Takie polityczne "ogórki"? Komentatorzy przypominają liczne głosowania PSL w przeszłości przeciwko swemu koalicjantowi (wówczas, dwukrotnie, był to SLD). Wysuwa się hipotezę, że PSL pod koniec kadencji "ucieka" swemu partnerowi, aby tylko na niego spadło odium niepowodzeń w nadchodzących wyborach. Wieszczy się, że dziś też mamy powtórzenie tego manewru. Niech Platforma sama tłumaczy się, dlaczego tak niewiele wyszło z reformatorskich zapowiedzi.
Wskazuje się na wywiad wicepremiera Pawlaka, wskazujący na niezadowolenie PSL i wręcz frustrację wynikającą z zachowania się koalicjanta. Poseł Kłopotek, oddelegowany w PSL do takich numerów, straszy wcześniejszymi wyborami. W poprzedniej koalicji tenże Kłopotek storpedował ukochany projekt opłat drogowych - i premier Miller wyrzucił PSL z koalicji. Co znacznie ważniejsze, wyrzucił też z setek posad w rządzie, różnych agencjach i państwowych firmach. A PSL bez apanaży jest jak ryba bez wody. PSL liczyło wtedy, że Miller będzie zmuszony wziąć ich z powrotem do koalicji, ale się przeliczyło i zostało ruszone - jak owa mickiewiczowska bryła - z posad. Tyle że państwowych...
Czy taka sytuacja może się powtórzyć? Platforma, kontrowana przez prezydenta i (w mniejszym stopniu) przez opozycję, może sama dotrwać do wyborów. I trudno liczyć, że jej notowania będą z tego akurat tytułu spadać, bo ludzie to widzą. PSL wyjść więc może z rządu tylko kosztem setek posad.
Pozostaje wprawdzie jedna jeszcze opcja, ale - w mojej ocenie - mało prawdopodobna. Mianowicie wotum nieufności w dowolnej sprawie, podczas którego uczestniczący w spisku PSL zagłosuje przeciwko rządowi Tuska. Wtedy rzeczywiście PSL pozostaje w "rządzie frustratów": PiS-SLD-PSL do jesieni 2011 r., przedłużając swój okres korzystania z rządzenia.
Ale to byłby zapewne koniec stronnictwa. Taka koalicja w wyborach nie uzyskałaby łącznie nawet 40 proc. głosów i nie byłaby w stanie stworzyć rządu - i PSL uwiędłoby na 4-8 lat poza rządem, bo po takich grach powrót do koalicji z PO byłby niemożliwy. PO albo rządzić będzie samodzielnie, albo w koalicji z nową siłą, o której tak wiele się mówi (SD).
Tak więc, z braku silnej opozycji, PSL przestaje być skutecznym "kurkiem na kościele", czyli - jak to się teraz mówi - partią obrotową. Straszenie alternatywną koalicją nikogo nie przestraszy, bo szanse na taką koalicję po wyborach są tak niewielkie, że niemal żadne. I dlatego przewiduję, że PSL poburczy i ponarzeka, ale w koalicji pozostanie.
A co do odrzucanych propozycji wicepremiera Pawlaka, o które ów polityk ma takie pretensje, to powiem, że naszej gospodarce może to tylko wyjść na dobre. Są to bowiem pomysły kłócące się z zasadami ekonomii, obojętnie czy idzie o opcje, o prywatyzację pracowniczą, czy o cokolwiek innego. Ustawa o opcjach zrobiłaby wiele szkód naszej gospodarce, gdyż stanowiłaby nieuzasadnioną ingerencję państwa w zawarte w dobrej wierze prywatne umowy (o czym już pisano w biznesowych mediach za granicą). A prywatyzacja insajderska (pracownicza i menedżerska) jest w teorii praw własności najgorszą formą prywatyzacji. Więc lepiej, żeby było tak, jak jest...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?