Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Edukacja seksualna. Czy w białostockich szkołach powinny być lekcje edukacji seksualnej?

sxc.hu
Nauka po europejsku: w wieku 6-9 lat dzieci uczą się o antykoncepcji, chorobach wenerycznych, prawach seksualnych, a jako nastolatkowie - czym jest polityka genderowa i masturbacja.

Lucja Orzechowska, wicedyrektorka departamentu edukacji w białostockim magistracie

Lucja Orzechowska
Lucja Orzechowska

Lucja Orzechowska

Zagadnienie edukacji seksualnej realizowane jest w ramach wychowania do życia w rodzinie. Potrzeba ewentualnego rozszerzenia tych zajęć powinna wynikać z bardzo dogłębnego i wnikliwego rozpoznania potrzeb młodzieży w ścisłej współpracy z rodzicami.

Z mojego rozeznania wynika, iż w przypadkach gdy taką potrzebę zgłaszają nauczyciele i wychowawcy, dodatkowe zajęcia realizowane są przez specjalistów, zapraszanych przez dyrektorów szkół . Ważne jest, aby tematyka wpisywała się w rozpoznaną potrzebę integralnego rozwoju osobowości ucznia i była uzgodniona z rodziną.
Wychowanie do życia w rodzinie to zajęcia szczególne, od nauczyciela bowiem wymaga się również spotkania z rodzicami, przedstawienia rodzicom do akceptacji programu nauczania, podręczników i pomocy dydaktycznych w myśl prawa rodziców jako pierwszych i najważniejszych wychowawców swoich dzieci. W białostockich szkołach prowadzą je nauczyciele, którzy zdobyli odpowiednie kwalifikacje podczas: studiów magisterskich na kierunku "Wychowanie do życia w rodzinie", na studiach podyplomowych bądź na kursach kwalifikacyjnych w Ośrodkach Doskonalenia Nauczycieli. Ponadto nauczyciele białostockich szkół posiadają wiedzę merytoryczną, potrzebną do realizacji zadania.

Zasadniczym celem wychowania do życia w rodzinie jest stymulowanie rozwoju zintegrowanej osobowości. Założenia, które zostały zapisane w podstawie programowej to zestawienie wiedzy biologicznej, medycznej, seksuologicznej, psychologicznej, filozoficznej i etycznej o człowieku w jego wielowymiarowej istocie. Znajdują się tam tematy dotyczące wychowania seksualnego np. rozwój psychose- ksualny człowieka w kolejnych fazach życia, istota seksualności człowieka i jej aspekty, tożsamość płciowa, inicjacja seksualna, antykoncepcja, AIDS, tolerancja wobec odmienności kulturowych, etnicznych, religijnych, seksualnych, przemoc i przestępstwa seksualne; możliwości zapobiegania, sposoby obrony, informacja o ośrodkach pomocy psychologicznej, medycznej i prawnej.

Od lat monitorujemy realizację zajęć wychowania do życia w rodzinie w białostockich szkołach. Z obserwacji tych wynika, że poziom oferty w ocenie specjalistów jest wysoki i zaspokaja potrzeby dzieci i młodzieży. Zdecydowanie podkreślam, że w kwestiach tak intymnych i wrażliwych wymagana jest ogromna odpowiedzialność nauczycieli i wychowawców i ogromne wczucie się w rzeczywiste i dobrze rozpoznane potrzeby młodzieży. Systemowe i za wczesne przekazywanie wiedzy w tym zakresie niesie ze sobą ogromne niebezpieczeństwo zaburzenia rozwoju młodzieży.

Małgorzata Bil-Jaruzelska, szefowa Podlaskiego Forum Równych Szans i Praw Kobiet SLD

Małgorzata Bil-Jaruzelska
Małgorzata Bil-Jaruzelska

Małgorzata Bil-Jaruzelska

Zastanawiając się nad kwestią, czy w szkole potrzebne są zajęcia z wychowania seksualnego, trzeba sobie odpowiedzieć przede wszystkim na pytanie, na czym to "wychowanie seksualne" ma polegać. Na pewno nie na prelekcjach o technikach seksualnych, czy o meandrach sztuki zakładania prezerwatywy. Wychowanie seksualne ma przede wszystkim uczyć odpowiedzialności. Wchodzenie w dojrzałość płciową jest procesem naturalnym, naturalne i normalne jest zainteresowanie seksem przejawiane przez dzieci i nastolatków. Ale będzie znacznie lepiej, jeśli będziemy o tym rozważnie rozmawiać, niż oczekiwać, że nasze dzieci same zdobędą tę wiedzę od rówieśników, z filmów i internetu. Nauka o tym, że seks to nie zabawa lub niewinna gimnastyka, że pożycie seksualne powinno wynikać z głębokiego przywiązania i uczuć. Informowanie o konsekwencjach zbyt wcześnie i zbyt intensywnie rozpoczętego życia seksualnego, o zagrożeniach chorobami wenerycznymi, o AIDS, wreszcie o niechcianej ciąży, to obowiązek wobec dzieci.

Odpowiedź na pytanie, czy edukacja seksualna jest potrzebna dostajemy niemal codziennie, czytając gazety lub przeglądając portale internetowe. Młodzi ludzie coraz wcześniej decydują się na rozpoczęcie życia płciowego, zastraszająco rośnie liczba nieletnich matek, dziś nikogo już nie dziwi 14, 15-letnia matka. Ale też przerażeniem reagujemy na doniesienia o krzywdzonych lub zamordowanych dzieciach. Jeśli na pytanie o motywację rodziców krzywdzonych dzieci odpowiadają psycholodzy, to zwykle jest mowa o ich niedojrzałości uczuciowej i emocjonalnej. Ale gdzie mogli się tej odpowiedzialności nauczyć, jeśli zarówno dom rodzinny, jak i szkoła wolały postawić na "podwórkową" edukację seksualną. TAK, rozmawiajmy z dziećmi o ich seksualności, ale rozmawiajmy mądrze - mówmy o tym, jak piękny może być seks, któremu towarzyszy miłość, a jak beznadziejne jest oszukiwanie samego siebie, że potwierdzeniem własnej wartości jest częsta i nieprzemyślana zmiana partnera.

Mówmy o tym, że dzieci są darem, który powinien być wyczekiwany i kochany, a nie stawać się życiowym kłopotem. W jednym z filmów, bohaterka mówi, że dziecko jest jak tatuaż na twarzy. Trzeba zdawać sobie sprawę, że będziemy go nosić przez całe życie, dlatego decyzja o powołaniu dziecka na świat musi być naprawdę przemyślana. Unikanie rozmów o seksualności młodych ludzi, to tania i niepotrzebna hipokryzja, to przymykanie oczu i ucieczka od trudnych tematów. Ale pamiętajmy też o konsekwencjach takiej ucieczki od rzeczywistości.

Agnieszka Rzeszewska, radna PiS

Agnieszka Rzeszewska
Agnieszka Rzeszewska

Agnieszka Rzeszewska

Według autorów zmian w edukacji seksualnej (Twój Ruch popierany przez SLD), nowy, przymusowy program od I klasy szkoły podstawowej, ma pozwolić pozbyć się niechcianych ciąż i chorób wenerycznych. Krytycy wskazują jednak, że np. w Wielkiej Brytanii, w latach 1996-2002 wzrost zachorowań na choroby przenoszone drogą płciową wynosi od 117 proc. (rzeżączka) do 571proc. (syfilis). Podobnie jest z ciążami małoletnich.

Nie mam wątpliwości co do tego, że rodzicom potrzebne jest wsparcie ze strony szkoły w umiejętnym prowadzeniu rozmów o życiu intymnym. Ważne, by pamiętać o tym co najważniejsze - relacje uczuciowe! Miłość fizyczna, to przecież zaledwie element całości, jaką jest UCZUCIE - chęć dzielenia z drugim człowiekiem trosk i radości życia.

Nie ma przepisów międzynarodowych czy UE, które zmuszałyby Polskę do wprowadzenia zajęć edukacji seksualnej - są tylko zalecenia w tej sprawie. Zalecenia te proponują edukację seksualną już od przedszkola i skupiają się na cielesności. Wg tych wskazań dla dzieci do 4 lat edukacja powinna skupiać się wokół pytań: "Co daje przyjemność? Moje ciało należy do mnie." Dzieci 4-6 letnie mają już zajmować się tematami takimi jak: "Masturbacja we wczesnym dzieciństwie. Relacje jednopłciowe. Różne koncepcje rodziny. Rozmowa na tematy seksualne." W wieku 6-9 lat - dzieci mają wiedzieć o autostymulacji, stosunku i antykoncepcji, chorobach wenerycznych, prawach seksualnych, a 10-15-latkowie - czym jest polityka genderowa i płeć biologiczna oraz seks analny i masturbacja.

Tak widziana edukacja seksualna doprowadziłaby, według mnie, raczej do jeszcze większej deprawacji młodzieży i wzrostu problemów związanych z traktowaniem relacji płciowych jako czysta fizyczność, a nie element związku między dwojgiem ludzi. Zainteresowanie sprawami seksu pojawia się przecież później niż na początku szkoły podstawowej. Dzieci mają więc prawo być dziećmi, a rodzice powinni mieć wpływ na to, czy, kiedy i jak ich dzieci będą edukowane. Gwarantuje im to polska konstytucja. Rodzice, we współpracy ze szkołą, powinni zapewnić młodzieży rozsądny sposób wkraczania w świat dorosłych i intymny, ale tak, aby przekonać ich do tego, że jest to ważny element relacji między dwojgiem ludzi, a nie tylko narzędzie do zaspokojenia pragnień fizycznych. Dlatego uważam pomysł przymusowej edukacji seksualnej od I klasy szkoły podstawowej za kuriozalny i nie do przyjęcia w naszym społeczeństwie. Nie popełniajmy tych błędów, które popełniono na Zachodzie. Zajmowanie się edukacją seksualną nie powinno przysłaniać innych, ważniejszych, nie rozwiązanych do dziś, problemów polskich i białostockich szkół!

Maciej Biernacki, radny PO

Maciej Biernacki
Maciej Biernacki

Maciej Biernacki

Dzisiaj młodzież wiele informacji o świecie pozyskuje za pomocą internetu. "Wujek Google" na każde pytanie wyświetli kilkaset odpowiedzi. Nic więc dziwnego, że w zakresie spraw płciowych wiele młodych osób szuka odpowiedzi właśnie w tym medium. Problem jednak w tym, że jakość zawartej tam wiedzy często pozostawia wiele do życzenia. Jak informują eksperci "internet i pornografia stały się dla dzieci i młodzieży głównym źródłem wiedzy o seksie". Jest to problem, przed którym staje dzisiejsza edukacja. Wychowanie do życia w rodzinie, jak nazywają to jedni czy edukacja seksualna jak woleli by to określać inni, odkąd pojawiły się w dialogu społecznym budziły mnóstwo kontrowersji.

Po jednej stronie barykady stoją ci, którzy sądzą, że treści tam zasłyszane mogą zdeprawować młode umysły. Niektórzy przytaczają badania, wg. których po wprowadzeniu wychowania seksualnego, znacząco wzrósł współczynnik nastoletnich matek. Inni zwracają uwagę na zwiększenie ilości chorób wenerycznych wśród młodzieży. Są też ci, otwarcie mówiący, że z powodów etyczno-moralnych nie wyobrażają sobie współżycia przedmałżeńskiego, ani stosowania środków antykoncepcyjnych, dlatego nie widzą potrzeby by o tym uczyły się ich dzieci. A jeśli już miałyby się uczyć to najlepiej by było to coś w duchu etyki katolickiej z naciskiem na naturalne metody planowania rodziny - jak kalendarzyk, czy też model Craitona.

Druga strona barykady uważa za normalne przedmałżeńskie stosunki seksualne i nie ma nic przeciwko wszelkim dostępnym metodom antykoncepcyjnych.

Zajęcia z "Wychowania do życia w rodzinie" odbywają się w białostockich szkołach od 1999 roku i akurat byłem chyba pierwszym rocznikiem (licealnym), który miał szansę w nich uczestniczyć. Moje doświadczenia są raczej śmieszno-straszne. Starsza pani od matematyki przez większość zajęć mówiła nam, że seks to grzech i nie wolno nam tego robić, a używanie prezerwatywy to grzech ciężki i kto jej będzie jej używał ten w piekle skończy. Oczywiście większość klasy (16-17 lat) ze śmiechem przyjmowała te "mądrości" i z tego, co udało mi się dowiedzieć dzisiaj te zajęcia przebiegają zupełnie inaczej.

Moim zdaniem najważniejsze jest to, by prezentować różne poglądy na dany temat bez ideologicznej naleciałości, bez oceny. Osoby prowadzące zajęcia nie powinny być ideologicznymi czy religijnymi "talibami". Powinny z dystansem i otwartością móc wysłuchać każdego pytania by rzeczowo na nie uczniowi odpowiedzieć.

Dzięki temu w moim przekonaniu uczniowie będą zadawali pytania, które faktycznie ich nurtują bez strachu, że za chwilę zostaną z tego powodu negatywnie ocenieni. Dzięki temu "wiedza z internetu" będzie mogła być gdzieś zweryfikowana i omówiona.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny