Dzików w Puszczy Knyszyńskiej nie brakuje, ale nie zawsze na miejsce do ż(r)ycia wybierają sobie zagrodę cżłowieka. Dlatego Maciej Łukaszewicz postanowił sam sprowadzić je pod swoją lesńiczówkę.
- Dziki mam od jesieni. Trzymam je na półhektarowej, ogrodzonej działce. Początek był taki, że kupiłem trzy loszki i odyńca z hodowli od znajomego z myślą o tym, żeby je rozmnożyć dla własnej satysfakcji - tłumaczy leśniczy.- Mam tę hodowlę pod nadzorem powiatowego lekarza weterynarii, ale tylko z przeznaczeniem do sprzedaży, ewentualnie do dalszej hodowli.
Żyć.. jak dzik z psem
To oznacza, że Łukaszewicz nie będzie zjadał swoich dzików. Za to wykorzysta je do szkolenia psów myśliwskich.
- Kombinowałem też tak, żeby było można trenować psy myśliwskie. Najbliższa taka zagroda do trenowania psów jest za Augustowem. Jeździłem tam, żeby zobaczyć jak to jest zrobione - wyjaśnia Łukaszewicz. - Kynologia u nas jest mocno rozwinięta. Jest duże zapotrzebowanie w Polsce na takie miejsca, gdzie można pokazać psu jak wygląda, jak pachnie dzik.
Edek i jego załoga
W swojej zagrodzie leśniczy ma wydzielone miejsce dla całego stada, które skąłda się z trzech loch, szesnastu wrchlaków i odyńca.
- Każdy z większych dzików ma swoje imię - opowiada Łukaszewicz. - Największy odyniec ma na imię Edek. Jest raczej nieufny. W poprzedniej hodowli jadł z ręki. Teraz jest duży i niebezpieczny. Waży już ponad dwieście kilogramów. Dwie loszki mają takie same imiona: Chrumcia. Jedna urodziła jedenaście młodych, a druga sześć.
W zagrodzie jest też wydzielone miejsce dla tych dzików, które wymagają odseparowania. Teraz jest w niej jedna z samic, która pochodzi z innej hodowli niż pozostałe. Stado nie chce jej zaakceptować. Wcześniej przez dwa tygodnie Łukaszewicz przetrzymywał tu Edka.
- Po narodzinach warchlaków tak się za nimi uganiał, że jednego z nich rozdeptał - tłumaczy opiekun dziczego stada.
Edek w ogóle jest szefem absolutnym. Nie znosi żadnego sprzeciwu ze strony członków swojego stada. To on ma prawo do najlepszych kąsków. Jeżeli któreś z dzików wejdzie mu w drogę, ostro potrafi go strofować. Nie ważne czy to jest samica czy młode.
- On tutaj jest największy i najsilniejszy. Tak samo jest w naturze. Odyniec ma niepodzielna władzę - twierdzi Łukaszewicz. I nawet on, jako właściciel hodowli, boi się wchodzić bezpośrednio na teren Edka.
- Moje dziki, jak je kupowałem, miały ponad rok. Trudno już oswoić takiego dzika. Pomimo że są hodowane, są dzikie. Sam nie wchodzę do ich zagrody bezpośrednio. Mam tylko zaprzyjaźniona jedną loszką, do której mogę wejść spokojnie - opowiada leśniczy i dodaje: - Można przez siatkę pogłaskać małe dziczki.
Człowiek może zjeść wszystko, a dzik?
Żeby utrzymać taką gromadkę, trzeba zadbać dla niej o pożywienie.
- Dziki jedzą podstawowe zboża: kukurydza, owies, pszenica, pszenżyto, trawa. Czasami trzeba dać im tez witamin - infromuje Łukaszewicz. - Wszyscy moi sąsiedzi po skoszeniu swoich trawników, wrzucają trawę do zagrody dzików. Przychodzą tutaj też miejscowi, niektórzy co drugi, co trzeci dzień, siadają sobie na ławeczce naprzeciw zagrody i oglądają dziki. Często przynoszą jakiś chlebek, którym je karmią. Ja tego nie zabraniam, bo dzik jest na tyle inteligentny, że nie zje tego, co nie może zjeść. Nie tak jak człowiek.
Dzik to stworzenie nieśmiałe, ale...
- Dzik z reguły ucieka od człowieka - twierdzi leśniczy. - Ma bardzo dobry węch. Słuch też niezły. Wzrok raczej kiepski, chociaż różnie z tym bywa. Czasami myśliwy próbuje go podejść, a dzik to wyczuwa. Ma jakiś szósty zmysł.
W Puszczy Knyszyńskiej jest sporo dzików. Mają tu świetny teren do życia. Trzeba nadepnąć wprost na dzika, żeby poczuł się zagrożony i zaatakował człowieka.
- Agresywna może być też locha z młodymi, ale to bardziej dzieje się na zasadzie postraszenia przeciwnika. Oprócz człowieka, dzik ma też innych wrogów. Warchlaki są zjadane przez wilki, rysie i lisy. Borsuk też nie pogardzi małym dzikiem - dodaje Maciej Łukaszewicz.
... potrafi zabić i zjeść
No, ale jak się okazuje, dzik święty nie jest i lubi odżywiać się nie tylko żołędziami czy zbożem.
- Chętnie poluje na sarny, bo sam jest wszystkożerny. Je mięso, padlinę. Młode sarny też padają bardzo często jego łupem. Często ludzie o tym nie wiedzą - uważa Łukaszewicz. - Tak jak zresztą z samym bocianem, który jest chyba największym drapieżnikiem, zaraz po człowieku, w Polsce. Zabija też zające. Potrafi też zatłuc małą sarnę.
Zwierzęta fajne są
Przy hodowli dzików pomagają leśniczemu jego dwie córki Karolina i Marta, które nieraz podrzucą zwierzakom coś do jedzenia. Czasami też trzeba zadbać o to, by w bajorku, które znajduje się w zagrodzie, nie zabrakło wody. Dziki uwielbiaja błotne kąpiele.
- Podobają się nam te dziki. Codziennie do nich przychodzę - mówi Karolina. - Nie mam jakiegoś ulubionego dzika, bo jest ich dużo i nie mogę zawsze każdego rozpoznać.
Dziewczyny mają w domu prawdziwy zwierzyniec, bo oprócz Edka i jego stada, są tu jeszcze i psy, i koty, i chomika.
- Czasami znajomi zazdroszczą nam tego, że mamy tyle zwierząt - twierdzi Marta i dodaje: - U nas nawet pies z kotem dobrze żyją, chociaż chomik z kotem już nie.
- A piesek z dzikami to sobie nawet buzi dają - wtrąca Karolina.
Jednak Łukaszewicz nikomu nie radzi, by próbował w podobny sposób pieścić jego stado.