Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Edyta Bartosiewicz zaśpiewa w Białymstoku

Jerzy Doroszkiewicz
Edyta Bartosiewicz na koncercie
Edyta Bartosiewicz na koncercie MW Media
Śpiewam odkąd pamiętam, pierwsze piosenki przy gitarze powstawały już, gdy miałam 10 lat - wspomina Edyta Bartosiewicz.

Koncert w Białymstoku

Koncert w Białymstoku

Edyta Bartosiewicz zaśpiewa w Operze i Filharmonii Podlaskiej 3 listopada . Osoby, które pośpieszą się z zakupem biletów wezmą udział w losowaniu prywatnego spotkania z wokalistką.

Kurier Poranny: Może to wydawać się nieprawdopodobne, ale policzyłem, że już trzy dekady zajmujesz się śpiewaniem…

Edyta Bartosiewicz: Muzyka towarzyszyła mi zawsze i wszędzie, niczym mój najlepszy przyjaciel. W 2015 roku mija 25 lat od wydania pierwszej płyty z moim udziałem. Był to album "The Big Beat" Holloee Poloy.

Pamiętam, kiedy na początku lat 90. Wystąpiłaś w popołudniowym programie dla młodzieży z gitarą. Minęło parę miesięcy i mieliśmy "Goodbye to the Roman Candles" i płytę "Love". Jeszcze po angielsku, ale świetną - uważałaś, że trzeba śpiewać po angielsku? A co spowodowało, że zaczęłaś śpiewać po polsku i to w dodatku mądrze i przejmująco?

To wszystko działo się bardzo naturalnie. Nie wiem dlaczego, ale właśnie już do tych pierwszych piosenek układałam proste angielskie teksty. Lubiłam brzmienie tego języka w muzyce, może w pewnym sensie łatwiej było się za nim ukryć… Długo nie odczuwałam potrzeby, by pisać po polsku. Stało się to dopiero przy "Śnie". Chyba wtedy zrozumiałam, jak bardzo może mnie to zbliżyć do słuchacza, jaki rodzaj kontaktu między nami zrodzić…

Takie teksty jak "Tatuaż" czy "Zabij swój strach" były bardzo oparte na osobistych doświadczeniach?

Płyta "Sen" była przełomowa pod wieloma względami. W tekstach zawarłam swoje przemyślenia , odczucia i odważyłam się po prostu to z siebie wyrzucić. To były proste teksty, ale okazało się, że dzięki temu bardzo komunikatywne.

