Jako sąsiedzi mamy przewagę nad przedsiębiorcami zachodnimi. Po prostu dobrze się rozumiemy.
– Mamy dobre kontakty z Rosjanami – przyznaje Antoni Stolarski, właściciel firmy Samasz. – Lubimy się nawzajem, nie ma barier mentalnych. Rosjanie są życzliwi, uśmiechnięci, przyjmują nas bardzo dobrze.
– Nie ma bariery językowej. Jesteśmy w stanie sami przygotować kontrakt i sfinalizować go – zauważa Wiera Pawluczuk, prezes OSM Hajnówka.
Jednak okazuje się, że problemy z językiem rosyjskiem ma wiele naszych firm. Brakuje zwłaszcza specjalistów znających go.
– Nie mieliśmy problemów z zatrudnieniem osób władających językiem angielski. Natomiast dużo trudniej było znaleźć osoby znające rosyjski – mówi Dariusz Sapiński, prezes Mlekovity.
Przekonujemy też partnerów wschodnich dzięki wysokiej jakości produktów i dobrej cenie.
– W ubiegłym roku sprzedaliśmy do Rosji ponad 500 ton żółtego sera – mówi Wiera Pawluczuk. – Nasze produkty nie są gorsze od zachodnich, a na pewno tańsze. Tańszy jest też sam transport.
W przypadku np. bielizny, naszym atutem jest wysoka jakość towaru, który jest produkowany w Polsce.
– Wiele zachodnich marek przeniosło produkcję do krajów z tańszą siłą roboczą, np. do Chin. Polska pozostała jednym z nielicznych państw, gdzie towar produkuje się w kraju – mówi Andrzej Kuźmicki, prezes firmy Gaia. – Chociaż nie mamy znanej, silnej marki i tak jesteśmy konkurencyjni. Bez przesady można powiedzieć, że sama metka „Made in Poland” stała się marką. To wyznacznik dobrej jakości.
Jednak przeszkód też nie brakuje i często przegrywamy z kontrahentami z Zachodu. Na przykład Samasz eksportuje maszyny do Rosji i na Białoruś. Od 10 lat sprzedaje je też na Ukrainie. Ale na większe kontrakty na razie się nie zanosi.
– Choć eksport na Wschód wciąż się rozwija, dzieje się to bardzo powoli – tłumaczy Antoni Stolarski. – Barierą do pokonania jest chociażby przekraczanie granicy rosyjskiej. Dowożenie części zamiennych, narzędzi do serwisowania, dokumentacja z tym związana to utrapienie.
Biznesmeni przyznają, że o zawiłościach w przepisach celnych można by książkę napisać.
W przeciwieństwie do zachodnich firm nie mamy w Rosji własnych fabryk.
– Problemem jest także poziom technologiczny maszyn – tłumaczy Stolarski. – Wytwarzamy za mało towarów z najwyższej półki. Nie mamy specjalistów, kadry technicznej, współpracy z uniwersytetami.
Andrzej Kuźmicki zwraca uwagę, że nie można też ubezpieczyć transakcji z partnerami wschodnimi. – W wielu krajach zachodnich już dawno powstały specjalne systemy ubezpieczeń, gwarancji rządowych – mówi.
Wszyscy przedsiębiorcy zgodnie twierdzą, że firmom polskim potrzebne jest wsparcie rządu i banków. Przykład można brać z Niemiec. Tam przy każdej wizycie rządu są obecni biznesmeni z niemal każdej branży.
Opinia
Antoni Stolarski, właściciel firmy Samasz
Nie mamy przewagi nad kontrahentami zachodnimi, którzy robią interesy z Rosjanami. Powody są różne. Przede wszystkim nie mamy na terenie Rosji własnych fabryk. Zachodnie koncerny mają tam swoje oddziały i maszyny montują na miejscu, więc mogą sprzedawać je jako produkty rosyjskie. Już od dawna myślimy o otwarciu montowni w Rosji, mam nadzieję, że uda się to w tym roku. Brakuje też banku polskiego w Rosji, który kredytowałby technikę rolniczą.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?