Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w pierwszym półroczu tego roku wartość eksportu wynosiła 76,7 mld euro. Natomiast w całym minionym roku było to 117,4 mld euro. I, jak się okazuje, nasi eksporterzy nie zwalniają tempa. Według szacunków Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych, w ostatnim kwartale tego roku eksport – liczony w euro – będzie większy o 7,9 proc. niż przed rokiem. Natomiast w wymiarze złotowym wzrośnie aż o 17,9 proc.
Jak mówi Piotr Soroczyński, ekspert KUKE, są dwie przyczyny tak znacznego wzrostu eksportu polskich towarów. Po pierwsze, zaczynają procentować inwestycje, które firmy przeprowadzały w ostatnim czasie. Zwiększyły się moce przerobowe naszych przedsiębiorstw i muszą one gdzieś lokować wyprodukowane towary. Szukają więc zagranicznych rynków zbytu. Po drugie, w tym trudnym okresie, jaki przechodzą teraz państwa europejskie, polskie firmy mogą wykorzystać pewnego rodzaju niszę. W Europie poszukiwane są bowiem towary dobre jakościowo i tańsze.
– Udaje nam się więc wejść na miejsce towarów europejskich – tłumaczy Piotr Soroczyński. – Zresztą, sytuacja taka, że Europa przeżywała spowolnienie gospodarcze, a nasz eksport rósł, zdarzyła się już parę razy.
Wnioski wyciągnięte przez eksperta KUKE potwierdza przykład białostockiej spółki SaMasz, jednego z największych w Europie producentów kosiarek. Antoni Stolarski, właściciel tej firmy szacuje, że w tym roku eksport wzrósł o 100 proc. Z czego to wynika?
– Po pierwsze, ze wzrostu produkcji o 90 proc. – tłumaczy właściciel SaMasz-u. – Procentują inwestycje, które realizowaliśmy w ostatnim czasie. Mamy biuro konstruktorskie, prowadzimy prace badawczo-rozwojowe. Dopracowaliśmy wiele naszych wyrobów.
Jak dodaje, bardzo ważne jest to, że maszyny SaMasz-u na rynku europejskim wyróżniają się niską ceną i wysoką jakością. Dlatego stają się przebojem rynkowym.
Podobnie wypowiada się Kinga Lesisz, właścicielka białostockiej firmy Kinga, produkującej bieliznę (odnotowała w tym roku 7 proc. wzrost eksportu). – Liczy się głównie to, że jesteśmy konkurencyjni cenowo – mówi. – Nasze ceny nie są tak szalone jak w Europie Zachodniej. A z tanimi wyrobami chińskimi wygrywamy jakością.
Zdaniem Kingi Lesisz duże znaczenie ma też fakt, że Polska postrzegana jest jako kraj w miarę stabilny, że nie ma takich problemów jak Grecja czy Włochy. W takiej sytuacji łatwiej układa się współpraca z zagranicznymi kontrahentami.
Kinga wysyła na eksport już prawie 47 proc. swojej produkcji. Bielizna z logo tej firmy trafia przede wszystkim do naszych wschodnich sąsiadów: na Ukrainę, do Rosji. Chętnie kupują ją też Niemcy, Szwajcarzy, Czesi, a w mniejszych ilościach nawet przedstawiciele bardziej egzotycznych państw, np. Japonii czy bogatszych krajów arabskich. SaMasz eksportuje ponad połowę swojej produkcji. Największym odbiorcą maszyn białostockiej firmy są Niemcy.
– Można szacować, że trafia tam jedna czwarta naszej produkcji. – mówi Antoni Stolarski.
Według szacunków Piotra Soroczyńskiego, struktura polskiego eksportu przedstawia się następująco – trzy czwarte towarów opuszczających granice naszego kraju trafia do krajów Unii Europejskiej. W sumie cały nasz eksport (ze względu na odbiorców) można pogrupować na cztery równe części: 1/4 trafia do Niemiec, 1/4 do krajów strefy euro, 1/4 do pozostałych krajów UE (tych, które nie są w strefie euro) i 1/4 do pozostałych państw (rozwijających się Europy Środkowej i Wschodniej oraz rozwiniętych).
– Dlatego, jeśli chodzi o eksport, to dla nas najważniejsza jest sytuacja gospodarcza w Niemczech – mówi Piotr Soroczyński.
Przyznaje, że bardzo ważnym partnerem stają się państwa wschodnie.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?