"Sen" sprzedał się w nakładzie 600 tys. egzemplarzy - wierzyłaś, że tylu ludzi będzie miało Twój głos na własność w domach?
Nie śniłam nawet o tym, choć tytuł płyty mógłby na to wkazywać (śmiech). To niezwykłe uczucie, gdy wiesz, że stajesz się częścią czyjegoś życia. Jednocześnie zozumiałam, jak olbrzymią odpowiedzialność biorę za swoje słowa i przekaz w ogóle.
Płyty "Szok'n'Show" , "Dziecko" i "Wodospady" ukazywały się w miarę regularnie, później nastąpiło długie milczenie. Nie tęskniłaś za estradą, reflektorami, oklaskami? "Renovatio" rozpoczyna się przejmującymi słowami "ostrożnie stawiam krok za krokiem, po omacku szukam wyjścia". Jak udało się wrócić do studia i wreszcie wydać pod koniec 2013 roku album, który potwierdza, że Edyta Bartosiewicz śpiewa jak nikt inny w Polsce?
Tak, lata 90-te były bardzo owocne, ale też burzliwe. Ciągle coś się działo. Początek XXI wieku przyniósł nowe sytuacje, z którymi musiałam się zmierzyć, w pewnym sensie nawet im poddać. To był długi okres stagnacji, kiedy nie rozumiałam, co tak naprawdę się ze mną dzieje. Nie mogłam śpiewać, głos był słaby, ja bylam coraz słabsza. Nigdy nie zrezygnowałam jednak z walki o siebie. Rozpoczął się żmudny okres pracy "u podstaw". Ten proces trwa do dziś. W 2002 roku wydałam singiel "Niewinność" i myślałam, że zaraz po nim ukaże się cała płyta. Tak się jednak nie stało. Musiało minąć 11 lat, by "Renovatio" ujrzało światło dzienne…
Właśnie kłopotami z głosem tłumaczyłaś przedłużającą się przerwę na estradzie.
Przez te 11 lat od 2002 roku wielokrotnie wchodziłam do studia i podejmowałam próby zarejestrowania wokalu do nagranych już podkładów. Głos jednak wciąż nie miał mocy, choć odnotywawałam lekką, sukcesywną zwyżkę formy. W 2013 roky przyszedł moment, gdy poczułam, że muszę zakończyć pracę nad tą płytą, bez względu na to, jak zabrzmi wokal. Potrzebowałam iść do przodu, zająć się w końcu czymś innym, nowym. Rozumiem teraz, że te długie lata walki o głos, potrzebne mi były do pewnego rodzaju transformacji, bez której nie miałabym szans w ogóle przetrwać.
Kiedy nagrania nie wychodziły, a Ty musiałaś zmierzyć się z uczuciami zaczęłaś intensywniej zajmować się synem. Jak ważne jest bycie matką w życiu kobiety?
Bycie matką zawsze było dla mnie największą wartością. Myślę sobie nawet, że może dobrze, że właśnie tak ułożyło się moje życie. Przez te wszystkie ostatnie lata, gdy tylko okazjonalnie pokazywałam się na scenie, udało mi się zbudować z moim synem więź, nawiązać porozumienie. Byłam w domu i na pewno w większym stopniu uczestniczyłam w jego życiu.
Czy Aleksy, Twój syn, słucha czasem płyt, jakie nagrała Edyta Bartosiewicz, kiedy był jeszcze malutki?
Alek nie słucha mojej muzyki. Dla niego jestem po prostu mamą.
Nie ukrywasz, że przez osiem lat potrzebowałaś psychoterapii - gdybyś dziś zobaczyła kogoś w podobnej kondycji psychicznej w jakiej byłaś po 2002 roku, podpowiedziałabyś mu natychmiastowe podjęcie terapii, zwyczajne poszukanie pomocy?
Tego rodzaju pomoc jest czasami bardzo wskazana i potrzebna, nie należy jednak do terapii nikogo zmuszać. Człowiek musi sam poczuć, że chce, że jest gotowy ją podjąć. Ważna jest też osoba samego terapeuty. To musi być ktoś, komu zaufamy, kto będzie nas inspirował i będzie umiał znaleźć drogę do naszego wnętrza.
Czy "Rozbitkowie" nie jest przypadkiem poetycką opowieścią o wypalaniu się związku, o życiu z drugą osobą z tak zwanego przyzwyczajenia?
Interpretację zawsze zostawiam odbiorcy. Nie chciałabym nikomu jej narzucać. Zawsze jestem ciekawa, jak inni interpretują moje piosenki. Ktoś powiedział, że "Rozbitkowie" kojarzą mu się z sytuacją, jaka panuje teraz na świecie. To ciekawe.
Czy faktycznie trzeba "Upaść, by wstać"?
Jest to dość sensowna kolejność zdarzeń (śmiech), ale na poważnie mogę powiedzieć, że tak akurat stało się w moim życiu. Wiem, że wiele osób utożsamia się z tym tekstem. Myślę, że tego rodzaju doświadczenia mają na celu uczynić nas lepszymi dla siebie i innych.
Miłość - istnieje? Pomaga tworzyć, żyć, czy niszczy i wypala?
E.B: Miłość to potęga. Ciężko bez niej żyć. Obdarzać nią i nie oczekiwać nic w zamian to najpiękniejsza jej postać. Niestety często staje się w naszych rękach narzędziem manipulacji. Ale to już chyba nie miłość…
A jak oceniasz po tylu latach przerwy zmiany w Polsce? Jak zmieniła się przez 10 lat?
Nasz kraj bardzo zmienił się przez te lata. To, że nie było mnie na scenie, nie oznacza, że nie obserwowałam tego procesu, że nie brałam w nim udziału. Staliśmy się bardziej otwarci na świat, poszerzyły się nasze horyzonty, już nie odstajemy tak od reszty Europy. Z drugiej strony martwi mnie postępujący konsumpcjonizm, ogromne fale emigracji, zmiany w hierarchii wartości, niestety nie zawsze na lepsze.
Na początku lat 90. Zachłysnęliśmy się polską muzyką, kilkusettysięczne nakłady płyt nie dziwiły, dziś to nie do pomyślenia. Jak sądzisz, dlaczego tak się wszystko zmieniło?
Lata 90-te były okresem potężnych przeobrażeń polityczno-gospodarczych. Wszystko rodziło się na nowo. Towarzyszył temu specyficzny klimat. Ludzie bardzo utożsamiali się z tym, co śpiewali artyści. Sprzedawały się olbrzymie nakłady płyt, pomimo ogromnego piractwa. W XXI wieku internet stał się źródłem szybkiej i łatwo dostępnej informacji. Muzykę możesz ściągnąć właściwie za darmo, ale może wykonawcy już nie mają takiego przekazu, takiego komunikatu…? A może właśnie wskutek postępującego konsumpcjonizmu ludzie wolą kupić sobie dobry ciuch, czy fajny gadżet? Zmieniły się też nośniki i mp3, tablety, smartfony wypierają dziś płyty.
Czy powstanie portali społecznościowych może ułatwić nawiązywanie kontaktów osobom nieśmiałym?
Na pewno tak, ale jednocześnie to miejsce wielu pułapek. Należy być bardzo ostrożnym, bo tego rodzaju medium tworzy warunki do nadużyć i oszustw.
Sam internet stał się taką platformą do promocji kultury. To tu są premiery płyt,, teledysków i chyba każdy, kto ma na siebie pomysł ma przynajmniej teoretycznie szansę, żeby zostać zauważonym?
Internet to potężna siła, większa niż telewizja. W jednej chwili możesz zdobyć niezwykłą popularność. Martwią mnie jednak sposoby, jakimi niekiedy się ją uzyskuje. Czasem za wszelką cenę. Nie ważne co, ważna ilość "lajków" i odtworzeń. Ludzie dają się ponieść tej spirali, wyładowują anonimowo swoje frustracje. Czyste wariactwo.
"Przestajesz się chwiać"? Edyta Bartosiewicz wraca z silnym głosem, świetnym zespołem, płytą "Love & more…" i trasą koncertową pod taką nazwą. Fani Cię kochają, a Ty jak znosisz wyrazy uwielbienia?
Moi fani przez te wszystkie lata suportowali mnie, podtrzymywali na duchu. Wiedziałam, że mam dla kogo śpiewać, do kogo wracać.
Czy artysta może istnieć bez fanów?
Wydaje mi się, że o sile sztuki stanowi jego odbiorca, ale na pewno musi być w artyście wewnętrzna potrzeba tworzenia, by dzieło w ogóle zaistniało…
Postarasz się już nie zostawiać nas na tak długo?
E.B: Moje życie ułożyło się tak, nie inaczej, ale nigdy nie chciałam Was zostawiać…
Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny