Dorota Rusiłowicz: Urzędy powinny być służebne dla ludzi - rozmowa z radną

Kurier Lokalny: W jaką stronę podąża rozwój Supraśla? Czy to jest odpowiedni kierunek?

Dorota Rusiłowicz: Generalnie chciałbym, żebyśmy nie popadali w paranoję, jeśli chodzi o ten rozwój. Żebyśmy w takim owczym pędzie nie gonili za światem i nie zgubili tego, co jest sensem Supraśla.

A co jest jego sensem według Pani?

- W zasadzie taka wizja Supraśla jest zawarta w programie rozwoju lokalnego. Ona jest dobra. Chodzi w niej o wspomaganie rozwoju społeczno-gospodarczego w oparciu o wartości kulturowe i zasoby tego, co w Supraślu jest najpiękniejsze, czyli walory Puszczy Knyszyńskiej i doliny Supraśli, naszej rzeki, gdzie chociażby w ostatnią niedzielę były tłumy ludzi, bardzo pięknie, życzliwie witających się. To jest właśnie to, co jest naszym największym skarbem - taka cisza, spokój, prostota życia. To jest taki zamysł stwórcy. Ja tak to widzę (może nieco inaczej niż inni). Tego zatracić nie możemy.

Jednak samą natura wyżyć się nie da. Jak wspominali ostatnio członkowie Stowarzyszenia Puszcza Knyszyńska, trzeba lepiej wspomagać rodzimy biznes, żeby Supraśl stawał się miastem jeszcze lepszym, mogącym zapewnić pracę swoim mieszkańcom.

- Jeżeli chodzi o pracę, to nie wiem czy to będzie takie możliwe, żeby wszyscy mieszkańcy znaleźli w Supraślu pracę. Natomiast kapitał społeczny, jaki mamy w Supraślu, naprawdę mamy duży i ważne jest, żeby ten kapitał (stowarzyszenia, przedstawiciele mieszkańców, firm działających na terenie naszego miasta) włączać do opracowywania takich różnych programów (to nie powinny być dokumenty leżące na półce tylko po to, żeby były).

Wówczas będzie można liczyć na współpracę podczas realizacji tych strategii, bo ci ludzie, jeżeli są jej współautorami, mają silniejszą motywację do wdrażania wyników tej współpracy i stają się jej naturalnymi rzecznikami. Nie chodzi o to, żeby urząd coś wymyślił, a mieszkańcy patrzyli na realizację tego. Tu być może jest jakiś dysonans w tworzeniu tych strategii, a później w ich realizacji.

Pani też podkreśla, że natura to jeden z największych skarbów Supraśla. A ona przyciąga też turystów. Czy, zdaniem Pani, jest ich w Supraślu wystarczająco? Czy mogłoby być ich więcej?

- Żeby nadal zachować spokój i ciszę, to nie może być tych turystów za dużo. Kazimierzu Dolny, gdzie bywałam i gdzie jest dużo tych turystów, traci trochę na uroku. Natomiast można by trochę więcej ludzi do Supraśla "przygarnąć" na podstawie promocji, o której była mowa ze strony stowarzyszeń. Ta promocja powinna być skierowana na zewnątrz naszego miasta w okręgu naszego Podlasia. To najlepiej odbywa się na zasadzie promocji, informacji bezpośredniej, takiej poczty pantoflowej wśród znajomych.

A czy obecna promocja Supraśla w Internecie, mediach jest wystarczająca?

- Nie, myślę, że to jest za mało. Myślę, że urzędy powinny być służebne dla ludzi. Powinny być opisane procedury obsługi klientów, możliwości inwestowania, ale nie można też wprowadzać nikogo w błąd, mówiąc, że są duże możliwości, kiedy są na przykład nieuregulowane stosunki własnościowe, bo to może być zniechęcenie tych zainteresowanych.

A jakie ma Pani życzenia świąteczne dla Czytelników "Lokalnego"?

- Kluczem do rozwoju naszego miasta nie są żadne programy. Każdy tworzy swoją rzeczywistość, poprzez którą jest właśnie ten rozwój. I w moim przekonaniu, z tych dążeń zwykłych ludzi, którzy realizują swoje plany, ambicje z pożytkiem dla nas wszystkich następuje rozwój Supraśla. I z okazji świąt wielkanocnych życzę właśnie, ażbyśmy wszyscy mieli wiele planów, które, myślę, powoli się zrealizują. Życzę też dużo cierpliwości, wiary w siebie i całą ludzkość, dużo zgodności i otwartości na innych. I wtedy będzie lepiej.

Dziękuję za rozmowę.