Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzieci wojny uczą się w Białymstoku

Aneta Boruch [email protected] tel. 85 748 96 63
Aishat Tepsaeva wraz z bratem Arbim chodzi do zerówki dla dzieci uchodźców w białostockiej szkole podstawowej nr 47 – oboje są tu bardzo lubiani. Bardzo lubi śpiewać piosenki w swoim ojczystym języku i tańczyć czeczeńskie tańce – właśnie zdobyła za nie wyróżnienie w konkursie.
Aishat Tepsaeva wraz z bratem Arbim chodzi do zerówki dla dzieci uchodźców w białostockiej szkole podstawowej nr 47 – oboje są tu bardzo lubiani. Bardzo lubi śpiewać piosenki w swoim ojczystym języku i tańczyć czeczeńskie tańce – właśnie zdobyła za nie wyróżnienie w konkursie. Wojciech Wojtkielewicz
W białostockich szkołach uczy się 73 dzieci uchodźców. Miasto jest jednym z największych ośrodków edukacyjnych dla tej grupy uczniów. Nasze rozwiązania dotyczące edukacji i opieki nad uchodźcami podawane są za wzór innym.

Aishat Tepsaeva ma sześć lat. Razem z rodzicami i rodzeństwem przyjechała do Polski w październiku 2013 roku z Groznego.

Zarówno Aishat jak i jej brat Arbi chodzą do zerówki dla dzieci uchodźców przy Szkole Podstawowej nr 47 im. Jana Klemensa Branickiego w Białymstoku. Dzieci są bardzo chętne do nauki i lubią przychodzić do szkoły. Doskonale integrują się z uczniami polskimi. Szczególnie dziewczynka lubi wykonywać prace plastyczne, śpiewać piosenki w swoim ojczystym języku i tańczyć czeczeńskie tańce. 13 listopada Aishat wzięła udział w miejskim konkursie patriotycznym pt. Kocham swoją Ojczyznę - zaśpiewała utwór czeczeński i zatańczyła. Dostała za to wyróżnienie.

Aishat jest starsza od Arbiego więc otacza opieką brata. Słabo jeszcze mówi po polsku, ale bardzo stara się powtarzać za nauczycielką różne krótkie wierszyki, rymowanki, literki.

Sześcioletnia Zarema z Groznego przyjechała do Białegostoku z rodzicami pół roku temu. W Czeczenii rodzice mieli problemy z władzą. W Polsce czują się bezpiecznie, a dzieci mogą spokojnie chodzić do szkoły.

- Bardzo lubię szkołę i swoją panią - opowiada Zarema. - W klasie rysujemy, piszemy literki, bawimy się i jemy smaczne rzeczy.

- Lubię tu przychodzić, bo koleżanki i koledzy są fajni - dodaje jej kolega z klasy Khadizhat.
Mały Bislan zaczął chodzić do szkoły niedawno, dlatego na zajęcia przychodzi też pomagać mu i opiekować się nim jego siostra Zarema.

Wyjątkowa zerówka

Tak wygląda codzienność w klasie pięcio- i sześciolatków z Czeczenii, działającej w białostockiej szkole podstawowej nr 47. To dzieci cudzoziemców, którzy w Białymstoku czekają na rozpatrzenie wniosków o nadanie statusu uchodźcy. Tę jedyną w swoim rodzaju klasę prowadzi od dwóch lat Anna Biryło. Od września pomaga jej nauczycielka wspierająca - Bella Khunkerova, która rok temu przyjechała do Polski z Groznego.

- To trochę inna praca, niż w polskiej zerówce - opowiada Anna Biryło. - Dzieci są fajne, chętne do nauki. Choć trudności też nie brakuje, bo z wychowaniem, kulturą są nieco na bakier. Dlatego wkładamy w to dużo pracy wspólnymi siłami, tłumaczymy różne rzeczy. I jakoś przynosi to efekty.

- Staram się pomagać pani Ani, spełniam rolę tłumacza pomiędzy nią a dziećmi - mówi Bella Khunkerova. - Bardzo dobrze się tu czuję, koledzy nauczyciele są mili, a pani dyrektor bardzo pomocna.

Dzieci uchodźców często trafiają do szkoły bezpośrednio po przyjeździe do Polski. I nauka języka spada często na nauczycieli w szkole. Dobrze, jeśli mały przybysz zaczyna naukę od zer

Dzieciństwo w okopach, z karabinem przy głowie

Halina Hapunik, dyrektorka białostockiej szkoły podstawowej nr 47 Czeczenami zajmuje się od 2001 roku. Wtedy jeszcze nikt tego nie robił, nie było żadnych dokumentów, ustaw, uchwał, które obligowałyby dyrektorów do przyjmowania takich dzieci do szkoły. Teraz wszystko już się poukładało.

Na początku problemów było mnóstwo. Trzeba było nie tylko uczyć dzieci, ale też zajmować się całymi rodzinami, pomagać im w ułożeniu sobie życia na obczyźnie. Bo najczęściej trafiali tu bez najpotrzebniejszych rzeczy codziennych. Dlatego to szkoła prowadziła zbiórkę mebli, lodówek, odzieży czy podręczników.

- Podziwiam swoją radę pedagogiczną, która postanowiła, że będzie wspierać Czeczenów - mówi Halina Hapunik. - To nauczyciele tłumaczyli rodzicom polskich dzieci, że tamci przyjechali z kraju, który przeżywa traumę wojenną, że musieli uciekać.

Początkowo dzieci czeczeńskie były bardzo nieufne, bo większość swojego dotychczasowego życia spędziły w okopach, z karabinem przystawionym do głowy.

- Dlatego zwłaszcza wtedy, ale teraz też potrzebna jest im pomoc psychologiczna, bo one nie rozumieją, że w Polsce jest spokój, że my nie mamy złych intencji w stosunku do nich i że chcemy im wyłącznie pomóc - opowiada o swojej pracy Halina Hapunik. - To są dzieci wojny. Na początku było straszne: nie można było do nich podejść, zbliżyć się, bo były przekonane, że ktoś chce im zrobić krzywdę.

- Reagowały agresją w stosunku właściwie do wszystkich - wspomina Marlena Sokół, wicedyrektorka SP 47. - Ale teraz już nie widać tego. Oczywiście, konflikty zdarzają się, jak zawsze między dziećmi. Traktujemy je prostu jako nasze dzieci. Zwłaszcza, jeśli chodzą do nas od małego, to jest naprawdę fajnie.

Dyrektorka SP 47 za duże osiągnięcie uważa utworzenie zerowej klasy czeczeńskiej. - Jeśli uczą się w niej przez rok, to sprawniej posługują się językiem polskim - tłumaczy Halina Hapunik. - I są lepiej przygotowane do normalnej nauki w klasach wyższych. To trafiony pomysł.

Musimy żyć obok siebie

Większość Czeczenów uciekła z kraju, bo mieli dość życia w nieustannej wojnie i zagrożeniu.

- U nas nie jest spokojnie - mówi Isa Nikhanov, który przyjechał z Groznego. - Tam nie da się normalnie żyć z dziećmi. W Polsce jesteśmy bezpieczni.

Po wielu latach mieszkania w Polsce i Białymstoku uchodźcy czeczeńscy stopniowo stali się bardziej ufni i otwarci.

- Teraz rodzice przychodzą do nas, zwierzają się, opowiadają o swoich problemach i proszą nawet o załatwienie pracy - opowiada Marlena Sokół, wicedyrektorka SP 47.

W swoim czasie w SP 47 pracowała już nawet sprzątaczka pochodzenia czeczeńskiego. Ale gdy jej syn dorósł, pojawiły się problemy, bo był zdegustowany, że nie może utrzymać matki. Taka odmienna mentalność tamtego kręgu kulturowego.

A uczniowie - uchodźcy na przestrzeni lat zdążyli błysnąć różnymi uzdolnieniami.

- Mamy już laureatów konkursów spośród dzieci czeczeńskich: z języka rosyjskiego, matematyki - opowiada dyrektor Hapunik.

Żeby uchodźcy stali się takimi samymi uczniami i mieszkańcami, jak wszyscy inni, dużo pracy trzeba też było włożyć w oswojenie białostoczan z tą grupą. W szkole było wiele spotkań z rodzicami - Polakami, prezentacje innych kultur, wspólne tańce, wigilie, Mikołaj. Wszystkie te działania sprawiły, że rodzice dzieci polskich powoli zaakceptowali, że ich kolegami w klasie są mali Czeczeni. Do takiej otwartości z pewnością przyczynił się też fakt, że szkoła współpracuje z wieloma placówkami praktycznie z całego świata: z Turcji, Hiszpanii, Włoch, Danii, Anglii, Chorwacji. Dzieci z tych krajów przyjmowane są w rodzinach białostockich.

- I tak ta żywa wielokulturowość u nas działa - refleksyjnie mówi Halina Hapunik. - Zwłaszcza w Białymstoku nie możemy mieć urazów do innych nacji. Tu przecież zawsze obok Polaków byli Tatarzy, Żydzi, Rosjanie, Białorusini. A teraz granice się otworzyły i musimy żyć obok siebie w zgodzie.

Wzorcowe miejsce: Białystok

Liczba czeczeńskich dzieci w szkołach jest płynna. Jedne rodziny przyjeżdżają, inne wyjeżdżają. Białystok to często dla nich tylko przystanek na drodze do lepszego życia. A poza tym mieszkają nie tylko w ośrodku dla uchodźców, ale także w prywatnych mieszkaniach na różnych osiedlach. Ale wciąż to Białystok jest jednym z największych ośrodków edukacyjnych dla dzieci cudzoziemców, objętych procedurą uchodźczą. W sumie obecnie jest około 15 rodzin czeczeńskich na mieście. A około 40 mieszka w ośrodku dla uchodźców, znajdującym się przy ulicy I Armii Wojska Polskiego. Oprócz tego jest także jedna rodzina z Ukrainy i jedna z Mołdawii.
W tej chwili uczy się u nas 73 młodych Czeczenów. Chodzą do SP 19, 26 i 47. A także do gimnazjów nr 4, 9 i 16.

- Dzieci trafiają do szkół najbliższych w rejonie albo do tych, które lubią - mówi Joanna Sawicka, kierownik ośrodka dla cudzoziemców w Białymstoku. - W ośrodku doradzamy rodzicom co zrobić, żeby dziecko zostało przyjęte do szkoły. Kupujemy wyprawki, bilety autobusowe, robimy fotografie do legitymacji. I pomagamy we wszystkich drobnych sprawach, aby dzieci mogły podjąć naukę.

Przez te lata Białystok wyrobił sobie opinię miejsca wzorcowego, jeśli chodzi nie tylko o organizowanie edukacji dla dzieci, ale w ogóle opiekę nad cudzoziemcami.

- Już ponad sześć lat temu pokazywaliśmy innym miastom Białystok jako świetnie zorganizowane miejsce, ponieważ wtedy był zorganizowany pilotażowy program integracji cudzoziemców w województwie podlaskim - mówi Ewa Piechota z Urzędu do Spraw Cudzoziemców. - To była pierwsza taka inicjatywa. A wypracowane wtedy mechanizmy współdziałania do tej pory procentują. Dlatego w Białymstoku te sprawy mają się naprawdę dobrze. Cenne jest to, że w pracę ze środowiskiem uchodźców zaangażowanych jest zarówno wiele instytucji publicznych, jak i organizacji pozarządowych. Taka współpraca pozwala nie tylko zapobiegać problemom, ale też integrować uchodźców z lokalną społecznością.

Oczywiście, są różne problemy, związane z życiem codziennym. - Dzieci trzeba przystosować do chodzenia do szkoły, są kłopoty z frekwencją - opowiada Joanna Sawicka. - Zdarzają się konflikty na tle narodowościowym. Ale problemy są od tego, by je rozwiązywać.

- Myślę jednak, że nie jesteśmy krajem, który im na dłuższą metę pomoże - dzieli się refleksją dyr. Halina Hapunik. - Oni marzą o wyjeździe do Anglii, Holandii czy Irlandii. Tam świadczenia socjalne na dzieci są o wiele wyższe niż w Polsce. Ale póki są u nas, musimy im ułatwić życie. To jest nasz obowiązek.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny