Zmartwiałam się nieco, bo można by mniemać, że oto naszych Internautów, ktoś przymusza, żeby wbrew swojej godności ruszyli kupować niemieckie majtki? Przecież secondhandy mają u nas długa tradycję i wydawało mi się , że koniunkturę na nie utrzymuje raczej sytuacja socjalna ich klientów. Niewesołe to i jeśli uderza w polską godność, to chyba bez względu na narodowe pochodzenie wiszących tam ciuchów? A poza tym, jeśli to chłam i oburzająca praktyka zaśmiecania naszego kraju, to wystarczy tam nie chodzić na zakupy i śmietnikowy biznes sam się zwinie z podkulonym ogonem. Czy musimy w tej sprawie uderzamy w nuty honorowo-patriotyczne z tendencją nakazową?. Zamknąć! Nie wpuszczać! Dać odpór niemieckim majtkom!
Tym bardziej, że popularność ciucholandów wynika także ze skłonności myśliwskich klientów (albo raczej głównie klientek). Bo upolowanie w takim obiekcie za kilka złotych ubrania, niejednokrotnie z dobrego materiału czy o fasonie, w którym po drobnych przeróbkach można wymiatać na salonach, to niezła frajda. Oczywiście, fajniej byłoby to robić tylko z pobudek snobistycznych niż socjalnych. Tak jak w warszawskich secondhandach czy w londyńskim Camden Town - w dziesiątkach sklepów vintage czy charity. To oczywiste.
Wiem, teraz mogą się podnieść głosy, że jestem tendencyjna, bo pracuję „w niemieckiej gazecie”. Taki argument usłyszał redakcyjny kolega, gdy poszedł robić relację z manifestacji przeciwko obecności imigrantów w Polsce, a zwłaszcza w Białymstoku. Jeden z uczestników odmówił mu wypowiedzi. Co powinien w tym momencie zrobić nasz dziennikarz? Zaśpiewać rotę? Pogonić niemiecki kapitał? Ale historia „Porannego” zaczęła się od polskich właścicieli, potem byli Norwegowie, dalej Anglicy, a teraz są Niemcy. Bo kapitał jest globalny, jeden słabszy, drugi mocniejszy. Może boleć, ale systemy nakazowe w ekonomii nie bardzo się sprawdzają. Ja, jako patriota zakupowo-ekonomiczny wszędzie, gdzie jestem szukam nabiału podlaskich firm; do Warszawy śmigam busami podlaskich pracodawców; wychwalam i promuję każdy przejaw innowacyjnego myślenia w regionie i opowiadam tyle dobrego o naszych przedsiębiorcach, że gdy jestem tam, skąd pochodzę, to mi mówią, że jestem bardziej podlaska od Podlasian. Cieszą mnie sukcesy podlaskich majtek i biustonoszy na paryskich wybiegach, ale gdy mam sięgać po odzież używaną to nie uwłacza mi niemiecka. Po prostu żadna bielizna używana mi nie pasuje i decyduje o tym higiena, a nie narodowa histeria. Przepraszam - historia. Ale gdy ktoś uzna, że chce niemiecki towar wyprać w polskim proszku, to trudno. Nie będę mu przypominać, kto wygrał wojnę! Będę promować podlaskie, innowacyjne firmy, które wygrywają z konkurencją, a forum i tak poleci wtedy hejtem, że to wredni wyzyskiwacze.
Mieszkamy w kraju, gdzie polskie firmy nazywają się Gino Rossi, House, Simple czy Reserved przede wszystkim dlatego, że ich klienci bardziej wierzyli w niepolską jakość. Z tymi nazwami czuliśmy się obywatelami świata. Teraz nam poszło w drugą stronę. I to z rozmachem. Mocno trafnie, moim zdaniem oczywiście, pokazuje to - lajkowany masowo - żart rysunkowy: dwaj Krzyżacy wsparci o miecze patrzą z dystansu na kotłujące się w oddali polskie wojsko i pytają ze zdziwieniem: Zaczęli bez nas?
Gdyby jakikolwiek Internauta był zmuszony do kupowania niemieckich majtek, naprawdę nadal może liczyć na naszą interwencję - wskażemy źródło zakupu brytyjskich, norweskich, a nawet polskich.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?