Tomasz Niechoda, nauczyciel z Lublina i miłośnik białowieskich dębów, w styczniu przyjechał do Białowieskiego Parku Narodowego. Chciał odnaleźć potężny dąb, o którym słyszał od parkowych strażników.
- Było zimno i wietrznie - opowiada "Kurierowi Hajnowskiemu " pan Tomasz. - Brnąłem po kolana w śniegu. Robiłem to ostrożnie, bo dzień wcześniej załamał się pode mną lód w olsie i wpadłem po kolana w wodę. Przy minus piętnastu stopniach poczuć w butach wodę, to wątpliwa przyjemność.
Jak mówi, nie wiedział wtedy jeszcze, że poszukiwany przez niego dąb stoi przy ścieżce do uroczyska Łagiery. W miarę zbliżania się do dębu, coraz lepiej widział jego potężny pień.
- Już wówczas uświadomiłem sobie, że jest to okaz wyjątkowy, choć nie należy do czołówki białowieskich dębów pod względem obwodu pnia. Drzewo to jednak ma piękną kolumnę, strzelającą w górę na blisko 30 metrów i ładną nad wyraz symetryczną koronę - opisuje dąb pan Tomasz.
Poszukiwania
Przyrodnik z Lublina dopiero po pewnym czasie skojarzył, że to właśnie ten okaz, który 80 lat temu sfotografował i opisał Jan Jerzy Karpiński, wieloletni kierownik Białowieskiego Parku Narodowego i badacz puszczańskiej przyrody.
Zdjęcie dębu umieścił w wydanej w 1930 roku książce pt. "Puszcza Białowieska i Park Narodowy w Białowieży". Podpis pod zdjęciem informował, że oglądamy 350-letni dąb o obwodzie 460 cm (pierśnicy) i wysokości 37 metrów z 370. oddziału Parku Narodowego.
- Profesor zrobił zdjęcie od strony południowej - kontynuuje Tomasz Niechoda. - Ale to drzewo praktycznie z każdej strony jest bardzo fotogeniczne. Zmierzyłem je precyzyjnie. Okazuje się, że dąb jest wyższy, ma ponad 40 metrów wysokości, a obwód jego pnia wynosi 580 cm. Zatem z legendarnym już "Maćkiem" zajmuje ex aequo pierwsze miejsce w Puszczy.
Dębów o podobnych rozmiarach i pokroju zachowało się w Puszczy zaledwie kilka i wszystkie one znajdują się w obszarze ochrony ścisłej BPN.
"Dąb Profesora Karpińskiego"
Tomasz Niechoda, mając na uwadze związki tego drzewa z osobą prof. Jana Jerzego Karpińskiego, który jako pierwszy docenił jego piękno, oraz w porozumieniu z rodziną profesora postanowił nadać mu imię "Dąb Profesora Karpińskiego".
- Drzewo to, jak na swój wiek (około 400 lat) jest w dobrej kondycji. Ani jeden z głównych konarów nie jest uschnięty, a na pniu nie ma żadnych ubytków kory - podkreślił Tomasz Niechoda.
Na zakończenie naszego spotkania lubelski miłośnik dębów wyraził nadzieję, że jeśli tylko nie zdarzy się jakiś kataklizm, drzewo pożyje jeszcze ze sto, a może i więcej lat. Cieszyć zatem będzie oczy paru kolejnych pokoleń miłośników przyrody i Puszczy Białowieskiej.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?