Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ich życie pachnie lawendą

Agata Sawczenko [email protected]
Zawsze marzyliśmy o tym, by stworzyć miejsce idealne do odpoczynku - mówią Urszula i Grzegorz Kopciewscy. - Zapach lawendy doskonale w tym pomaga.
Zawsze marzyliśmy o tym, by stworzyć miejsce idealne do odpoczynku - mówią Urszula i Grzegorz Kopciewscy. - Zapach lawendy doskonale w tym pomaga. Anatol Chomicz
Aby dostać się do Dworzyska, trzeba pokonać pięć kilometrów wąską leśną drogą. Ale potem ogarnia nas słodki zapach lawendy. Gospodarze chętnie zaprowadzą na pole, opowiedzą o tej roślinie, tak rzadko w Polsce spotykanej. I poczęstują lawendową lemoniadą. Jej smaku długo się nie zapomni

Pięknie pachnie - to jedno. Na szczęście nie dla moli - bo znana jest właśnie z tego, że odstrasza te owady. Poza tym, jej zapach jest relaksujący. - Ale to nie koniec dobroczynnych właściwości lawendy - mówi Urszula Kopciewska, która od kilku lat wraz z mężem zajmuje się uprawą w Dworzysku koło Sokółki. - Lawenda jest antyseptyczna, antybakteryjna, ma cudowne właściwości zdrowotne i kosmetyczne.

Ula pokazuje gałązki lawendy. Z nich przygotowuje napar do kąpieli. - Świetnie czyści drogi oddechowe, stawia na nogi, ale też łagodzi wszelkiego rodzaju zmiany skórne. Lawenda jest świetna przy atopowym zapaleniu skóry, przy zmianach alergicznych - wymienia jeszcze.

Urszula i Grzegorz z lawendy robią przede wszystkim dekoracje: bukiety, różdżki, wianki dekoracyjne. W tym roku zaczęli też współpracować z mydlarnią z Białegostoku - ta wytwarza na ich potrzeby mydła. Sami też przygotowują kule do kąpieli, sole.

- Jest i trzeci dział - uśmiecha się Ula. To jedzenie. - Tak naprawdę to wszyscy jemy lawendę. Jest ona składnikiem oryginalnych ziół prowansalskich.

W Dworzysku goście częstowani są przepyszną, orzeźwiającą lawendową lemoniadą. Ale można też spróbować słodkiego syropu lawendowego, ciast, ciasteczek, babeczek. - A zaprzyjaźniona lodziarnia z Sokółki robi lody lawendowe - dodaje Grzegorz.

Ula i Grzegorz znają się od lat. - Jeszcze z harcerstwa - mówią. To tam połączyła ich miłość do przyrody i podróży. - Jeśli nie mogliśmy wyjechać w góry, kręciliśmy się po okolicach Puszczy Knyszyńskiej - opowiada Grzegorz.

Coraz częściej myśleli: A może zamieszkać na wsi? Ale oboje mieli dobrą pracę: Grzegorz w handlu, Ula organizowała eventy dla firm.

Jednak na każdej wyprawie - niby tak trochę dla żartu - szukali miejsca, gdzie mogliby zamieszkać. A tak naprawdę: zamieszkać i pracować. Bo - oboje po studiach turystycznych - zawsze mieli mnóstwo pomysłów, co chcieliby w życiu robić. Jaką firmę założyć, aby odpowiadała stylowi życia, jaki chcą prowadzić.

- W końcu to miejsce nas znalazło, a nie my je - śmieje się Grzegorz.

Bo koleżanka zaproponowała im, aby wydzierżawili od niej dom i ziemię w Dworzysku - maleńkiej wioseczce w środku lasu. Kupiła to miejsce kiedyś jako inwestycję na przyszłość. Ale wyprowadzała się z Białegostoku do Warszawy. Nie miałaby jak się tym zajmować.

Postanowili, że skorzystają z propozycji. Nie zostawili tak od razu swoich miejskich posad, nadal mieszkali w Białymstoku, a do Dworzyska tylko dojeżdżali. Ale od razu zaczęli działać. Najpierw głowami. Zastanawiali się, jak zagospodarować to miejsce.

- Podlasie ziołami stoi - mówi Ula. - I fajnie. Ale my nie chcieliśmy powielać pomysłów. Zależało nam, by się wyróżnić, by robić coś innego.

- Lawenda! Będziemy uprawiać lawendę - wymyślili wtedy. To pasowało do ich marzeń, planów. No i wbrew pozorom nawet też do miejsca, w które trafili. Bo oczywiście lawenda lubi słońce i suche powietrze. Dlatego tak niewiele osób decyduje się uprawiać ją w Polsce. Plantacje, które w naszym kraju są, zlokalizowano raczej na południowym zachodzie, tam, gdzie klimat jest jednak cieplejszy, gdzie nie ma tak wielkich wahań temperatury między dniem a nocą, między zimą a latem.

Jednak z drugiej strony lawenda to roślina, która nie potrzebuje dobrej ziemi. A te gleby, które są w Dworzysku, wysokiej klasy nie mają.

Zaczęli oczywiście od czytania książek, przeglądania internetu, telefonów do sprzedawców sadzonek. Chcieli wybrać te gatunki, które przetrwają w naszym - jednak trudnym dla tej rośliny - klimacie.

Najpierw zbadali skład gleby, potem sprawdzili pH. Okazało się, że jest OK. Zamówili więc 200 sadzonek z 20 różnych plantacji.

Sąsiad pomógł im zaorać ziemię. Ręcznie porobili pryzmy - to po to, żeby woda spływała, gdy lato okaże się zbyt deszczowe.

- Lawenda uczy cierpliwości - śmieje się dziś Grzegorz. Bo nie przykryli sadzonek agrowłókniną. Całe lato usuwali więc zielsko, które rosło jak szalone. Pomagały siostry Uli, siostrzenica Grzegorza. Wszyscy mieszkali wtedy w 25-metrowej letniej kuchni, którą udało się szybko wyremontować. Teraz mają tam pracownię. Naprawdę pachnące miejsce!

- Na szczęście początki zawsze przecież są takie, że się bardzo chce - uśmiecha się Urszula.

Jednak wtedy, pierwszego roku, okazało się, że lawenda nie daje od razu oszałamiających plonów. - Naprawdę niewiele zebraliśmy - Urszula pokazuje zdjęcia.

Potem było jeszcze gorzej. Bo gdy kupowali sadzonki, każdy z producentów zapewniał, że są one mrozoodporne. A po pierwszej zimie przetrwało niecałe 30 proc. tego, co posadzili wiosną.

- Był płacz - przyznaje dziś Ula. - Ale Grzegorz pocieszał. Mówił: Ula, zobacz, dwa najfajniejsze gatunki przetrwały - opowiada.

Zamówili więc kolejne sadzonki - właśnie tych gatunków, o których już wiedzieli, że nadają się do mikroklimatu, który u nich panuje. Przetrwały do dziś. Ciemnofioletowa, o kulistych kłosach, która zasycha na granatowo. - Goście lubią ją najbardziej - mówi Ula. I jaśniejszą, o kłosach wydłużonych i zniewalającym aromacie.

Kolejny rok był już nieco lepszy. Co prawda agrowłóknina, którą przykryli lawendę, okazała się nieodporna na słońce i musieli ją wymieniać, ale plony były już dużo bardziej okazałe. Pomóc zbierać znów przyjechała rodzina. Trzeba ściąć każdą gałązkę oddzielnie, potem wiązać je w pęczki i wieszać, by pięknie wyschły.

No a potem... czas na zastanowienie się, co z tą lawendą robić.

Zaczęli od dekoracji. Wyplatali wianki, układali bukiety, składali lawendowe różdżki. - Do dziś cieszą się one wielkim powodzeniem - przyznaje Ula. - Kto bardzo lubi zapach lawendy - może je nosić w torebce. Ale świetnie się też nadają jako zapachy do szafy.

- Pachniecie lawendą - zaczęli wtedy zauważać ich znajomi.

Postanowili, że będą zapraszać do siebie ludzi, żeby poopowiadać im o lawendzie, poczęstować lemoniadą, sprzedać swoje produkty. Najpierw reklamowali się przez Facebooka, ale szybko zauważyli, że coraz lepiej działa poczta pantoflowa. - Rodzina i znajomi coraz częściej opowiadali nam, że słyszą w mieście słowo: Dworzysk. Bo ludzie doceniali to, co robią i klimat, jaki stwarzają. I o to im chodziło.

Mieli coraz więcej pomysłów, jak urozmaicić swoją ofertę. Zaczęli robić kule do kąpieli, sole. Organizowali spotkania u siebie, warsztaty tworzenia różnych produktów z lawendy. - To wyszło tak samoistnie. Bo klienci coraz częściej pytali: a jak zrobić to, a jak tamto - opowiada Ula.

- Ula kiedyś prowadziła warsztaty plastyczne. Wie więc, na czym to polega - dodaje Grzegorz.

Trzy lata temu całkiem przenieśli się z Białegostoku do Dworzyska.

- Dobrze nam tu - mówią.

I przyznają, że mają mnóstwo planów. Już w tym roku dosadzili kolejne krzaki lawendy. - Tak, jak chcieli nasi goście, na gęsto. Żeby można było sobie zrobić piękne zdjęcie - uśmiecha się Ula.

Już za rok planują stworzyć w Dworzysku pole namiotowe. Zaczynają też przygotowywać się do remontu stodoły. Tak, żeby można było urządzić tam kameralną imprezę - dla 20-30 osób.

- W dalszej perspektywie marzy nam się taki nieduży pensjonat. Ale to trzeba postawić nowy budynek - więc jest to duża inwestycja. I miejsce, gdzie można przyjechać sobie do nas na śniadanie, na obiad - ale myślę, że tylko w weekendy - zdradza plany Grzegorz.

- No i naturalne SPA - dodaje Ula. I zaraz się reflektuje. - Może na razie poprzestańmy na tym polu namiotowym.

Choć przyznaje, że coraz to nowy pomysł przychodzi im do głowy:

- Na szczęście wszystkiego naraz się nie robi. A my mamy czas.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny