Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Choinki dla dzieci. Impreza na 500, 300 i 100 osób. Na jednej zapomniano o prezentach.

Kamil Śleszyński
Na jednej z choinek dla dzieci Mikołaj nie miał co rozdawać
Na jednej z choinek dla dzieci Mikołaj nie miał co rozdawać fot. sxc
Choinki dla dzieci mają długą tradycję. Niektóre imprezy były bardzo liczne, a na jednej z nich zabrakło prezentów.

Święta Bożego Narodzenia nie zawsze były szczęśliwe dla małych białostoczan. W mieście roiło się od sierot i dzieci z rodzin ubogich, które nawet w tym dniu nie mogły liczyć na słodycze, nie wspominając o drobnych podarunkach. Różne instytucje rekompensowały to, urządzając imprezy choinkowe. W 1926 roku w Białymstoku zorganizowano kilka takich niezależnych choinek. 26 grudnia odbyła się choinka dla dzieci bezrobotnych w Domu Misji Barbikańskiej. Rozesłano 200 zaproszeń. Jakież było zdziwienie organizatorów, kiedy przed wejściem zebrało się ponad 500 osób. Wieczór rozpoczął modlitwą pastor Gorodishz. Po przemówieniach nastąpiła najbardziej oczekiwana przez dzieci część wieczoru - rozdanie podarunków i łakoci. I o dziwo, mimo nadspodziewanej frekwencji żaden z maluchów nie odszedł z pustymi rękami.

W tym samym czasie odbywała się choinka dla dzieci strażaków, organizowana przez BOSO (Białostocka Ochotnicza Straż Ogniowa) w lokalu przy Lipowej 52. Na zabawę przybyło 300 dzieciaków, które po kolei obdarowywano torebkami ze słodkościami.

A w niedzielę, 27 grudnia Komenda Wojewódzka Policji urządziła choinkę dla dzieci i sierot policjantów. W sumie zebrało się ponad 100 maluchów. Po odegranych jasełkach każde z nich otrzymało podwieczorek, składający się ze szklanki kakao i ciasta oraz paczki z przysmakami świątecznymi. Gdy zabawa dobiegała końca, rozdano dzieciom ozdoby choinkowe w postaci lalek i pajaców, co wzbudziło największe zadowolenie.

Wszystkie te dobrodziejstwa mogły być zakupione dzięki ofiarności obywateli miasta, jak podkreślała prasa. I tak po 50 zł podarowali funkcjonariusze: Samitowski, Szczurewski i Okoński. Ks. Dziekan Chodyko przekazał 30 zł, a pastor Gorodishz 100 zł. Ponadto rejent Kurmanowicz ufundował najmłodszym cukierki, a pan Cytron tort. Na koniec do puli datków dorzucił 10 zł pan Szapiro. Niestety kolejna choinka, urządzona 27 grudnia przez zarząd klubu Ognisko okazała się wielkim niewypałem. Była orkiestra pod batutą skrzypka J. Aronsona, ale zapomniano o upominkach, co dla najmłodszych było sprawą najistotniejszą.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny