Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Irena Kałłaur: Magister farmacji z tradycją

Adam Czesław Dobroński [email protected]
Pani Irena z Ewą Wroczyńską w muzealnej aptece w Tykocinie
Pani Irena z Ewą Wroczyńską w muzealnej aptece w Tykocinie
Czym się wyróżniało powojenne aptekarstwo polskie? Cierpiało wraz ze społeczeństwem, broniło się przed paradoksami ustrojowymi i durnotą towarzyszy na stanowiskach, miało jednak dość siły, by nawiązywać do tradycji, pełnić godne misje.
Mgr Irena Kałłaur ze studentkami farmacji
Mgr Irena Kałłaur ze studentkami farmacji

Mgr Irena Kałłaur ze studentkami farmacji

Na magistra farmacji mógł kacyk patrzeć jako na element wsteczny, ale nie mógł go zamienić na osobę zaufaną z awansu społecznego. Farmaceuta dobrze wykształcony, z doświadczeniem i szczerym sercem jest jak skarb, pospolity pigularz może stać się przekleństwem.

Irena Kałłaur wywodzi się ze wsi, rodzice byli skromni, pracowici, ojciec dorabiał jako rzemieślnik. Dzieci była czwórka, Irena przewodziła im, miała szansę zyskać wykształcenie. Na przeszkodzie stanęła wojna, na szczęście w wsi Leńce (gmina Dobrzyniewo) mieszkał pan Dobek, nauczyciel z prawdziwego zdarzenia. Stworzył tajne komplety i sprawił, że okoliczne dzieci mogły na przekór okupantowi przerabiać programy szkolne. Pani Irena "z marszu" więc ukończyła liceum białostockie przy ulicy Warszawskiej, z maturą pojechała studiować do Łodzi.

Dlaczego wybrała farmację? To trudne pytanie, od młodu ceniła spokój, w domu bawiła się z rówieśnikami w aptekarzy, ustawiała słoiczki na półeczkach. Studia przebiegały bez zakłóceń, przedwojenni profesorowie zdołali powstrzymywać zapędy zetempowców, dzięki czemu nawet krótka historia WKPb (partii bolszewickiej) była stosunkowo niegroźną trucizną.

Mgr Irena myślała o pracy naukowej, nakaz rzucił ją jednak do Pyskowic koło Gliwic. Szybko i już z mężem (rodem zza Buga) podjęli decyzję, by wracać na Białostocczyznę. Najpierw była półtoraroczna praca w aptece przy ul. Sienkiewicza, potem długie kierownictwo apteki nr 4 przy ul. Mazowieckiej (koło Wesołej). To była jedna z mniejszych placówek w mieście, za to sympatycznie postrzegana przez mieszkańców. Skąpe zaopatrzenie sprawiało, że trzeba było samemu wykonywać wiele maści, pigułek, mikstur, proszków, w tym i z krzyżykiem od bólu głowy. Aptekarz miał wciąż wysoką pozycję (z mizerną gażą), co doceniali pacjenci.

Właśnie pacjenci, a nie klienci, bo przychodzili po porady najpierw do pani magister, potem do doktora. Potrzeby mieli bardzo różne, czasem zaskakujące, jak ów starszy wiekiem mężczyzna, który cicho poprosił o kriepkostoj, znaczy się afrodyzjak. Popularnością cieszyła się i szara maść, wedle piosenki dobra na wszystkie przypadki. W dobie permanentnych kryzysów zachęcano pacjentów do przychodzenia z własnymi buteleczkami i słoikami, pod szczególnym nadzorem znajdował się spirytus, przy tranie trzeba było starannie sprawdzać termin ważności. Cierpliwie tłumaczono sposoby zażywania leków analfabetom, wysłuchiwano narzekań na za drogie i nieskuteczne leki.

Chcecie Państwo posłuchać rad mgr Ireny Kałłaur? Zioła są cenne, ale raczej w profilaktyce, i jako dodatek do leków, bądź w błahych przypadkach. Homeopatia służy do leczenia osób, które nie bardzo są chore. Zostałem pochwalony, że za młodu zbierałem dziurawiec dla ojca, który narzekał na żołądek i wątrobę, przy przeziębieniu pijam napar z kwiatu lipy, a szałwią płuczę jamę ustną.

Babka lancetowa niestety nie rośnie na osiedlu, a była skuteczna przy lekkich zranieniach. Apteki odwiedzam nie za często i w godzinach, kiedy można porozmawiać z panią magister. Bardzo nie lubię samoobsługowych z półkami jak w marketach. Jak przystało na człeka staroświeckiego uważam, że apteka, to trochę magia, mieszanka zapachów, które dodają wiary w skuteczność medykamentów, wyciszenie.

Cenną inicjatywą pani Ireny stało się zbieranie eksponatów muzealnych. Wystosowali z kolegą Stefanem Rostafińskim prośbę o przekazywanie staroci aptecznych. Tak na zapleczu apteki nr 4 pojawiły się dawne sztanglasy (słoiki), moździerze, pigulnice, destylatory i palcówki (wagi trzymane w palcach), bagietki szklane, pipety, sygnatury, nawet meble. Wszystko to zdeponowano w dwóch dużych pokojach. Przyjemnie było tu się spotykać, cieszyły nawet rutynowe zebranie. Nawiązano współpracę z muzeum w Tykocinie i białostocką Akademią Medyczną, gdzie ostatecznie trafiły zbiory.

Pani Irena dużo pisała, nadal przekazuje artykuły do "Farmaceuty Regionu Północno-Wschodniego". Przeczytałem m.in. cykl "Zbrodnia katyńska a farmaceuci kresowi", ale najbardziej zafascynował mnie tekst "Chrystus jako aptekarz alternatywny".

Zawód aptekarza od zarania przepełniony był ideałami humanizmu, duchem miłości do człowieka, dlatego nadawano mu atrybuty boskie. Na przykład w III i IV w. Chrystusa ukazywano jako aptekarza stojącego za stołem na tle wnętrza apteki i rozdającego hostię jako lek. Powtarzano także w następnych wiekach wizerunki Chrystusa wzywającego do niebiańskiej apteki.

Panią Irenę szczególnie zauroczył obraz olejny Barbary Hedderich-Nagel z 1999 r. "Chrystus jako alternatywny Aptekarz". Jest to tryptyk ukazujący nieziemskie otoczenie, w którym powstają środki lecznicze. W centrum widać Chrystusa - Aptekarza - Uzdrowiciela Świata, który przemienia wodę w wino, a wino w swoją krew. Malarka umieściła wiele znaków i symboli, odniesień do alchemii, filozofii, astronomii, medycyny, teologii. Stojący pomiędzy dwoma światami Chrystus - Merkuriusz uosabia duchowo-alchemiczną przemianę ciemnych sił zła, czyli grzechów w trucizny, a siły dobra w cnoty - leki. Przy tej okazji mgr Irena Kałłaur przypomniała inskrypcję z Nysy: "Bóg stworzył lekarstwa z ziemi, a mądry człowiek nie będzie ich lekceważył".

PS. Czy widzieliście już Państwo tablice poświęconą znakomitemu aptekarzowi białostockiemu Feliksowi Filipowiczowi (Rynek Kościuszki, "Astoria")?

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny