Club Burlesque w Białymstoku. W stylu Moulin Rouge, a na otwarciu Doda.

Burleska opiera się na grupowych tańcach skąpo ubranych kobiet. Klubu nie należy jednak kojarzyć z tymi typu go-go. Tancerki i tancerze będą ubrani w stroje nawiązujące do Moulin Rouge (dużo piór, maski, gorsety).

- Nigdy wcześniej nie było takiego miejsca w Białymstoku. Jesteśmy pionierami. Właściciele często podróżowali po świecie i podczas takich podróży powstał autorski pomysł na takie miejsce, do którego mogą pójść ludzie na poziomie. Nawet jak para chce wyjść na kolację i coś ciekawego obejrzeć, to w naszym mieście nie mają gdzie. Będą pokazy tańców burleskowych, występy artystów prezentujacych burleskowy repertuar czy iluzjoniści. Z założenia klub jest połączeniem teatru z miejscem, gdzie można zjeść i napić się dobrego alkoholu, a także potańczyć - mówi Anna Klibisz, jedna z menedżerek Klubu Burlesque.

Klub będzie korzystał z usług białostockich firm cateringowych. Alkohole dostępne w lokalu to zazwyczaj te z wyższej półki, ale ich ceny będą przystępne.

Klub będzie czynny od poniedziałku do czwartku w godzinach 18:00-2:00 oraz w piątki i soboty od 20:00 do 2:00.

Koszt weekendowej wizyty w klubie będzie wynosić około 100-150 zł (w cenie: bilet wstępu, drink, zimne i ciepłe przekąski w formie szwedzkiego stołu oraz pokazy). **W sportowym obuwiu i dresach do klubu na pewno nie wejdziemy - obowiązuje strój elegancki. **

- Przy wejściu będzie obowiązywać selekcja. Nie stawiamy na młodych klientów, ale na takich, których stać, by tu wejść - twierdzi menedżerka.

Klub Burlesque ma już swój fanpage na Facebooku, a reklamy usłyszeć będzie można w Radiu Eska oraz zobaczyć na bilbordach i telebimach w centrum miasta.

Właściciele zatrudniają dwie menedżerki, cztery barmanki oraz 10 kelnerek pracujących zmianowo. Część z nich wzięła udział w sponsorowanej przez klub gali boksu (Kuziemski vs Ngumbu). Kelnerki wyprowadzały zawodników oraz prezentowały tablice z numerami kolejnych rund.