Kurier Poranny: Czy decyzja Jagiellonii o nieprzedłużeniu z Tobą kontraktu była zaskoczeniem?
Dariusz Jarecki: Nie, spodziewałem się tego. Kiedy piłkarzowi kończy się umowa i grywa rzadko w pierwszej drużynie, to należy przypuszczać, że klub zrezygnuje z jego usług. Miałem więc czas, żeby oswoić się z myślą, że odejdę z Jagi. Może to i lepiej, że ta wiadomość nie spadła na mnie nagle. Łatwiej było ją przyjąć do wiadomości.
Masz do kogoś pretensje?
- Absolutnie, nie. Wszystko odbyło się z klasą. Porozmawiałem z trenerem, to on mi przekazał tę wieść, podaliśmy sobie ręce i rozstajemy w zgodzie. Dlaczego miałbym mieć pretensje? Niczego nie żałuję, pobyt w Białymstoku był bardzo udany, rozwinąłem się tutaj piłkarsko. Miasto, klub, kibice, wszystko było cudowne, mogłem grać w ekstraklasie i osiągnąć wielki sukces, czyli zdobyć Puchar Polski. Tego, co zdarzyło się w Bydgoszczy nie zapomnę do końca życia.
Ale nie będziesz miał okazji do występów w europejskich pucharach. Nie szkoda Ci tego?
- No tak, to byłoby też coś pięknego. Ale w życiu nie można mieć wszystkiego. Na pewno będę śledził pucharową przygodę moich kolegów i ściskał za nich kciuki.
Nie masz sobie, nic do zarzucenia? Zrobiłeś wszystko, co się dało, by zostać w Jadze?
- Jagiellonia z każdą rundą staje się coraz silniejsza i w końcu zabrakło w niej dla mnie miejsca. Ale zostawiłem tu sporo zdrowia, walczyłem jak umiałem najlepiej. Doceniła to drużyna, trener, działacze, no i kibice. Wielu mówiło mi, że trzymają za mnie kciuki, by umową została przedłużona i bardzo im za to dziękuję. To wszystko pokazuje, że zostałem doceniony. A życie piłkarze już takie jest, że czasami trzeba zmienić otoczenie.
Odchodzisz, jako najstarszy stażem jagiellończyk. Jakbyś podsumował te trzy lata?
- Bardzo pozytywnie. Szczególnie zakończony właśnie sezon, w którym oprócz zdobycia Pucharu Polski udało nam się odrobić minus dziesięć punktów i utrzymać się w lidze, był bardzo udany. Wcześniej, przy wymianie prawie całego składu, udało mi się zostać w kadrze. To też spory sukces.
Życie toczy się jednak dalej. Jakie masz najbliższe plany?
- Chcę jak najszybciej pozamykać swoje sprawy w Białymstoku. Potem z żoną i dzieckiem przeniesiemy się do teściów pod Łęczną i tam będę czekał na rozwój wypadków.
Masz już jakieś konkretne oferty zatrudnienia?
- Rozmowy są, ale za wcześnie jeszcze, by cokolwiek upubliczniać. Mój menedżer trzyma rękę na pulsie. Obiecał mi, że na pewno nie zostanę bezrobotny w nowym sezonie. Wierzę, że właśnie tak będzie.
Masz zamiar wracać do nas?
- Jeśli tylko będzie taka okazja. To piękne miasto i wspaniali ludzie i tę opinię podziela też moja żona. Liczę, że uda mi się kiedyś obejrzeć mecze Jagi na trybunach i odwiedzić kolegów w szatni. Nie mówię żegnam, a do zobaczenia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?