczerze mówiąc to nie było nad czym się zastanawiać. Naprawdę dobrze się czuję w Białymstoku. Mamy świetną drużynę i wierzę, że możemy być jeszcze lepsi niż w poprzednim sezonie, który zakończyliśmy na podium. Nie ukrywam, że miałem różne oferty, nawet z Niemiec, ale chciałbym dokończyć to, co zacząłem z Lowlanders.

Jak to się stało, że w ogóle trafiłeś do Białegostoku?

Wcześniej występowałem już w Europie, konkretnie w lidze fińskiej. Kiedy kończył się tam sezon, skontaktował się ze mną przedstawiciel Lowlanders. Opowiadał o klubie, polskiej lidze i o mieście, do którego miałbym trafić. To zresztą była pierwsza oferta, którą wówczas otrzymałem. Doszedłem do wniosku, że chcę spróbować czegoś nowego. Polska nie jest przecież daleko od Finlandii, gdzie mieszkam na stałe, więc zdecydowałem się.

I jakie były pierwsze wrażenia? Wiedziałeś coś wcześniej o Polsce?

Tak naprawdę jedyną rzeczą jaka kojarzyła mi się z Polską, była polska kiełbasa, bardzo popularna w USA. Poza tym nie wiedziałem za wiele o waszym kraju, ale bardzo mi się tutaj spodobało. Białystok jest supermiastem. Nie za duży, nie za mały. Naprawdę dobrze się tu żyje. Nie ma tego wielkomiejskiego gwaru, który jest choćby w Helsinkach. Ludzie są bardziej mili niż w Skandynawii. No i koszty utrzymania są dużo niższe niż w stolicy Finlandii.

Kiedy tu trafiłeś, pewnie miałeś jakiegoś przewodnika?

Rzeczywiście, ale szybko się usamodzielniłem. Przez pierwsze miesiące dużo pomagali mi koledzy z drużyny i zresztą czasami jeszcze proszę ich o pomoc w różnych sprawach. Ale wiele rzeczy potrafię ogarnąć już sam, jak choćby korzystanie z miejskiej komunikacji, czy robienie zakupów.

Dlaczego po ukończeniu studiów zdecydowałeś się na wyjazd do Europy, a nie kontynuowałeś kariery w USA?

Wiadomo, marzeniem każdego futbolisty jest trafić do NFL, profesjonalnej ligi w Stanach Zjednoczonych. Udaje się to jednak nielicznym. Czemu nie trafiłem do NFL? Może dlatego, że nigdy nie miałem agenta i nie grałem w żadnej wielkiej drużynie uniwersyteckiej. Takim zawodnikom jak ja trudno się przebić. Ale wyjazd do Europy też jest niezłą opcją. Ja miałem w sumie szczęście, bo jestem quarterbackiem, a na tę pozycję jest największe zapotrzebowanie. Wielu moim kolegom z tamtego zespołu, choć prezentowali naprawdę wysoki poziom, ale grali na innych pozycjach, nie udało się kontynuować profesjonalnej kariery.

Do NFL nie trafiłeś, a udało ci się poznać osobiście zawodników z tej ligi?

Taki pierwszy kontakt z NFL miałem jeszcze w średniej szkole. To był 2005 rok, kiedy USA nawiedził huragan „Katrina”. Najbardziej ucierpiały wtedy rejony Nowego Orleanu i tamtejsza drużyna New Orlean Saints przez około trzy miesiące trenowała w moim Missisipi, na naszym lokalnym boisku. Wówczas poznałem między innymi quarterbacka tamtego zespołu Drew Brees’a i receivera Marquesa Colstona, których mogłem do woli podpatrywać na treningach. To było dla mnie wielkie przeżycie. Drew Brees był zresztą później zawodnikiem, na którym się wzorowałem. Jak na rozgrywającego nie miał wielkich warunków fizycznych, podobnie zresztą jak ja. Patrząc na niego, widząc, że daje radę, uwierzyłem też w siebie.

Poziom ligi uniwersyteckiej w Stanach Zjednoczonych da się w ogóle porównać do polskiej Topligi?

Liga uniwersytecka przewyższa nie tylko polską, ale myślę, że każdą w Europie. Niemniej jednak poziom Topligi nie jest wcale słaby i z roku na rok idzie mocno w górę. Jak na ligę, która istnieje od ośmiu, czy dziewięciu lat, naprawdę jestem pod wrażeniem otoczki i organizacji. Na mecze już przychodzą tysiące kibiców, o wiele więcej niż choćby w Finlandii. Zresztą to był jeden z powodów, dla których zdecydowałem się zostać w Lowlanders na kolejny sezon. Nie tylko chcę tu grać, ale też być częścią tej ewolucji w futbolu amerykańskim, jaka aktualnie dzieje się w waszym kraju.

Kiedy zacząłeś uprawiać tę dyscyplinę sportu i dlaczego wybrałeś futbol, a nie koszykówkę czy baseball?

Baseball jakoś mnie za bardzo nie pasjonował, w koszykówkę zawsze znalazł się ktoś lepszy, natomiast od małego przejawiałem smykałkę do futbolu. Gram w zasadzie od piątego roku życia. Później przeszedłem wszystkie szczeble w rozgrywkach szkolnych i teraz uprawiam ten sport profesjonalnie.

Pamiętasz jakieś wyjątkowe zdarzenie podczas swojej gry w Białymstoku?

Było ich mnóstwo. Tak naprawdę najbardziej utkwił mi w pamięci występ w Poznaniu przeciwko Kozłom, bo w trakcie tego wyjazdu dowiedziałem się, że na świat przyszła moja córka. Byłem tak pozytywnie naładowany, że zagrałem tam chyba swój najlepszy dotychczas mecz w barwach Lowlanders.

W ogóle każde nasze spotkanie, czy trening, to temat na osobną historię. Mam naprawdę wyjątkowych kolegów z drużyny, którzy nie traktują mnie jak import z zagranicy, tylko jak jednego ze swoich. Dla nich nie jestem Jabari, tylko Janusz. Właśnie tak mnie tutaj nazywają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny