Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ikea powstanie na pewno!

Alicja Zielińska
My to się bardzo cieszymy z tej fabryki - mówią w Topczykałach.  - Bo będzie praca.  I może tu wreszcie ożyje. Młodzi nie będą wyjeżdżać jak teraz.
My to się bardzo cieszymy z tej fabryki - mówią w Topczykałach. - Bo będzie praca. I może tu wreszcie ożyje. Młodzi nie będą wyjeżdżać jak teraz. Fot. Bogusław F. Skok
Ludzie znajdą pracę. A i młodzi może zostaną. Bo powstanie fabryka Ikei. Szwedzki koncern kupił już 80 hektarów gruntów.

Konkretnie fabryka płyt drzewnych, którą w gminie Orla chce wybudować szwedzki koncern meblowy Ikea, miałaby stanąć w obrębie dwóch wsi: Koszki i Topczykały. Na 100 hektarach. Wykup terenu jest prawie na ukończeniu.

- Większość z 20 właścicieli gruntów wyraziła zgodę na sprzedaż i podpisała umowy wstępne. Do przejęcia zostało kilka działek. Gdyby nawet nie udało się ich pozyskać, to nie są to tereny, które by blokowały budowę - mówi wójt gminy Piotr Selwesiuk.

Dopełnieniem formalności ma być tylko zgoda Agencji Nieruchomości Rolnych, gdyż w myśl przepisów jej to właśnie przysługuje prawo pierwokupu ziemi w sytuacji, kiedy nabywca nie jest rolnikiem. Wójt ma nadzieję, że agencja nie stanie na przeszkodzie i z tego prawa nie skorzysta, choćby ze względu na strategiczne znaczenie inwestycji dla regionu. Bo procedury formalnościowe są na tyle zaawansowane, że inwestor już się nie powinien wycofać z decyzji.

Budowa w tym roku

Przymiarki do budowy fabryki we wschodniej Polsce trwały dwa lata. Ikea brała pod uwagę 17 miejscowości. Na finiszu Orla pokonała lokalizację w województwie lubelskim oraz po sąsiedzku, w okolicach Kleszczel. Przeważyła korzystna lokalizacja właśnie Orli: blisko drogi krajowej nr 66, w kierunku do przejścia granicznego w Połowcach, oraz dostęp do torów kolejowych na Białoruś.

- Szwedzi liczą na to, że zakład będzie produkował również na pozaunijne rynki. Chodziło więc też o surowiec. Zakład ma przerabiać rocznie kilka milionów metrów sześc. drewna. To ilość, którą trudno będzie znaleźć na miejscu - wyjaśnia wójt. - Więc część surowca ma być pozyskiwana z Białorusi.

Wszystko wskazuje na to, że budowa rozpocznie się w tym roku. - Inwestycja w Orli może być zrealizowana - potwierdza Karolina Horoszczak, rzeczniczka prasowa Ikea Polska. Takie stwierdzenie to już dużo, bo do tej pory Ikea była ostrożna w deklaracjach.

A rozmiary inwestycji pobudzają wyobraźnię. - Wartość budowy to ok. 340 mln euro. Będzie druga pod względem wielkości na wschód od Wisły. A zatrudniać ma ponad 2 tys. osób - wylicza wójt. Inwestycja zapewni Orli też stały dochód finansowy. Wpływy z podatku będą większe niż wynosi obecny budżet gminy.

Lokalny patriotyzm

Andrzej Michalewicz, rolnik i właściciel Przedsiębiorstwa Transportowo-Handlowo-Usługowego w kolonii Antonowo koło Orli, w miejscu planowanej budowy miał prawie 50 hektarów ziemi. Sprzedał Ikei wszystko. - To połowa terenu całej inwestycji. Koncern mógłby mi wystawić tablicę. Ale wystarczy, jak miejscowi nie będą o mnie źle mówić - żartuje Andrzej Michalewicz. Ma jednak świadomość, że to od niego w dużym stopniu zależało, czy budowa powstanie. - Decyzja o pozbyciu się ziemi nie przyszła łatwo - przyznaje.

Ziemię wszak sprzedaje się raz. A on do tej pory skupował grunty. Od rolników, od Agencji Nieruchomości Rolnej. Przez dwanaście lat, odkąd zaczął pracować na swoim. Siał zboże, uprawiał kukurydzę.

- No cóż, przeważył lokalny patriotyzm. Albo wyższa konieczność - określa. - Taka okazja przecież zdarza się raz na sto lat. Więc kiedy się przydarzyła Orli, nie można jej zmarnować. Szkoda byłoby, gdyby budowa została ulokowana gdzie indziej. Nie mogłem blokować. To jest Wschód. Biznesmeni z grubymi portfelami nie pchają się drzwiami i oknami, jak pod Poznaniem czy Krakowem.

Może młodzi wrócą

W Koszkach mówią o inwestycji z nadzieją. Taka wielka fabryka. Aż się wierzyć nie chce, że to tutaj, u nich. I potrzebna, i ważna, i dobrze, że tu powstanie. Zięć 76-letniej Lidii Śliwko sprzedał ponad 3 hektary.

- Mieszka w Bielsku. Co tam jemu, z ziemią nie jest tak mocno związany. Gotówkę od razu dawali, to i skorzystał z okazji - tłumaczy pani Lidia.

Syn Anatola Słokotowicza, bo to na niego gospodarz całą ziemię przepisał, odstąpił pod budowę 5 hektarów. Wyszło 125 tys. zł. Sporo. Czy syn ulokuje pieniądze znowu w ziemię?

Nie zdecydował. Jest teraz w Belgii. Ale może wróci i własny biznes otworzy. Albo w tej fabryce do roboty pójdzie. - Młodzi skorzystają, nie ma dwóch zdań - ocenia Słokotowicz. Może nie będą tak wyjeżdżać jak teraz, że sami renciści w okolicy tylko zostali. Będzie fabryka, będzie życie. Przede wszystkim ludzie znajdą robotę na miejscu. To najważniejsze.

Ale i w samej okolicy dużo się zmieni - są przekonani w Koszkach. I snują marzenia. Może i jaki hotel tu pobudują, sklepy duże jak w mieście, hipermarket taki, dajmy na to. I kanalizację we wsi zrobią. Bo co to znaczy dla takiej bogatej firmy te trochę rur pociągnąć. Fabryka przecież stanie niecały kilometr stąd.

Walentyna Jaszczuk miała w tamtych stronach dziesięć setnych hektara lasu. Zgodziła się odstąpić, oczywiście. Bardzo chętnie. Tym bardziej że dogodne warunki sprzedaży zaproponowali. Drzewa, powiedzieli, może sobie każdy wyciąć, to też korzyść, a za ziemię zapłacili tyle samo, co wszystkim, 25 tys. za hektar. To i co tu było się zastanawiać? A fabryka tu potrzebna jak powietrze.

Syn pani Walentyny, który pracuje w Pronarze w Narwi, stwierdził, że od razu by się przeniósł. A nawet i drugi, co mieszka w Białymstoku i jest zatrudniony w elektrociepłowni, też by się chętnie tutaj starał o pracę. Nie ma to jak swoje strony rodzinne.

Wszystko ożyje

Topczykały. Druga wieś, w pobliżu której ma powstać zakład produkcyjny Ikei. Na ławce przy jednym z domów grupka miejscowych wygrzewa się w słońcu. Nadzieja i Jan Szczygieł, Jan Odyniec, Piotr Orda, Stefan Taranto. Przystaje paru innych.

- Fabryka? O, bardzo dobrze, że tu będzie - chętnie wdają się w rozmowę. - Gmina biedna, kto wie, czy by się utrzymała. A tak tu wszystko ożyje. Zboże jeszcze pozwolono rolnikom siać, ale kartofli sadzić już nie, bo za długo by czekać na zbiory. Tak samo kukurydzę. We wrześniu mają wejść ze sprzętem.

- Żeby tylko dożyć tych lepszych czasów, które tu nam się szykują - żartują w Topczykałach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny